Projekt budowy i wyposażenia Centrum Kształcenia Ustawicznego został już ostatecznie zakończony i rozliczony. Chociaż była to jedna z najbardziej oczekiwanych inwestycji infrastrukturalnych w zakresie edukacji w powiecie olkuskim i na pewno możemy się nią summa summarum pochwalić, to niestety więcej racji mają ci, którzy uważają, że jest to jedna z najgorzej przeprowadzonych inwestycji przez powiat olkuski w ostatnich latach. Na poparcie takiego stanowiska podnoszonych było kilka koronnych argumentów – opóźniony o 2 lata termin realizacji, koszty dodatkowe inwestycji, koszty sądowe, brak nadzoru nad całością zadania, narażenie szkoły na problemy organizacyjne. Projekt rozpoczęła jedna ekipa rządząca ze starostą Leszkiem Konarskim, kontynuowała druga ze starostą Jerzym Kwaśniewskim, a rozliczyła trzecia – ze starostą Barbarą Rzońcą. Choćby pod tym względem na pewno padł rekord. Żadna inwestycja nie ciągnęła się przez 3 zarządy powiatu olkuskiego.

 

Projekt „Rozbudowa i wyposażenie Centrum Kształcenia Ustawicznego i Kształcenia Zawodowego w Olkuszu” był bez wątpienia cku1najbardziej skomplikowanym i nowatorskim zadaniem, jakiego podjął się powiat olkuski w ciągu ostatnich lat. Nikt chyba jednak nie zakładał, że z jego realizacją pójdzie tak kiepsko. Tym bardziej, że wzorcowo przygotowane wniosek o dofinansowanie dały temu projektowi pierwsze miejsce w regionie i dostał on najwyższą kwotę dofinansowania z unijnych środków MRPO na lata 2007-2013. Sukces można przypisać akurat Zespołowi Szkół nr 1 i firmie, która pomogła szkole w formalnościach. Każde kolejne działanie nie poszło już tak przykładnie.

Centrum, składające się z kilkunastu specjalistycznych pracowni z najlepszym wówczas na rynku sprzętem miało powstać do końca 2011 roku i kosztować 8,6 mln zł, z tego prawie 3,5 mln stanowiły środki unijne. Obiekt oddano do użytku we wrześniu 2013 roku, co nie oznacza, że wszystko zostało dokończone. Wciąż brakowało sprzętu. Po uzupełnieniu zaległości podsumowano koszty i okazało się, że ostatecznie inwestycja była droższa o 300 tys. zł. Do tej kwoty należy doliczyć jeszcze 30 tys. zł tytułem kosztów sądowych oraz 20 tys. zł za usługi kancelarii adwokackiej, która reprezentowała zarząd powiatu przed sądem.

Przypomnijmy, że sprawę do sądu skierował wykonawca zadania, bo jego zdaniem starostwo nie zapłaciło za usługi i sprzęt, za które miało zapłacić. Z kolei inwestor był zdania, że pieniądze się nie należą. Rozmowy i wymiana korespondencji nie przyniosły efektu, i Stanisław Paciej sprawiedliwości zaczął szukać w sądzie. Podobnie powiat. Nie wykluczone, że w końcu któraś ze stron by ją znalazła, ale zapowiadało się na to, że w najlepszej sytuacji za kilka lat. Taki obrót spraw groziłby utratą części dofinansowania, a dla powiatu byłaby to kolejna finansowa katastrofa. Ostatecznie zawarto ugodę, na mocy której formalnie wykonawca bierze na siebie winę, ale w rzeczywistości finansowo za bieg spraw zapłacił powiat.

Na tym problemy się nie skończyły. Wkrótce okazało się, że nie było chętnych na dostarczenie pozostałego sprzętu do pracowni za pieniądze, jakie może zapłacić starostwo. Ostatecznie, po dużych problemach, dostawcy się znaleźli. Jak wynika z informacji dostarczonej przez Wydział inwestycji i rozwoju olkuskiego Starostwa Powiatowego, w zakresie robót budowlanych projekt został zrealizowany przez dwóch wykonawców, a dostawą i montażem sprzętu w pracowniach zajęło się aż osiem firm.

Drugi już rok uczniowie z powiatu olkuskiego, chcący uczyć się zawodu w „Mechaniku”, będą mogli korzystać z zaplecza o najwyższym standardzie w całym regionie. Szkoda jedynie, że ta edukacyjna perła musiała się rodzić w takich bólach…

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
stinek
stinek
10 lat temu

A czemu starostwo było reprezentowane przez kancelarię zewnętrzną? Przecież są zatrudnieni radcy prawni!

nowa
nowa
10 lat temu

dlaczego przedmioty zawodowe mają mieć tu charakter tylko teoretyczny( bo przecież tak zostały doposażone pracownie), dlaczego górnicy muszą jeździć do Bukowna, a sale „pękają w szwach”, by mogły odbywać się kolejne kursy i przygotowanie do egzaminów w kwalifikacjach????