Wolbrom
25 listopada, czyli tydzień po ustawowym terminie, w Biuletynie Informacji Publicznej wreszcie ukazało się nagranie LX sesji Rady Miejskiej w Wolbromiu z 17 listopada. Jeszcze przed spóźnioną publikacją zapisu filmowego, przekazy od naocznych świadków kilku wydarzeń mających miejsce na wspomnianej sesji mocno poruszyły lokalną społeczność.
LX sesja Rady Miejskiej w Wolbromiu odbyła się w murach lokalnego Domu Kultury i, zgodnie z wymogami obowiązującego prawa, była transmitowana na żywo w Internecie. Zazwyczaj obrad nie obserwuje osobiście znaczna liczba mieszkańców (choć jest taka możliwość), ale obrady w sieci są już śledzone chętniej – za pośrednictwem relacji na żywo lub z archiwum internetowego, na co, w przypadku Gminy Wolbrom, trzeba niestety zwykle czekać kilka lub nawet kilkanaście dni. Pojawiła się jednak dość uzasadniona wątpliwość, czy faktycznie jest na co czekać i czego słuchać oraz czy sesja rady gminy w ogóle może czy wręcz powinna być źródłem informacji dla mieszkańców o pracy samorządu.
Do naszej redakcji wpłynęła wiadomość mailowa od Czytelnika ze zdającym się potwierdzać te wątpliwości pytaniem, które można zaliczyć do kategorii retorycznych, przez co jest raczej komentarzem do norm rządzących wolbromską demokracją.
„Proszę Redakcję o zadanie pytania czy Burmistrz Miasta i Gminy Wolbrom robi komuś łaskę, odpowiadając, a właściwie nie odpowiadając, na zadane podczas sesji pytania, dotyczące procedowanych uchwał? Moim zdaniem jest to nie tylko przejaw ostentacyjnego lekceważenia radnych zadających pytania, ale przede wszystkim wyborców, których reprezentantami w radzie są radni”. Czytelnik przytacza przykłady sytuacji z ostatniej sesji: „Na pytania radnego Radosława Kusia w sprawie kilku uchwał burmistrz odpowiedział powtarzając kilkakrotnie swoją tradycyjną formułkę, że „sprawa była już omówiona podczas posiedzeń komisji”, nie bacząc na tłumaczenie, że radny w posiedzeniu komisji nie mógł uczestniczyć. Czyżby publicznie zadane pytania o pismo z Ministerstwa Sportu w sprawie boiska w Zarzeczu, czy o zasadność, chybionego zdaniem wielu mieszkańców wyboru części tras linii autobusowych, współfinansowanych z budżetu państwa, bez konsultacji z zainteresowanymi mieszkańcami były dla władzy niewygodne?” – pyta nasz Czytelnik, dodając: „Pan Burmistrz apeluje na sesji, żeby traktować się poważnie, a sam jak się zachowuje? Najpierw mówi, że nic nie musi, bo jest na sesji tylko gościem i ma swoje prawa, a kiedy radny z opozycji przypomina mu, że to nieprawda, bo jest wtedy w pracy, przekonuje, że pracuje 24 godziny na dobę – o co tu chodzi?”.
Po krótkim zastanowieniu można uznać, że zadawanie burmistrzowi pytań przesłanych listownie do redakcji nie wydaje się konieczne, a interpretację intencji włodarza Wolbromia i radnych, a także ich ocenę lepiej zostawić samym Czytelnikom. Wobec stwierdzenia opozycyjnego radnego Radosława Kusia, że „w wolbromskiej Radzie niestety panują podwójne standardy demokracji” zapewne nie będzie ona jednoznaczna, bo, jak to w życiu bywa, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…
Faktem jest, że przeciętny „Kowalski” z sesji Rady Miejskiej w Wolbromiu o działaniu gminy i władz samorządowych zbyt wiele się nie dowie, gdyż z zasady podczas sesji uchwał się nie przedstawia – nawet skrótowo, np. czego dotyczą. Wszelkie wyjaśnienia, pytania oraz ewentualne odpowiedzi – jeżeli taka jest wola autora projektów uchwał, którym w przeważającej większości jest Burmistrz Miasta i Gminy Wolbrom – radni poznają podczas posiedzeń komisji, które nie są już nagrywane i publikowane dla postronnych. Jeżeli zatem ktoś spoza rady jest bardziej szczegółowo zainteresowany jakąś uchwałą, a jej treść lub uzasadnienie, zamieszczane w Biuletynie Informacji Publicznej, nie są wyczerpujące, to trzeba albo być obecnym na posiedzeniu właściwej komisji, albo zadać pytanie w trybie dostępu do informacji publicznej, co wymaga jednak określonego zachodu. Podczas sesji, w momencie, kiedy przewodniczący rady udziela głosu burmistrzowi w sprawie procedowanej uchwały, Adam Zielnik każdorazowo wygłasza bowiem wyłącznie utartą formułkę: „Zgodnie z projektem uchwały, uzasadnieniem i tak, jak referowałem podczas posiedzeń komisji” – za wyjątkiem nielicznych uchwał wprowadzanych do porządku obrad w ostatniej chwili.
