Krzywopłoty

Trzy dni i po domu nie zostało nic: koparka zrównała z ziemią jeden z okolicznych budynków, a to, co z niego zostało – gruz, eternit, meble i ubrania – miało trafić wprost do lasu, na chroniony teren Natura 2000. Tak twierdzi mieszkaniec Krzywopłot, który zadzwonił do naszej redakcji. Nie chciał się przedstawić, ale z rozmowy jasno wynikało, że od dawna nie żyje w zgodzie z właścicielami posesji, na której dokonano rozbiórki.

Jak usłyszeliśmy od naszego rozmówcy, rozbiórka domu odbyła się błyskawicznie: w połowie sierpnia na posesji pojawiła się koparka i kilka ciężarówek. W zaledwie trzy dni dom został zburzony, a plac uprzątnięty. Cała operacja zakończyła się tuż przed dożynkami gminnymi, które w tym roku odbywały się właśnie w Krzywopłotach.

Według informatora pozostałości po rozebranym domu nie trafiły na legalne składowisko: w tym samym czasie w pobliskim lesie, kilkanaście metrów za asfaltową drogą przy ulicy Partyzantów, pojawiła się bowiem sterta gruzu. Zdaniem osoby, z którą rozmawialiśmy nie jest to przypadkowy zbieg okoliczności. „To wszystko jest tam do dziś. Cały dom został przeniesiony na dzikie wysypisko” – mówi oburzony mieszkaniec.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że dom miał należeć do miejscowej pani sołtys, a las w tej części Krzywopłotów znajduje się na obszarze objętym ochroną Natura 2000. To teren, na którym szczególnie dba się o zachowanie naturalnych siedlisk i gatunków. Zrzucenie tam gruzu i odpadów może stanowić więc realne zagrożenie dla środowiska. „Tyle się mówi o dbaniu o środowisko, a tu ktoś zrobił sobie nielegalne składowisko śmieci” – mówił nasz rozmówca.

Krzywopłoty to typowe sołectwo jakich wiele, w której informacje i plotki rozchodzą się szybciej niż echo. Choć rozmówca nie powiedział tego wprost, z tonu jego wypowiedzi można było jasno wyczuć napięcie i osobiste emocje, zwłaszcza gdy wspominał o sołtysce. Między słowami dało się odczytać, że w tle całej sprawy mogą istnieć stare sąsiedzkie zatargi. Dom sołtyski i to, co się z nim stało, stał się kolejnym punktem zapalnym w miejscowej atmosferze nieufności i narastających sporów.

Całą sprawą zajmuje się obecnie policja: ktoś bowiem dokonał zgłoszenia o nielegalnym wysypisku przy użyciu Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa – narzędziu, które pozwala mieszkańcom anonimowo informować o nieprawidłowościach. To, że sprawa trafiła właśnie tam, może świadczyć o tym, że osoby skonfliktowane z sołtyską nie chciały ujawniać swojej tożsamości. Policja w Kluczach prowadzi obecnie czynności wyjaśniające. Jeśli zarzuty się potwierdzą, w grę mogą wchodzić wysokie kary finansowe, obowiązek usunięcia odpadów, a nawet do pięciu lat więzienia w przypadku uznania czynu za poważne zagrożenie dla środowiska.

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze