Wolbrom. Środowe wczesne popołudnie, korki na ulicach, największe natężenie ruchu w całym tygodniu – rozpoczyna się jeden z największych w województwie targ. Do magistratu dociera wiadomość o podłożonej bombie. Od kilku godzin podobne informacje napływają z całego kraju, niemniej jednak sygnał jest traktowany poważnie. Problem w tym, że choć zostają wdrożone odpowiednie procedury, to ludzie podchodzą do nich sceptycznie.
Anonimowy list na urzędową skrzynkę elektroniczną w Wolbromiu informujący o tym, że w budynku znajduje się bomba rozpoczął w Wolbromiu ok. godz. 13 sprawne wdrażanie procedur. Policja i straż, przy współpracy członków Gminnego Zespołu Reagowania Kryzysowego zabezpieczyły teren potencjalnie zagrożonego budynku i jego okolice. Ewakuowano urzędników, a rynek na blisko dwie godziny został odizolowany. Zamknięto drogi w centrum, co w całym mieście niemal sparaliżowało wzmożony z okazji dnia targowego ruch. Sklepy oraz płyta rynku na polecenie służb całkowicie opustoszały. Kiedy budynek urzędu został profesjonalnie przeszukany przez wezwanych z Olkusza policyjnych pirotechników okazało się, że alarm, podobnie jak w innych miejscach, był fałszywy. W akcji uczestniczyło kilkanaście jednostek służb ratunkowych. Sprawcy za przestępstwo z art. 224a kodeksu karnego grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Powstały konkretne koszty interwencji – nie tylko finansowe, ale i społeczne…
Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie mogą zbagatelizować sygnałów o potencjalnym zagrożeniu i angażują się w działania, które mają na celu go zneutralizować. W tym samym czasie ktoś może naprawdę potrzebować pomocy. Sytuacja powoduje postanie konkretnych kosztów finansowych, pojawiają się też różne inne skutki fałszywego alarmu. Z jednej strony ludzie, do których wciąż napływają ostatnio sygnały o kolejnych zagrożeniach zdają sobie sprawę, że nawet u nas, z dala od wielkich miast, niebezpieczeństwo może wystąpić. Z drugiej – komentarze usłyszane od obserwujących wydarzenia na okolicznych ulicach mogą budzić niepokój: -Zapowiadali na dziś ćwiczenia, nie ma się czym przejmować – komentowali jedni. – Te alarmy, o których nie bardzo wiadomo co oznaczają, tylko zmniejszają czujność. To wszystko jest źle zorganizowane, potrzebna jest konkretna edukacja, informacje co oznaczają sygnały, lepsza komunikacja z mieszkańcami – denerwowali się drudzy. Jeszcze inni złościli się na utracone potencjalne dochody, stratę czasu, stres, korki. Niewielu potraktowało możliwe niebezpieczeństwo poważnie…
Faktycznie, dzień wcześniej na stronie internetowej urzędu pojawił się lakoniczny komunikat o zaplanowanych ćwiczeniach z użyciem syren alarmowych. Jeżeli ktoś zapoznał się z informacją, mógł skojarzyć sytuację i ją… zbagatelizować. Przypadek czy nie – całe szczęście, że niebezpieczeństwo nie okazało się realne, choć policja potwierdziła, że nie były to ćwiczenia. Być może w naszym kraju powstała właśnie potrzeba nowego podejścia do sytuacji potencjalnego zagrożenia i, wzorem np. procedur amerykańskich, obywatele powszechnie powinni bardziej świadomie i czynnie brać udział w konkretnych ćwiczeniach jak zachować się w obliczu różnych zagrożeń? Niestety wciąż nie wszyscy jeszcze na bieżąco korzystają z najszybszego źródła informacji, jakim jest Internet, z pewnością też portale społecznościowe, gdzie nawet stosunkowo szybko można znaleźć wiadomości lokalne, nie docierają do aż tak wielu osób, jak by się mogło wydawać. Nawet jeżeli gdzieś w okolicy wyje syrena, nie wiadomo co ona oznacza i jak reagować. Nie ma co siać paniki, ale może warto byłoby, nawet lokalnie, bez odgórnych zarządzeń, usprawnić sposoby komunikowania o różnych rodzajach potencjalnych zagrożeń, jakie niesie nam współczesność i nauczyć obywateli co konkretnie trzeba robić w wypadku nadania sygnałów alarmowych?
Jakie jest Państwa zdanie na ten temat? Zapraszamy do dzielenia się opiniami na naszym forum.
Jakby komuś zależało na prawdzie (a raczej nie zależy) to Kurier za jedne pieniądze docierał do każdego kto nie używa internetu. Teraz za informacje trzeba zapłacić dwa razy: raz za ogłoszenia i „swoje” strony w Wiesciach płaci „burmistrz” czyli mieszkańcy bo to kasa gminna nie prywatna, a drugi raz klient w kiosku jeżeli to kupi. Racjonalne to i bardzo opłacalne Pinokio czy jak ci tam
[quote name=”Fakt”]Bycie znajomym burmistrza nie jest obiektywnym źródłem informacji. Zwłaszcza że to co on publikuje to głównie propaganda niewiele mające wspólnego z faktami. A o jego „poważnym” podejściu do sprawy nie świadczy radosny uśmiech na ustawianych fociach robionych podczas akcji wystawionych na urzędowej stronie[/quote]
Całkowicie się zgadzam. Profil burmistrza Zielnika nie może się równać z Kurierem Wolbromskim redagowanym przez Panią Ewę, w którym burmistrz Łaksa w ogóle nie uprawiał propagandy tylko pisał o samych faktach. Dodatkowo uważam za skandal, iż profil burmistrza Zielnika jest prowadzony za darmo, a nie jak Kurier Wolbromski i wynagrodzenie Pani Ewy z pieniędzy podatników, jak za burmistrza Łaksy, który zawsze występował z marsowym obliczem lub jak kto woli z kamienna twarzą na ustach. :-*
Bycie znajomym burmistrza nie jest obiektywnym źródłem informacji. Zwłaszcza że to co on publikuje to głównie propaganda niewiele mające wspólnego z faktami. A o jego „poważnym” podejściu do sprawy nie świadczy radosny uśmiech na ustawianych fociach robionych podczas akcji wystawionych na urzędowej stronie
fakt posiadanie burmistrza Zielnika w gronie znajomych na Facebooku dużo ułatwia bo można być niemal cały czas na bieżąco nawet będąc spoza Wolbromia ale po nim nastąpi kto inny być może z innym podejściem do tematu a media społecznościowe nie mogą być podstawowym kanałem informacji o zagrożeniu. sama kiedy usłyszałam o tym ,że w ramach ćwiczeń mogą być na terenie powiatu uruchomione syreny powiedziałam jasno-nie mam pojęcia jak reagować na takie sygnały i nie mam pojęcia co oznacza konkretny sygnał dźwiękowy. dużo jest do zrobienia w tej kwestii