Tłumacząc odmowę odpowiedzi na pytania zadane przez radnych podczas ostatniej sesji, burmistrz Zielnik stwierdził: „Od tego są komisje, żeby na nich odbywała się praca i dyskusja, a nie przed kamerami (…), po to, żeby na sesji już tylko przeprocedować”. Z takim poglądem polemizuje nasz korespondent: „Zgadzam się z tym, że radni powinni mieć wiedzę i wpływ na decyzje burmistrza i dlatego, w miarę możliwości, powinni brać udział nie tylko w sesjach, ale i w obradach komisji, jednak nie zgadam się ze stanowiskiem, że na sesji nie można zadawać pytań! Ani burmistrz, ani radni nie są tylko dla siebie. W każdej chwili powinni pamiętać, że wybrali ich ludzie, a za swoją pracę biorą publiczne pieniądze. I niech nie zapominają, że nie wszyscy oddali głos na tych co wybory wygrali. Burmistrz ma pracować dla dobra ogółu mieszkańców, a radni z opozycji mają obowiązek pilnowania, by nie zaniedbywał interesów nie swoich wyborców, którzy na dodatek mają prawo wiedzieć co i dlaczego w gminie się dzieje nie tylko z propagandowych gazetek wydawanych przez Urząd za środki publiczne ” – przekonuje nasz Czytelnik, apelując do rządzących o nieco pokory.
Sprawą, która również wywołała poruszenie wśród lokalnej społeczności oraz o nagłośnienie i wyjaśnienie której zostaliśmy poproszeni, jest wypowiedź Adama Zielnika podczas opisywanej sesji na temat bardzo aktywnego społecznie Koła Gospodyń Wiejskich i Gospodarzy w Sulisławicach, zabiegającego o pomoc finansową na remont pomieszczeń służących prowadzeniu swojej działalności w miejscowej remizie OSP: radny Radosław Kuś zapytał burmistrza o wniosek o przyznanie na ten cel środków z rezerwy Prezesa Rady Ministrów, który miała złożyć Gmina Wolbrom. W odpowiedzi Burmistrz Miasta i Gminy Wolbrom Adam Zielnik poinformował bowiem, że, według uzyskanej informacji, dla części mieszkańców Sulisławic ważniejsza od remontu pomieszczeń w remizie OSP jest modernizacja lokalnej drogi, dlatego to właśnie na ten cel gmina złożyła wniosek, a remont remizy może poczekać.
Po zakończeniu sesji, z naszą redakcją skontaktowali się również przedstawiciele społeczności Sulisławic, którzy poczuli się mocno urażeni tonem i sposobem, w jaki burmistrz odpowiedział na pytanie w ważnej dla nich sprawie. Gospodarz Wolbromia stwierdził bowiem: „Zarówno KGW dziecięce, niemowlęce czy jakie by tam jeszcze nie powstało, ma się na razie gdzie gospodarzyć, bo jest cały parter w tym budynku gotowy i dostępny – przypominam, że zakończyła swoją działalność orkiestra dęta w Sulisławicach, więc tamta duża salka, którą oni zajmowali się zwolniła […]”. Mieszkańcy Sulisławic nie ukrywają, że jest im niezmiernie przykro zarówno z powodu lekceważącego tonu burmistrza na temat pierwszego w Polsce oraz bardzo cenionego w społecznym odbiorze Młodzieżowego Koła Gospodyń Wiejskich i Gospodarzy – będącego dotąd na każde wezwanie władz samorządowych, kultywującego wiejskie tradycje, a także angażującego w swoją działalność licznych przedstawicieli najmłodszego pokolenia. Na dodatek, mieszkańcy są niezmiernie zdziwieni słowami Adama Zielnika o likwidacji orkiestry, która działa, ma się dobrze i wcale nie planuje swojej likwidacji, co potwierdza jej kapelmistrz Łukasz Banyś.
Jak zatem widać, wbrew opinii, że podczas sesji „nic się nie dzieje”, ostatnie obrady były dość burzliwe. Pojawiło się również wiele głosów, które jasno pokazują, że Rada Miejska w Wolbromiu nie jest jednomyślna i choć opozycja ma za mało głosów, by mieć realny wpływ na podejmowane decyzje, to – czy to się komuś podoba, czy nie – jej reprezentanci głośno oraz zdecydowanie artykułują swoje racje, dając tym samym jasny przekaz społeczeństwu, że nie wszystkie działania i zaniechania sprawujących władzę są przez nich i ich wyborców akceptowane. Z kolei mieszkańcy Gminy Wolbrom, choć być może wciąż jeszcze zbyt słabo, interesują się jednak sprawami publicznymi, oczekują, że władza będzie wsłuchiwała się w ich głosy – tym bardziej, że już niedługo znów o nie poprosi, bo nawet przesunięty termin wyborów zbliża się nieubłaganie…