Co roku setki tysięcy złotych z budżetu Urzędu Miasta w Olkuszu i Starostwa Powiatowego są wydawane na wykaszanie trawy, podcinanie żywopłotów i dbanie o wspólną zieleń. Efekt tych prac w wielu miejscach jest mizerny. Mieszkańcy mówią o wielkim szczęściu, kiedy kosiarka dotrze w ich okolice chociaż raz w roku. Cierpliwość skończyła się już mieszkańcom przy powiatowych ulicach Powstańców Śląskich i Biema. Trawa na zieleńcach przy drodze prowadzącej do cmentarza sięgała kolan. Dopiero w tę środę ekipa kosząca dotarła na osiedle Piaski.

– To jest skandal i kpina z nas. Ja nie rozumiem, jak to jest możliwe, że na ulicy oddalonej od centrum o kilkaset metrów, kosiarkę wysyła się w pod koniec lipca – denerwuje się mieszkaniec Powstańców Śląskich. – Ciężkie pieniądze dajemy na podatki, a władze mają nas w nosie. Jak to wygląda, żeby trawa miała pół metra? – pyta mieszkaniec. Do pracy wykonanej przez koszących trawę ma wiele zastrzeżeń. – Skosili tę trawę „po łebkach”. Jeden pan kosił, a dwójka siedziała w cieniu. To jest żenujące. Ja rozumiem, że jest gorąco, ale bez przesady – dodaje. Na przyległej do Powstańców Śląskich ulicy Gwareckiej bujna trawa zarosła cały chodnik. – Czy nie da się tego usunąć? Tu od lat nikt się tym nie interesował. Jak ja mam przejść tym chodnikiem? – pyta mieszkanka osiedla Piaski. Tego typu zaniedbania są dobrze znane mieszkańcom ulicy Biema, gdzie jeszcze kilka dni temu trawa była wyższa od żywopłotów. – Trawa i żywopłot były tak wysokie, że nie dało się bezpiecznie wyjechać z posesji, bo nic nie było widać. Nikt nie dba o tę zieleń – opowiada mieszkaniec ul. Biema. Podobnych miejsc w Olkuszu i poza nim można wskazać setki. Pobocza na drogach powiatowych też nie wyglądają na zadbane.

Informacji o tym, ile pieniędzy jest wydawanych na zieleń i jakie są przyczyny tych rażących uchybień, nie udało nam się zdobyć w olkuskim Starostwie. Rozmowa dziennikarki była przełączana z pokoju do pokoju. Sezon urlopowy w pełni, a pozostali podobno bardzo zapracowani. Być może to właśnie nadmiar obowiązków  winien jest temu, że na dopilnowanie trawy zwyczajnie nie ma czasu. Zarząd Dróg Powiatowych w Olkuszu podjął się wytłumaczenia nam takiego stanu rzeczy. – Jak chodzi o pobocza, to zepsuła nam się kosiarka i dlatego nie kosimy – usłyszeliśmy od pracownika ZDP w Olkuszu. – Ja wiem, że może za rzadko, ale dobre i to – zapewniał mieszkańców Powstańców Śląskich i Biema. Na pytanie, czy ktoś kontroluje jakość usług wykonanych przez pracowników, usłyszeliśmy zapewnienie, że jeśli chcemy, to możne osobiście pojechać na dwie wskazane ulice i sprawdzić. Mieszkańcy zapewne woleliby, żeby taka kontrola była standardem, a nie wyjątkiem. 

Urząd Miasta w Olkuszu co roku przeznacza na utrzymanie terenów zielonych w gminie ponad pół miliona złotych, więc nie tak mało. O zieleń na 40 hektarach dba dwóch wykonawców. – Zgodnie z umową wykonawca ma kosić trawę w okresie wegetacyjnym minimum cztery razy. Żywopłoty mają być przycinane minimum trzy razy. W rzeczywistości jest to uzależnione od pogody i tempa wzrostu trawy – deklaruje Jarosław Medyński, rzecznik prasowy UMiG Olkusz. – W pierwszej kolejności koszona jest trawa w centrum i jego pobliżu – dodaje.
– Tempo wzrostu trawy okazało się zawrotne, a tempo pracy „zielonych” służb ślimacze, to dlatego nie mogą za nią nadążyć – kpią mieszkańcy. – Dbają o klombiki w centrum, a reszta osiedli jest nieważna. Poważnie mówiąc, to chyba najwyższa pora, żeby władze powiatowe i gminne zaczęły kontrolować jakość usług wykonywanych za nasze pieniądze. Bo to, co się dzieje w tym mieście, to jest jawna kpina – twierdzą oburzeni mieszkańcy.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
miki
miki
14 lat temu

Drogi dziurawe,trawa nie skoszona…tyle wpadek na łamach Przeglądu Olkuskiego… Panu Burmistrzowi już dziękujemy !!!