Wystarczyło kilkanaście minut, by mała wioska Załęże w gminie Wolbrom została zalana. Oberwanie chmury, które przeszło nad miejscowością wyrządziło wiele szkód. Potoki wody płynęły ulicami i wdzierały się na podwórka zalewając piwnice. Niewielu mieszkańców zdążyło zabezpieczyć swoje domostwa workami z piaskiem. Trzy zastępy strażaków z jednostki ratowniczo-gaśniczej w Wolbromiu miało pełne ręce roboty. W walce z żywiołem wspierali ich druhowie ochotnicy z Bydlina, Dłużca, Kąpieli Wielkich i Domaniewic.
Akcja ratownicza trwała prawie pięć godzin. W najbardziej zagrożonych zalaniem miejscach pożarnicy ustawili trzy tamy przeciwpowodziowe. Nie udało się jednak ochronić niżej położonych gospodarstw. Woda zalała piwnice siedmiu domów.
Pompowanie hektolitrów deszczówki, która wdarła się do pomieszczeń trwało do wieczora.
Potężna ulewa przeszła również nad Wolbromiem i Strzegową, jednak tam sytuacja nie była tak dramatyczna. Stratom do jakich doszło po ulewie w Załężu winni są częściowo sami mieszkańcy. Niektórzy nie pozwalają bowiem na wykopanie rowów odwadniających przy swoich posesjach. – Sytuacja finansowa jest jaka jest. Były już u nas kilka razy służby drogowe, chciały wykonać rowy odwadniające i przepusty, ale musielibyśmy za te roboty zapłacić. Ci, którzy mieszkają na położonych wyżej działkach nie godzą się na to, bo ich nie zalewa – tłumaczy sytuację sołtyska Załęża Jolanta Nocoń.
I tak koło się zamyka. Mieszkańcy obawiają się teraz każdego deszczu, bo ziemia już całkiem przesiąkła wodą, a wylaniem grozi dodatkowo przepływająca przez wieś rzeczka, która teraz zmieniła się w rwący potok.