Kupić mieszkanie w Olkuszu chciałam,
Więc „Przegląd” często przeglądałam.
W końcu znalazłam dwupokojowe
Piękne mieszkanko na Orzeszkowej.
Mam je obejrzeć jutro przed siódmą,
Oferent twierdzi; trafić nietrudno:
Na światłach w lewo i dalej wprost.
Kościuszki, rycerz, potem na most.
Według danego jadę scenariusza,
Za mostem – łąki…
Koniec Olkusza?
Droga najprostsza; właściciel radził
I w szczere pole mnie wyprowadził
Obieram kierunek na lewą stronę.
Po prawej łąki pięknie ukwiecone,
Drzewa rzucają cień dla ochłody.
Wszystko to piękne,
Ale gdzie…Młodych?
Może mosty pomyliłam,
Czy na światłach źle skręciłam?
Już szwankuje mi percepcja,
Przecież Olkusz nie Wenecja
Żeby mostów miał sto siedem
Dwa najwyżej, raczej jeden.
Tysiąclecia przejechałam,
Znów na trasę się dostałam.
Jedne światła, potem drugie
Oj, tym razem się nie zgubię.
Zaczepiam laskę w mini spódnicy:
Jak do Orzeszkowej dojechać ulicy?
Och, bardzo prosto szanowna pani;
Tam za górami, hen za łąkami.
Tam gdzie jest wielkie wzgórze wichrowe
Znajdziesz ulicę E. Orzeszkowej.
Podziękowawszy odjechałam
Wreszcie osiedle odszukałam.
Ups! Wielka płyta widzę –o kurczę!
Peerelowskie inwencje twórcze.
Między oknami straszą paździerze.
Patrzę i oczom jeszcze nie wierzę.
Choć myślę sobie, „czego tu szukam?”
To do „mojego” mieszkania pukam.
A tu…przytulnie, jasno i miło,
Choć remont pewnie będzie się robiło.
Za oknem zieleń, jak piękne zasłony
Przed moim wzrokiem kryje żelbetony.
Dobijam targu i już jest moje
Łazienka, kuchnia i dwa pokoje.
A potem prace – aż strach wspominać!
Ekipa nie wie, jak co zaczynać.
Po ścianach widać, że przodownicy
W ręku nie mieli nigdy poziomicy,
Zaś przy łazience, ściany to bzdury
Tu trzeba zmienić rdzą zżarte rury.
Kołek chcesz wkręcić? To się nie czaruj,
Że coś poradzisz tu bez udaru.
Z sufitu kapie, w oknach tektury
W podłodze siedzi PCV bury.
Lecz otoczenie…serdeczność wielka!
Rekompensuje testament Gierka.
Do tego piękne, zielone podwórze
Do zabaw dzieci w sam raz jest duże.
Choć w czas remontu nie było jak w niebie
Zaraz poczuliśmy się tu jak u siebie.
Tu powiększyła się nasza rodzina,
Mamy pierwszego olkuszanina.
Żyje się fajnie, spokojnie, miło
Oby następne pięć lat tak było.
A do zbłąkanych wołam: hej, goście!
Diabeł dobranoc nie mówi na moście.