1

Na tych łamach pisałem już o pierwszym monografiście Ziemi Olkuskiej, Marianie Kantorze-Mirskim, ale o drugim – którego pokusiłbym się uznać za równie ważnego dla naszego regionu, księdzu Janie Wiśniewskim tylko wspominałem przy okazji powoływania się na jego dzieło. Dziś więc pora na kilka słów o tym duchownym, który przyznajmy, był postacią nieco kontrowersyjną, ale na pewno zasłużył na wspomnienie, tym bardziej, że w czerwcu minęło 75 lat od jego zgonu.

Ksiądz Jan Wiśniewski był wybitnym badaczem historii Kościoła, społecznikiem i duszpasterzem. Jest autorem dzieła, bez którego żaden szanujący się historyk Ziemi Olkuskiej nie może się obejść – chodzi oczywiście o „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Olkuskiem” (Mariówka Opoczyńska, 1933). Co ciekawe, książkę tę pisał Wiśniewski w Szwajcarii, gdzie przebywał na kuracji zdrowotnej w 1928 roku. Wyglądało to tak, że jadąc na kurację zatrzymał się w Olkuskiem, przemierzył nasz teren w ciągu niewielu zresztą dni (w samym Olkuszu był raptem od 3 do 5 maja), wszystko, co widział, każdą historię, jaką usłyszał, szczegółowo zanotował, i wnet wyjechał w dalszą podróż pociągiem. Postać ks. Wiśniewskiego jest warta przypomnienia, bo jego postać jest nieco zapomniana, i to pomimo opublikowania przed niespełna dwudziestu laty w kieleckim wydawnictwie „Jedność” kompletu 14 dzieł tego historyka, wśród nich tomu o olkuskim dekanacie oraz suplementu w postaci biografii autora pióra Jarosława Fidosa i Daniela Olszewskiego (Ksiądz Jan Wiśniewski 1876-1943. Życie i działalność. Wydawnictwo „Jedność”. Kielce 2000). Ten duszpasterz miał życiorys bogaty i niezaprzeczalnie chwalebny, miejscami wszelako budzący spore zakłopotanie, dlatego wymagający wyjaśnień, o czym za chwilę. Najpierw krótki życiorys ks. Wiśniewskiego. Ksiądz Jan Wiśniewski urodził się 3 maja 1876 r. we wsi Krępa Kościelna (położonej między Iłżą, a Lipskiem). Był jedynakiem – dzieckiem Michaliny z Maleckich i Aleksandra Ignacego Wiśniewskiego, administratora i współwłaściciela wsi Krępy. Gdy miał trzy lata, umarła mu matka; minęły kolejne trzy, a odumarł go ojciec. Sierotą zaopiekowała się mieszkająca w Radomiu babka Scholastyka Malecka. Po nauce w Lipie (koło Krępy) uczył się następnie w prywatnej szkole Piotra Biernackiego w Radomiu. W 1892 r. ukończył gimnazjum męskie w Radomiu, z promocją do piątej klasy. W 1893 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Święcenia otrzymał z rąk Antoniego Ksawerego Sotkiewicza, biskupa sandomierskiego. W 1896 r. przyjął święcenia mniejsze w kościele Św. Ducha, a w 1898 r. święcenia subdiakonatu i diakonatu w katedrze sandomierskiej.

2

Okładka pierwszego wydania tomu „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Olkuskiem” (1933)

Na księdza został wyświęcony 29 czerwca 1899 r. w kościele pod wezwaniem św. Michała w Sandomierzu. Od lipca tego samego roku rozpoczął pracę jako wikary kolejno: w Kozienicach, Cerekwi, Ćmielowie i Stromce. W 1906 r. dostał polecenie objęcia nauki religii w niższych szkołach żeńskich, w szkole niedzielnej rzemieślniczej oraz na pensji Julii Waręskiej w Radomiu. Od 1913 r. związał się na stałe z parafią Borkowice, gdzie aż do śmierci pełnił funkcję proboszcza. Nie zajmował się wyłącznie działalnością duszpasterską, bo miał duszę społecznika – zakładał więc ochronki, straż pożarną, sklepy spółdzielcze, różne stowarzyszenia i kluby. Przyczynił się do powstania kilku szkół na terenie swojego probostwa, założył też bibliotekę parafialną, kolportował prasę. Wiśniewski w chwilach wolnego czasu wędrował po parafialnych miejscowościach, rozmawiał z ludźmi, przeglądał archiwa i wszystko skrzętnie dokumentował w zeszytach. Zapisywał nie tylko uwagi i spostrzeżenia, ale też wiele spraw komentował. Niczym Oskar Kolberg gromadził też legendy, pieśni, przysłowia, wierszyki czy zagadki (zachowały się w Archiwum Parafialnym w Borkowicach). Pociągała go też działalność literacka. W roku 1907 wydane zostały jego „Wiersze”, które władze carskiej Rosji postanowiły skonfiskować i zniszczyć za to, że: „mają na celu podsuwać wrogie ustosunkowanie narodu polskiego wobec rosyjskiego panowania”. Także „Pamiętnik podróży po Ziemi Świętej” (1908) władze rosyjskie uznały za „nieprawomyślne politycznie”. Wspomnijmy może jeszcze okazjonalną publikację pt. „Jan Kochanowski, życiorys i pamiątki rodzinne w czterechsetletnią rocznicę urodzin 1530-1930” wydaną przez Wydawnictwo Kalendarzy Parafialnych i Rocznika Diecezji Sandomierskiej. Jednak najbardziej znany jest ks. Wiśniewski dzięki książkom o dziejach dekanatów; na podstawie zebranych przez siebie materiałów opublikował następujące prace monograficzne: „Dekanat opatowski” (1906), „Dekanat iłżecki” (1911), „Dekanat radomski” (1911), „Dekanat konecki” (1913), „Dekanat kozienicki” (1913), „Dekanat opoczyński” (1913), „Dekanat sandomierski” (1915), „Dekanat miechowski” (1917), „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Pińczowskim, Skalbmierskim i Wiślickim” (1927), „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Stopnickiem” (1929), „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Jędrzejowskiem” (1930), „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w powiecie włoszczowskim” (1932), „Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Olkuskiem” (1933), „Diecezja Częstochowska. Opis historyczny kościołów, miast, zabytków w dekanatach: będzińskim, dąbrowskim, sączowskim, zawierckim i żareckim oraz parafii Olsztyn” (1936). We wstępie pierwszej swej książki „Dekanat Opatowski” autor napisał: „chciałem opisać to wszystko, cokolwiek starożytnością, pięknem lub ciekawym podaniem zwiedzającego kościół lub miejscowość zainteresować może”. Pisywał też prace literackie i hagiograficzne, artykuły, wiersze i bajki oraz utwory sceniczne.

3

Ks. Jan Wiśniewski w galerii zasłużonych dla Ojczyzny Polaków stworzonej przez rzeźbiarza
Czesława Makowskiego (1873-1921), źródło: Dom Długosza

Ks. Wiśniewski zgromadził przez lata pracy liczne dokumenty, które co jakiś czas przekazywał do zbiorów przeróżnym bibliotekom. W 1913 r. część swoich zbiorów archiwalnych i muzealnych oddał Oddziałowi Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Radomiu, dzięki czemu w znaczący sposób przyczynił się do powstania tamtejszego muzeum, które w1936 r. nazwano imieniem ks. Jana Wiśniewskiego. Muzeum Radomskie miało za patrona księdza Wiśniewskiego do wybuchu II wojny światowej; obecnym jest malarz Jacek Malczewski. Z kolei w Muzeum Diecezjalnym w Sandomierzu znajduje się obraz Łukasza Cranacha Starszego „Matka Boska z Dzieciątkiem i św. Katarzyną Aleksandryjską”, który trafił do zbiorów dzięki staraniom ks. Jana Wiśniewskiego. I tej placówce bowiem ks. Wiśniewski przekazał część swojej kolekcji, którą w latach 1936-37 uporządkował i scalił w całość z kolekcją sandomierską Karol Estreichera jr.

4

Ksiądz Wiśniewski ze swoimi zbiorami zgromadzonymi w parafii w Borkowicach (fot. archiwum Domu Długosza)

Wybuch drugiej wojny światowej właściwie zakończył działalność dokumentacyjną borkowickiego proboszcza. Dla jego parafii okupacja hitlerowska rozpoczęła się 8 września. Ks. Wiśniewski zdążył jeszcze na krótko przed wejściem Niemców zacementować ufundowaną przez siebie tablicę pamiątkową na domu parafialnym informującą o 600. rocznicy zwycięskiej bitwy Polaków nad Niemcami w 1331 r. pod Płowcami. Po wkroczeniu Niemców proboszcz pozostawał pod kontrolą Wehrmachtu, bo wojsko wybrało sobie na siedzibę pobliskiej plebanii pałac rodziny Dembińskich. Wiśniewski był często wzywany przez Niemców na rozmowy. Pogarszające się zdrowie i niemiecka okupacja bardzo go przygnębiały. W lipcu 1941 r. doznał wylewu krwi do mózgu i został częściowo sparaliżowany. Odzyskał jednak przytomność i od 1 sierpnia odprawiał msze święte. Ale do pełni zdrowia już nie wrócił. Zmarł 7 czerwca 1943 r. w Borkowicach i tam też został pochowany. Za zasługi odznaczony krzyżem kawalerskim orderu Polonia Restituta (w 1938 roku).

5

Tablica pamiątkowa poświęcona ks. Wiśniewskiemu przy kościele parafialnym w Borkowicach,
źródło: http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com

Zapewne czytelnik nie obeznany z działalnością piśmienniczą ks. Wiśniewskiego zastanawia się, na czym polegać ma owa dyskusyjność tego duchownego, o której wspomniałem na początku notki; już wyjaśniam – chodzi o antysemityzm, jaki niestety wyłania się z jego dzieł.
Można sprawę załatwić krótko, np. takim zdaniem: „Ksiądz Wiśniewski był reprezentantem antyjudaizmu chrześcijańskiego, choć w jego przypadku nie miał on charakteru rasistowskiego”. A dlaczego nie miał: „O jego postawie świadczą udzielane przez niego chrzty nobilitujące Żydów”. Tak piszą autorzy biografii ks. Jarosław Fidos i znany historyk ks. Daniel Olszewski (notabene ks. Olszewski na początku lat 90-tych zbierał materiały do książki o olkuskiej parafii, którą miał zredagować prof. Kołodziejczyk). Można się z tym zgodzić. Na pewno nie był ks. Wiśniewski rasistą, w tym aspekcie różnił się diametralnie od Niemców, dla których nawet chrzest nie zmywał „winy” urodzenia, a dla ks. Wiśniewskiego – tak, więc takowych udzielał. Czy jednak chrześcijanin, ksiądz katolicki, może mieć coś na swoje usprawiedliwienie po napisaniu takich słów: „Doświadczenie długich stuleci wykazało, że gdziekolwiek osiedli żydzi, wszędzie szerzyli zarazę zepsucia obyczajów, demoralizację i złodziejstwo” (Dekanat Olkuski, s. 206), albo takich: „Żydostwo, ta pijawka a raczej wampir Polski, jeśli się przed niem bronić nie będziemy, wyssie życie z naszej Ojczyzny…” (s. 212), lub: „Taka praca dla Polski tego zwyrodniałego narodu: siać pijaństwo i rozpustę, demoralizować naród, wysysać jego soki moralne i żywotne, a przez to do zguby doprowadzić”? Nagminnie opisuje ks. Wiśniewski rzekome mordy rytualne, na które dowodów szuka w XVI w. nagrobkach na dalekiej Litwie, ponoć wystawionych dzieciom, z których Żydzi wytoczyli krew, lubo wspominając zasuszone zwłoki chłopczyka z kościoła w Łęczycy, jakoby również opróżnionego z krwi użytej jako niezbędna ingrediencja do macy. Poza tym ks. Wiśniewski nie tylko pisał, ale i działał przeciw Żydom, choćby usuwając ich skutecznie z terenu parafii w Borkowicach.

6

Współczesny wizerunek ks. Wiśniewskiego fot. ks. Tomasz Lis, Gość Niedzielny

O ile jeszcze w pracy Fidosa i ks. Olszewskiego znajdujemy w miarę obszerne wyjaśnienie kwestii antysemityzmu ks. Wiśniewskiego, o tyle brakuje takich informacji w samych reprintach. Niestety, nie każdy czytelnik wraz z którymś z 14 tomów kupił także biografię ich autora; a więc skoro nie kupił, to będąc w ten sposób pozbawiony tychże wyjaśnień, obok niezwykle cennych informacjach o zabytkach sakralnych, pochodzeniu świętych relikwii, zmuszony był też czytać o żydowskich pijawkach, mordach na bezbronnych chrześcijańskich dzieciach, szerzeniu przez Izraelitów pijaństwa i rozpusty. Po takiej lekturze może pomyśleć, że Polacy antysemityzm faktycznie mają głęboko zakorzeniony. W czasach, gdy wznawia się takie pozycje, jak „Protokoły mędrców Syjonu” czy „Main Kampf”, poważne wydawnictwa starają się przygotować czytelnika na szok, który może przeżyć podczas lektury tak obraźliwych sądów. Nawet wydając przed ok. dwudziestu laty słynny średniowieczny traktat: „Młot na czarownice”, w końcu niezwykle odległą w czasie ramotę, wydawnictwo zdecydowało się zamieścić wstęp z wyjaśnieniami prof. Janusza Tazbira. Czy nie można było dać krótkiego wyjaśnienia także przed każdym tomem serii dzieł Wiśniewskiego?! A jest co wyjaśniać, gdyż obok kwestii antysemityzmu, mamy też ostre słowa księdza Wiśniewskiego skierowane np. wobec bojowników PPS-u walczących o niepodległość Ojczyzny (zawsze pisanej z dużej litery) tkwiącej od ponad stulecia pod zaborami. Wiadomo, ksiądz nie może popierać tych, którzy przelewają czyjąś krew, ale jego ostre ataki na bojowców jakoś nie do końca współgrają z jego niewątpliwym patriotyzmem. Nie chcę być posądzony o pryncypialność, ale ksiądz Wiśniewski, faktycznie szykanowany za polskość, gdy było trzeba – uginał się przed zaborcą; dość wspomnieć fakt powieszenia na plebani portretu cara dla: „zmylenia przeciwnika”. Mamy więc pewien kłopot z ks. Wiśniewskim, ale – podkreślam – ten kłopot nie może odebrać mu podstawowej zasługi: dzieła, w którym mimo zdarzających się błędów i nieścisłości fachowo opisał dziesiątki dekanatów i setki parafii, posiłkując się przy tym dokumentami, z których wiele wkrótce uległo zniszczeniu w pożodze wojennej, albo zawieruszyło się w późniejszychy latach. Bez niego nasza wiedza byłaby więc cząstkowa, a przez to dużo uboższa.

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
...............
...............
5 lat temu

Naszą klasę bardzo dawno temu w salce obok kościoła uczył religii Śp.ks.Gajewski.HISTORYCZNIE opowiadał nam o J.Piłsudskim.Nas w tych dawnych lata z historii prawie nic nie uczyli o J.Piłsudskim.Znalazłem na strychu po dziadku starą przedwojenną książkę historyczną o Polsce/coś jak podręcznik szkolny/i przeczytałem wtedy historię prawdziwą tak jak nam wspominał Śp.ks.Gajewski.

autochton
autochton
5 lat temu

Można by dyskutować o tym, kto był w przedwojennej Polsce „większym” antysemitą, ks. Wiśniewski, czy ks. Maksymilian Kolbe, późniejszy „święty”. Ks. Wiśniewski „okupił” swoje winy w tym zakresie swoją pracą historyka i dzięki niemu posiadamy dzisiaj wiedzę, która bez niego, może by przepadła w zapomnieniu. Natomiast ks. Kolbe, który, o ironio losu, zginął tam, gdzie ginęli ci, których za życia „prześladował”, „okupił’ tę winę ofiarą swojego życia. Nie zmienia to jednak faktu, że antysemitą był zagorzałym. Gdy zmarła moja babcia, wzorem wielu starszych kobiet, na starość mocno „zdewociała”, wynieśliśmy z jej mieszkania całe stosy przedwojennego pisemnka „Rycerz Niepokalanej”. Ze zwykłej ciekawości, jako 12-latek, czytałem te „piśmidła” i zaręczam Wam, czasem „włos jeżył się na głowie” ze zgrozy, od nienawiści do żydów, zawartej w niektórych tekstach.