5 liga

Po letniej przerwie na boiska powrócili piłkarze niższych klas rozgrywkowych. Jak co roku najwięcej emocji lokalnym kibicom dostarczać będą drużyny występujące pod szyldem Podokręgu Piłki Nożnej Olkusz. Wzorem poprzednich rozgrywek najwięcej reprezentantów na szczeblu powyżej Klasy A mamy w V lidze, popularnie zwanej krakowską „okręgówką”. Tam też kolejny sezon spędzi IKS Olkusz, który nękany w ostatnim czasie licznymi problemami, zmagania zaczął od porażki w Gorenicach.

 

ANTRANS Leśnik Gorenice – IKS Olkusz 1:0 (0:0)
W ubiegłym sezonie, w dwumeczu między tymi zespołami padł łączny wynik 13:2 na korzyść olkuskiej drużyny. To jednak przeszłość biorąc pod uwagę zmiany, jakie w ostatnim czasie zaszły w obu klubach. Leśnik, który miał ogromne szczęście pozostając na tym poziomie rozgrywkowym, postanowił udowodnić swoją wartość, pozyskując latem nie tylko kilku wartościowych graczy z Jarosławem Rakiem i Krzysztofem Sadzawickim na czele, ale także bogacąc się o sponsora strategicznego – firmę Antrans. Nazwa prężnego spedytora trafiła już zarówno na meczowe koszulki, jak też do oficjalnej nazwy klubu. Nowy Leśnik w starciu z dużo bardziej uznanym rywalem może jeszcze nie zachwycił, ale zagrał bardzo solidnie. Za cierpliwość został nagrodzony w końcówce spotkania, kiedy to gospodarze wywalczyli rzut karny (faulowany Krystian Nawrot), a pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Adam Szymczyk. Goli paść mogło zdecydowanie więcej, ale po obu stronach zawiodła skuteczność.

BRONOWIANKA Kraków – TRZY KORONY Żarnowiec 2:0 (0:0)
Dla Trzech Koron czerwcowy awans do klasy okręgowej był pierwszym takim wydarzeniem w historii klubu. Zespół z Żarnowca jeszcze nigdy nie grał tak wysoko, dlatego też jego udział w rozgrywkach jest dużą niewiadomą. Pierwszą poważną lekcją dla beniaminka była wyprawa do Krakowa na mecz przeciwko Bronowiance i trzeba przyznać, że podopieczni trenera Janusza Paczyńskiego pokazali się z niezłej strony, obie bramki tracąc dopiero po przerwie, kiedy zaczęło im już nieco brakować sił. W pierwszej połowie wynik powinien być zgoła odmienny. Sam Grzegorz Jaros mógł pokusić się o zdobycie dwóch bramek (dwukrotnie trafił w słupek), a uderzający do pustej bramki Karp fatalnie przestrzelił. Za nieskuteczność goście zostali skarceni. Najpierw z boiska za faul przed polem karnym wyleciał bramkarz Łukasz Paczyński, a kilka minut później po dograniu Kowalówki, piłkę do siatki skierował Gzyl. Gol na 2:0 to zasługa innego duetu. Dośrodkował Żerdecki, a głową trafił Kiełbus. Mimo porażki, Trzy Korony pozostawiły po sobie dobre wrażenie.

MICHAŁOWIANKA Michałowice – PRZEMSZA Klucze 6:0 (4:0)
Tego samego nie da się powiedzieć o zawodnikach Przemszy, którzy na inaugurację sezonu dostali niezłe lanie w Michałowicach. Gospodarze rzeczywiście do meczu przystępowali w roli faworyta, ale chyba nikt w Kluczach nie zakładał, że porażka GLKS-u będzie aż tak dotkliwa. Tym bardziej, że już ostatnia wizyta Przemszy pod Krakowem zakończyła się sromotną klęską 1:7. Widać, że gracze Andrzeja Lenartowicza nie wyciągnęli wniosków z tamtej porażki. Tym razem polegli 0:6, choć tak naprawdę mogli przegrać dużo wyżej, gdyby miejscowi byli bardziej precyzyjni. Po dwa gole na swoich kontach zapisali czarnoskórzy Sane i Fall, a nie lada wyczynem popisał się boczny obrońca Tutaj, który zdobył dwie bramki po uderzeniach bezpośrednio z rzutów rożnych! Przemsza grała bez nominalnego bramkarza, natomiast w 72. min z boiska wyleciał powracający do Klucz Konrad Spurna.

PILICZANKA Pilica – TS Węgrzce 1:6 (1:1)
Sześć goli dosyć niespodziewanie stracili również piłkarze Piliczanki, którym dużo do myślenia u progu nowego sezonu dał nowicjusz jeśli chodzi o V ligę, zespół z podkrakowskich Węgrzc. Beniaminek jednak tylko na papierze jest młokosem, bowiem w kadrze TS-u znajdują się utytułowani zawodnici, mający za sobą występy choćby w Hutniku. Pierwsza połowa jeszcze wyrównana, zakończona polubownym remisem 1:1. Jako pierwsi trafili przyjezdni, a konkretnie Cichy. Upłynęło raptem 180 sekund i miejscowi doczekali się wyrównania po strzale Tokarskiego. Wszystko co złe dla piliczan zaczęło się dziać od 54. min, kiedy to boisko za dwie żółte kartki opuścić musiał Czapnik, a węgrzczanie pewnie wykorzystali rzut karny. Grający w osłabieniu gospodarze wyraźnie spasowali, z czego wzorowo skorzystali goście. Bramki Lipowieckiego, Witki, Cichego i Kubiaka sprawiły, że z wyrównanego spotkania nagle zrobił się mały pogrom. Ale jak to się zwykło mówić: pierwsze koty za płoty…

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze