Bez domu na własne życzenie?

Problem bezdomności widoczny jest szczególnie w okresie zimowym, jednak w rzeczywistości istnieje przez cały rok. Tak jest w przypadku dwóch bezdomnych osób koczujących w Olkuszu. Mieszkańcy wielokrotnie interweniowali w sprawie mężczyzny, który przebywa w okolicy ulicy Augustiańskiej, jak również bezdomnej kobiety błąkającej się na osiedlu Słowiki.

Mężczyzna od kilku miesięcy „okupuje” skwer przy jednej z głównych arterii miasta. Nie sprawia problemów,  jego wadą jest zbieractwo. Praktycznie na krok nie odstępuje roweru na którym wisi sterta reklamówek. Ich właściciel twierdzi, że jest to głównie odzież. – Wielokrotnie rozmawialiśmy z tym panem, proponowaliśmy odwiezienie go do schroniska, ale nie wyraża zgody. Bez tego jesteśmy bezradni – mówi Jacek Węglarz, pełniący obowiązki komendanta Straży Miejskiej w Olkuszu. Jak dodaje szef strażników, z mężczyzną nie ma kłopotów. Nie jest osobą nadużywającą alkoholu, czy agresywną. Podłożem sytuacji w jakiej się znalazł jest konflikt z rodziną, która nie akceptuje jego manii do zbieractwa.

– Nic nie chcę. Mam swoje pieniądze, a dobrzy ludzie pomagają. Dają mi wodę a czasem ktoś przynosi coś do jedzenia. Kiedy pada chowam się pod dach. Nie jest tu źle. Czekam, aż rodzina odda moje pół domu – utrzymuje mężczyzna. Nie przyjmuje pomocy od żadnej instytucji, podobnie jak 67-letnia kobieta z osiedla Słowiki, która koczuje na osiedlu od przeszło roku. Współczujący jej mieszkańcy prosili o pomoc również naszą redakcję. Bezdomna w chłodne dni nocuje w koszach na śmieci, czasami ktoś poczęstuje ją ciepłym posiłkiem.

– Otrzymywaliśmy wiele zgłoszeń od mieszkańców. Pracownicy socjalni reagują na każdy sygnał i każdorazowo podejmują działania mające na celu udzielenie pomocy – podkreśla Renata Wcisło-Lekston, starszy pracownik socjalny Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Olkuszu.

Jednak jak mówią wszystkie służby, obie koczujące w Olkuszu osoby są bezdomne z wyboru i nie chcą zrobić nic, by poprawić swoją sytuację. Mają dochody, które uniemożliwiają udzielenie im pomocy finansowej przez opiekę społeczną. Z innych form wsparcia nie chcą korzystać. To między innymi praca socjalna, poradnictwo czy choćby regularne ciepłe posiłki.

– Wielokrotnie proponowaliśmy tym osobom pobyt w schronisku dla bezdomnych, ale kategorycznie odmawiali. Informowaliśmy również obie osoby o możliwości skorzystania z pomocy innych organizacji pozarządowych czy Caritas, ale nigdy tego nie zrobili – dodaje Renata Wcisło-Lekston.

– Niektóre osoby trafiające do Domu Nadziei korzystają z naszej pomocy jedynie doraźnie. Sporo ludzi nie potrafi podporządkować się panującym zasadom i bardziej, zwłaszcza zimą, chce przeczekać niż próbować zmienić swoje życie – utrzymuje Rafał Mularczyk, instruktor Centrum Integracji Społecznej przy Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Dobroczynnym w Kluczach.

Szkoda, ponieważ organizacja nie tylko zabezpiecza bezdomnym i potrzebującym dach nad głową czy pożywienie, oferuje również terapię i naukę nowego zawodu, by bardziej skutecznie pomagać ludziom, którzy chcą zmienić swoje życie.
Wszyscy przedstawiciele instytucji wspierających osoby bezdomne podkreślają, że błędem jest udzielanie im pomocy doraźnej, donoszenie posiłków czy ofiarowanie pieniędzy. Chodzi o tych, którzy odrzucają jakąkolwiek pomoc ze strony odpowiednich służb.

– Sprawia to, że bezdomni, licząc na pomoc innych, tym bardziej przekonują się, że nie warto szukać profesjonalnej pomocy i egzystencja, którą prowadzą jest do zniesienia – utrzymują zgodnie wszyscy nasi rozmówcy. Należy dodać, że przypadków bezdomności jest w Olkuszu więcej i potrzebujący korzystają z profesjonalnej pomocy. Tylko w tym półroczu OPS finansuje schronienie dla 16 osób bezdomnych, pozostałe korzystają z innych form wsparcia.