Igła i krew – nie budzą miłych skojarzeń. Jednak przed salą, w której w sobotę prowadzono zbiórkę krwi, wciąż ustawiał się ogonek studentów. Czy to olkuski fenomen? Fenomen może nie, ale na pewno olbrzymi sukces akcji Społecznej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania w Olkuszu. Bo skoro góra nie chce przyjść do Mahometa…
Akcja „Wspólnie ratujemy życie” to pomysł kierownik zamiejscowego Wydziału w Olkuszu Moniki Jaworskiej. A przyniosło go samo życie – zbliżające się wakacje i dobiegające coraz częściej informacje o wypadkach, nie tylko na drogach.
– Jeżeli ktoś kiedykolwiek miał styczność z taką tragedią, to wie, że czas oczekiwania na krew, która może uratować życie, to najgorsze chwile. Tłumaczę studentom, że nie możemy czekać np. z oddawaniem krwi do chwili, kiedy nagle jej komuś brakuje, ale powinniśmy zapobiegać takim sytuacjom. Chory nie może czekać na nas, tylko to my musimy wyjść do chorego – mówi Monika Jaworska.
Szkoła Podjęła więc współpracę z olkuską stacją krwiodawstwa i zaprosiła do siebie, a studentom bardzo się ten pomysł spodobał. Bo choć wiedzą, że w Olkuszu można oddawać krew, to zawsze jest jakoś nie po drodze. O wiele łatwiej zmobilizować się, kiedy można to zrobić na terenie własnej uczelni. A skoro robią to koledzy, to i tym bardziej bojaźliwym łatwiej.
Barbara Mosór, 20-letnia studentka oddawała krew po raz pierwszy. Zdecydowała się na to od razu, kiedy dowiedziała się, że w szkole będzie taka akcja. Słysząc o tylu wypadkach młodych ludzi nie miała wątpliwości, że to bardzo ważna pomoc, ale przyznaje, że zrobiła to przede wszystkim dlatego, że możliwe to było na miejscu. – Stresu nie było. Teraz też czuję się dobrze. Pielęgniarki zadbały, o to, żeby wszystko było jak trzeba. Wykonano potrzebne badania – mówiła w czasie pobierania krwi.
Tego aktu zbiorowej odwagi nie można zaprzepaścić. Widząc popularność takiej akcji organizatorzy zapowiadają, że na pewno będą ją powtarzać przynajmniej raz w roku.