Komisyjne zawirowania, czyli jak „rozdają stołki” w Radzie

Chyba jeszcze nigdy kultura nie wzbudzała takich emocji u radnych, jak na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Olkuszu. Poszło o propozycję koalicji podzielenia Komisji Kultury i Oświaty. Padały dość mocne słowa, a opozycja nie miała wątpliwości, że to czysto polityczne zagranie, aby obecna koalicja PiS – PO dalej mogła trwać.
Kluby PiS oraz PO zaproponowały podział Komisji Kultury i Oświaty na Komisję Oświaty oraz Komisję Kultury, Promocji i Ochrony Zabytków. Przewodniczący Klubu PiS Łukasz Kmita przekonywał kolegów z Rady, że przewodniczący omawianej Komisji ma za dużo obowiązków. Przypomnijmy, że jest nim jeden z nowych radnych, Beniamin Bujas (PiS).

– Jako przewodniczący tej Komisji w poprzedniej kadencji wiem, że osoba pełniąca tę funkcję musi mieć bardzo dużo czasu na spotkania edukacyjne czy kulturalne. Tygodniowo to od kilku do kilkunastu spotkań. Dostajemy liczne zaproszenia, dlatego dobrze by było, gdyby radni uczestniczyli w tych imprezach. W przypadku podziału każda z Komisji będzie miała właściwie podzieloną pracę. Nasz wniosek jest rozsądny i przemyślany – tłumaczy Łukasz Kmita, który nieco później przyznał, że… zapomniał podpisać się pod wnioskiem klubu, któremu przewodzi.

Z takim stanowiskiem stanowczo nie zgodziła się radna Grażyna Żak – Pietras. – Reprezentowanie rady nie może być powodem podziału Komisji. Według mnie ona prawidłowo funkcjonuje. Uczestnictwo w imprezach to przywilej, a nie obowiązek radnych, nie mylmy tych pojęć – podnosiła w dyskusji.
Czy tak naprawdę chodzi o podział pracy czy też może utrzymanie nieco chwiejnego układu politycznego w Radzie? Wątpliwości w tym zakresie nie miała lewica. – Radny Kmita jako wnioskodawca pokrętnie przedstawia sytuację i sam sobie zaprzecza. Jeśli radny nie daje sobie rady jako przewodniczący Komisji, to nie powinien starać się nim być i zgłaszać swojej kandydatury. Nikt nikogo nie zmusza. Nie chodzi o to, by przewodniczący był reprezentantem tu i tam, ale o koalicję, która rządzi. O to, by ona trwała i mówię to z całą świadomością. To jest tajemnica poliszynela, ale ja mam odwagę o tym powiedzieć. Możemy stworzyć jeszcze kilka komisji – wtedy każdy radny będzie miał swoją! Proponuje oponentom podziału Komisji, aby się do niej nie zapisywali. Nie widzę sensu chodzenia na Komisję, która nie wiadomo po co powstaje – argumentował Dudkiewicz.
Koalicja twardo stała na stanowisku, że ich pomysł nie ma politycznego podłoża. – To są daleko idące imaginacje radnego Dudkiewicza! Nie wiem, o jakich ustaleniach koalicyjnych pan mówi. W powiecie mają nawet wiceprzewodniczących komisji, a u nas tego nie ma. Po prostu dobrym zwyczajem jest, aby rada była dobrze reprezentowana – zdenerwował się Kmita.

– Rozumiem troskę pana Kmity, żeby przewodniczącemu Komisji Kultury i Oświaty ułatwić życie. Każdy może uczestniczyć w imprezach, a poza tym radę reprezentuje jej przewodniczący – zaznaczył randy Wojciech Gleń. Kmita nie pozostał dłużny. -Słowa skierowane pod adresem przewodniczącego tej Komisji są nieprawdziwe. Panie radny Gleń, to jest szczyt obłudy! Proszę sobie przypomnieć, jak mówił pan o zlikwidowaniu trzeciego wiceprzewodniczącego rady, a sam pan nim kiedyś był. Ja mam z kolei przekonanie, że związek komunikacji, któremu pan przewodniczy, nie daje sobie rady! Tu do dysputy wtrącił się Janusz Dudkiewicz. – Będę odważniejszy od radnego Glenia i powiem, kto ma być przewodniczącym nowej komisji. Pan Kmita, który ma ogromny tupet,  mówi, że nie wie, a ja już wiem. Beniamin Bujas będzie jej przewodził, natomiast przewodniczącym Komisji Oświaty zostanie pan Jarosław Galka. Powiedzcie wprost – że jest taka potrzeba chwili dla tej koalicji, aby stworzyć dodatkową komisję, a nie, że radny Bujas sobie rady nie daje. Wcale nie chcecie, by rada była dobrze reprezentowana. W komisjach zasiadają w większości przedstawiciele dwóch klubów z rady, tylko jedną oddaliście, bo wam członków zabrakło – twierdził Dudkiewicz.

Polityczne targi trwały w najlepsze, ale nerwy puszczały dalej tylko radnemu Kmicie. – Radny Dudkiewicz zmanipulował moje słowa, muszę się od niego sporo nauczyć w zakresie marketingu politycznego. Mogę zrezygnować z bycia wiceprzewodniczącym rady, jeśli będzie taka potrzeba. Bycie radnym to zaszczyt i honor! – deklarował Kmita.
Co ciekawe, najmniej miał do powiedzenia ten, o którego funkcji mówiono całkiem sporo. – Zajmijmy się problemami miasta, a nie uprawiajmy jasnowidztwa – krótko zwrócił się do Janusza Dudkiewicz radny Bujas.  Koalicjanci nie zawiedli i ostatecznie dokonano podziału komisji. Dwunastu radnych opowiedziało się za takim rozwiązaniem, dziesięciu było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu. 

Komisyjne tematy pochłonęły radnych do tego stopnia, że do sprawy wrócono pod koniec sesji. – Czy pan Kmita zrezygnuje ze stanowiska wiceprzewodniczącego rady? Jeśli tak by się stało, to ja zmienię swój stosunek do pana uzasadnień co do podziału Komisji i jestem gotów złożyć przeprosiny – zadeklarował radny Dudkiewicz. W odpowiedzi usłyszał, że zdanie lewicy było stworzone na potrzeby mediów, aby opozycja mogła stworzyć wrażenie, jak to radni szastają pieniędzmi. Kmita zadeklarował również, że wynagrodzenie przewodniczącego nowej komisji (200 złotych miesięcznie) zostanie przekazane do budżetu miasta lub na cele charytatywne.

Nam pozostaje tylko bacznie obserwować prace dwóch omawianych Komisji. Zakładamy, że teraz właśnie oświata i kultura będą dziedzinami, w których najwięcej będzie się działo. Zapewne teraz na każdej imprezie kulturalnej czy edukacyjnej rada będzie mieć solidne reprezentacje. Sprawdzimy.