Od wielu lat mieszkańcy wolbromskiego osiedla domów jednorodzinnych Wąwóz Kapkazy narzekają, że mieszkając praktycznie w środku miasta, czują się, jakby żyli na końcu świata. Zwłaszcza w czasie opadów deszczu na mniejszych uliczkach doskwiera im brak utwardzonych ulic i chodników. Straszą także egipskie ciemności, panujące na znacznej części osiedla. Niedawno dotarła do nich wiadomość – w tym roku wszystko się zmieni! – Pożyjemy – zobaczymy – spokojnie komentują mieszkańcy, przyzwyczajeni do wieloletniego oczekiwania na cywilizację.
– Zależy mi na tym, żeby całe osiedle Wąwóz Kapkazy zostało wreszcie dostosowane do współczesnych standardów. W tym roku zamierzam nadrobić wieloletnie zaniedbania w tym zakresie – informuje burmistrz Adam Zielnik. – Zaczniemy od nawierzchni ulic, następnie przyjdzie czas na oświetlenie i chodniki. Taka kolejność musiała zostać przyjęta, ponieważ na budowę sieci oświetlenia ulicznego potrzebny jest projekt (już przygotowywany) i pozwolenie na budowę. Aby jednak nie rozkopywać terenu kilkakrotnie, postanowiliśmy połączyć kilka spraw. Równocześnie z układaniem kabli elektrycznych na terenie osiedla będzie kładziony światłowód. We współpracy z lokalną firmą, realizującą w naszej gminie dofinansowany ze środków unijnych projekt budowy sieci światłowodowej „Internet na etapie ostatniej mili”, wzbogacimy lokalną infrastrukturę o nowoczesne rozwiązania z zakresu IT. Każdy z mieszkańców będzie mógł skorzystać z szybkiego szerokopasmowego Internetu, telefonii cyfrowej, czy dostępu do cyfrowej telewizji, które oferuje firma. Dopiero po ułożeniu kabli przyjdzie czas na chodniki. Koordynatorem projektu rozbudowy infrastruktury na osiedlu wykonywanej przez różne podmioty będzie Gmina – mówi burmistrz Wolbromia.
– Nowoczesne rozwiązania na wyciągnięcie ręki? – czemu nie…? – komentuje jeden z mieszkańców. – Na początek jednak wystarczą nam absolutne podstawy – wystarczy, że będziemy mogli wyjść z domu suchą nogą i bez błota na butach. Dobrze byłoby także, żeby ewentualne prace były robione „z głową”. Na przestrzeni lat widzieliśmy tu już wiele absurdów wynikających z braku konsekwentnie realizowanego planu rozwoju tego osiedla: są domy budowane poniżej poziomu przyszłej drogi, tak, że teraz nie wiadomo, jak to wszystko połączyć, wykonywane w nielogicznej kolejności prace na nielicznych utwardzonych drogach, które były poprawiane prawie zaraz po zakończeniu prac, bo ktoś nie pomyślał na czas o kanalizacji, źle osadzone krawężniki, czy studzienki… Jego sąsiad dodaje zaś sceptycznie – Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę! Tyle lat mieszkamy tu, jak na zabitej dechami wiosce na końcu świata i trudno nam cieszyć się z obietnic. Zrobią, to pochwalimy!
– Będzie oświetlenie! – cieszy się pani Anna. Mieszkam prawie na końcu osiedla. Nawet dorosłej kobiecie strach wieczorem czy nocą iść pieszo, a co dopiero dziecku… musimy wozić córkę na zajęcia dodatkowe samochodem, albo ją odprowadzać, bo choć to blisko i stosunkowo bezpiecznie w dzień, to mała boi się chodzić po ciemku.
Na osiedlu lamp jest niewiele. Dalej ciemność rozświetlają tylko światła domów. W wielu miejscach, gdzie place są jeszcze puste, straszą chaszcze i absolutna ciemność. W ubiegłych latach wybudowano kanalizację i rozpoczęto utwardzanie głównych ulic. Asfalt pojawił się na całości Sadowej i Miodowej, a także na fragmentach Lipowej, Klonowej, Dębowej i Jabłoniowej. Dalszą część Lipowej i część Jabłoniowej utwardzono tłuczniem, czyniąc przygotowania pod asfalt. – Najgorzej jest tam, gdzie droga nadal tonie w rozjechanym błocie, np. na części Orzechowej, Jesionowej, czy Jaśminowej – tłumaczy jeden z przechodniów.
– Środki na budowę infrastruktury na osiedlu Wąwóz Kapkazy zostały zabezpieczone w tegorocznym budżecie, po przesunięciu środków początkowo przeznaczonych na modernizację oczyszczalni – zapewnia burmistrz Zielnik, dodając, że prace rozpoczną się natychmiast, jak tylko pozwoli na to pogoda.
– Może władzy starczy też determinacji na wyegzekwowanie porządku od właścicieli niezabudowanych jeszcze działek, którzy zupełnie nie dbają o swoje posesje – uśmiecha się jeden z naszych rozmówców, dodając, że zaśmiecone, niewykoszone i zarastające dzikimi krzewami place nie dość, że psują estetykę okolicy i rozsiewają uciążliwe chwasty, to jeszcze mogą stać się przyczyną poważnych zagrożeń pożarowych. – Obok mojej posesji jest niezabudowana działka porośnięta wysoką na półtora metra suchą dziś trawą – skarży się pan Marcin. W lecie chwasty z tego placu przenoszą się do naszego ogródka, a zadbane przez większość sąsiadów otoczenie szpecone jest przez ten nieużytek. A od początku każdej zimy, kiedy trawy wyschną, drżymy czy przez przypadkowo zaprószony ogień nasze domy nie staną w obliczu trudnego do ugaszenia pożaru.