Kiedy jesienią, bo tak się zazwyczaj składa, wyborcy idą do urn, nie tracą nadziei, że tym razem miasto zyska naprawdę dobrego gospodarza. Oczekiwania są duże, często tak duże, jak późniejsze rozczarowanie. I wtedy, jak u wielkich wieszczów, pojawia się nostalgia, za tym co by było gdyby… czyli jakie byłoby to nasze miasto, gdyby było naprawdę dobrze gospodarowane…
Od czego mógłby zacząć dobry gospodarz? Ot zwyczajnie, od przeglądu sieci dróg w mieście. Ale nie po to, by zaproponować remonty zgodnie z kluczem: mamy trochę pieniędzy, możemy coś załatać. Dobry gospodarz myśli długo, nawet całą kadencję, a w następnie jak grzyby po deszczu powstają nowe drogi, które usprawniają ruch w centrum miasta. Dzięki nowym obwodnicom najcięższe samochody omijają centrum. Tam, gdzie duży ruch przeszkadzałby mieszkańcom, jezdnię oddzielają od osiedli rzędy ekranów akustycznych. Kierowcy na swojej trasie nie mają ani jednego przejścia dla pieszych. W dodatku drogi nie rozpadają się po przejeździe pierwszego tira, bo celowo konstruowane są z trwalszych materiałów. Wszystko to w dużej mierze za środki spoza miejskiego budżetu, bo dobry gospodarz umie sięgać po pomoc, a przede wszystkim zadbać, by jego wnioski i projekty były perfekcyjnie przygotowane.
Dobry gospodarz nie bałby się trudnych decyzji, nawet jeśli zamknięcie ruchu wokół rynku, nie wszystkim się podoba. Bo Rynek to miejsce na spacery i chwilę odpoczynku, a nie parking dla leniwych. Najpierw przebudowuje więc dalsze ulice i zdobywa środki unijne. W końcu może przygotować projekt i przetarg, po to by za dwa lata stanąć na całkowicie przebudowanej płycie Rynku i spoglądać z dumą na przykład na nowy gmach biblioteki. Po co zresztą spoglądać. Lepiej po prostu do niej zajrzeć i przekonać się w jakich warunkach mogą pracować bibliotekarze, jak czytelnicy mają otwarty dostęp do książek, informacji elektronicznych i drukowanych, albo jaką czytelnię mają do swojej dyspozycji. Taka biblioteka może mieć 3 tys. m2 i może zostać okrzyknięta najlepszą przestrzenią publiczną w województwie w kategorii architektura. I choć budowa kosztuje 20 mln zł, to dobry gospodarz wyda z miejskiej kasy tylko 7. Resztę zdobędzie z Unii.
Stary budynek biblioteki, wcale nie musi podupaść. Dobry gospodarz wyremontuje go i zorganizuje tam muzeum regionalne. Ale nie takie, w którym eksponaty są ciasno poupychane na półkach. W muzeum naprawdę może być dużo przestrzeni, a ekspozycje mogą mieć niebanalny charakter, bez względu na to, czy mówią o barwnej tradycji regionu, czy o jego krwawej historii. I co najważniejsze, nie musi to być miejsce z rzadka odwiedzane przez wycieczki szkolne. Jego część można przecież wydzierżawić choćby na kawiarnię z klimatem, w której od czasu do czasu można posłuchać na żywo naprawdę świetnej muzyki.
Bo dobry gospodarz, kiedy coś wynajmuje lub sprzedaje, może poczekać cierpliwie na takiego klienta, który zrobi właśnie to, czego on by oczekiwał. Jeśli więc w samym centrum miasta jest doskonały teren na inwestycje, to nie trafi on w ręce kogoś, kto postawi tam ogromny blaszak. Co innego duża galeria, która będzie dobrze wpisywać się w estetykę okolicy.
Czasem miasto jednak nie ma terenów idealnych dla inwestorów. Wtedy dobry gospodarz musi sam je przygotować. Jeśli ma dobry pomysł, to nic trudnego, bo i kasa unijna się znajdzie. Idealnym do tego terenem będzie poprzemysłowy obszar, na przykład po byłej kopalni. Można uzbroić w infrastrukturę ponad 12 ha gruntów, wybudować drogi dojazdowe i już miejsce z pozoru zupełnie nie do zagospodarowania zamienia się w teren atrakcyjny gospodarczo.
Atrakcyjność może zyskać też dawny kamieniołom. Na 8 ha powierzchni można zlikwidować odpady przemysłowe i nielegalne wysypiska, odtworzyć urodzajną warstwę gleby, nasadzić rośliny i zieleń. Można więc, znów w większości za unijne pieniądze, zwrócić przyrodzie to, co jej zabrano, a mieszkańcom stworzyć idealne miejsce do rekreacji. Przy okazji można tez podnieść atrakcyjność pobliskiego ośrodka sportowego.
To również doskonała przestrzeń na przygotowanie ścieżek rowerowych. By jednak się tutaj dostać z centrum miasta, rowerzyści muszą jakoś dojechać. Dobry gospodarz zadba o ich bezpieczeństwo i wydzieli przy asfaltowej drodze część, po której będą mogli poruszać się bez przeszkód.
Zresztą bezpieczeństwo mieszkańców jest dla dobrego gospodarza priorytetem. Dlatego mówi „nie” drobnej przestępczości i nie oszczędza na współpracy z policją. Dopłaca więc do etatów dzielnicowych i finansuje dodatkowe patrole. Mieszkańcy znają swoich policjantów i wiedzą, że ci natychmiast odpowiedzą na ich zgłoszenie. Dlatego nikt nie przygląda się biernie, kiedy widzi wandali niszczących przystanki albo burdę na ulicy. Sprawców łatwiej ująć nie tylko dzięki tej obywatelskiej czujności, ale też dzięki monitoringowi. Najbardziej ruchliwe miejsca są pod stałą obserwacją strażników miejskich dzięki 39 kamerom. W dobrze gospodarowanym mieście nie giną samochody, bo wszystkie wjeżdżające do miasta i opuszczające je pojazdy są rejestrowane za pomocą kamer, które pozwalają zobaczyć nawet rysy twarzy kierowcy i pasażerów. O bezpieczeństwie pieszych przypominają kampanie społeczne. Najlepiej zaś wpajać właściwe zasady już od najmłodszych lat. Dlatego wszystkie przedszkola w mieście wyposażono w kamizelki odblaskowe dla dzieci. Tak ubranej grupy przedszkolaków nawet w ruchliwym punkcie miasta nie przeoczy żaden kierowca.
Dobry gospodarz pamięta jednak, że mieszkańcy poruszają się nie tylko pieszo, rowerem albo własnym samochodem. Niektórzy skazani są na miejską komunikację. W dobrze gospodarowanym mieście słowo „skazani” jednak nie funkcjonuje, bo miejski autobus, to wcale nie gorszy sposób przemieszczania się po mieście. Zwłaszcza, że po ulicach jeździ 30 zupełnie nowych autobusów, a pozostałe są co najwyżej kilkuletnie. Te najnowsze wyposażone są w system informacji multimedialnej, dzięki czemu pasażer informowany jest o kolejnych przystankach. Nie brakuje rozkładów jazdy. Można je też znaleźć w internecie, albo ściągnąć na komórkę aplikację ze wszystkimi liniami i przystankami. A autobusy jeżdżą punktualnie, bo kierowców skrupulatnie się z tego rozlicza. O rzeczywistym czasie odjazdu informują pasażerów interaktywne tablice. Tego ładu nie burzą nawet prywatni przewoźnicy, bo i oni muszą dostarczyć do miejskiego zarządcy rozkład jazdy i stosować się do niego. Inaczej grozi im cofnięcie zgody na korzystanie z przystanków.
Dobry gospodarz musi mieć w końcu godną siebie siedzibę. Ale ma ona służyć nie tylko jemu i jego podwładnym. Dobry gospodarz wie, że to on jest dla mieszkańców, więc i budynek urzędu powinien być im przyjazny. Nawet tym najmłodszym. Na estetycznych wnętrzach jednak się nie kończy. Mili i pomocni są także urzędnicy, a mówią o tym najlepiej wyniki badań opinii publicznej.
Może się wydawać, że to scenariusz kiczowatego filmu, albo tania, laurkowa reklama. Może się wydawać, że aż tylu rzeczy w jednym mieście nie da się zrobić w przeciągu kilku lat. Nasza lista dobrego gospodarowania – od dróg począwszy, na urzędzie kończąc – liczy sobie 11 punktów. Wszystkie znaleźliśmy w… Jaworznie, a więc tuż za miedzą, w sąsiedztwie powiatu olkuskiego. I wszystkie można zobaczyć na filmie, który przygotowaliśmy właśnie po to, by pokazać, że czasem warto podpatrzyć, jak to robią sąsiedzi…
Relacja filmowa:
bardzo fajny filmik :)=olkusz to nadal ciemnogród -aby zobaczyć cos pozytywnego u sąsiadów nie trzeba jechać do Jaworzna-wystarczy przejechać się do Dąbrowy Górniczej
[quote name=”czaruś”]Czy te artykuły to pstryczek w nos dla polityki pana Rzepki i podpowiedź jak powinien rządzić lepiej? 😆 :-*[/quote]
Rządzących nie zmienisz ale możesz ich wymienić …
Czy te artykuły to pstryczek w nos dla polityki pana Rzepki i podpowiedź jak powinien rządzić lepiej? 😆 :-*
[quote name=”miron”]Budżet Jaworzna – 350 milonów, Budżet Olkusz 150 milonów …..[/quote]
Za 5 lat przy takiej władzy – budżet Jaworzna – 700 milonów, budżet Olkusz a 75 milonów …
Budżet Jaworzna – 350 milonów, Budżet Olkusz 150 milonów …..
nasz Gospodarz to PO chyba nie lubi 🙂 ale chwała Wam za to, otwieracie ludziom oczy…