Imbramowice
Do niedawna na nowym cmentarzu w Imbramowicach znajdowała się niewielka, otoczona metalowym płotkiem, dość zaniedbana mogiła, w której spoczywają prochy Cyganów pomordowanych przez hitlerowców w 1943 r. Z inicjatywy proboszcza lokalnej parafii ks. Zbigniewa Szewczyka miejscem pochówku romskich ofiar niemieckich represji zainteresował się krakowski oddział IPN i w efekcie niedawno na mogile ukończono nowy, godnie reprezentujący się nagrobek, sfinansowany w całości z budżetu państwa.
Imbramowice, podobnie jak inne okoliczne miejscowości, w latach przedwojennych i podczas okupacji regularnie były odwiedzane przez tabory cygańskie. Romskie rodziny znajdowały tu zazwyczaj schronienie przez zimowymi chłodami. Jak czytamy w spisanych wspomnieniach mieszkańców wsi – ludzie, choć biedni, chętnie gościli Cyganów, którzy „byli w porządku – nie kradli, nie rozrabiali”. O tragicznych wydarzeniach z 2 lutego 1943 r. wiadomo z podobnych, utrwalonych przekazów, zwłaszcza z opowieści będącej ich naocznym świadkiem mieszkanki Imbramowic Józefy Orczyk.
Wspomina ona, że jak co roku romskie rodziny na zimę zamieszkały u polskich gospodarzy. W dniu niemieckiej masakry większość cygańskich kobiet znajdowała się poza wsią – część z nich udała się za znajdującą się w okolicy Olkusza granicę, w kierunku Śląska po nowy towar, którym handlowały, inne wyszły ze wsi, by żebrać. Na miejscu zostały dzieci oraz mężczyźni, którzy spędzali czas na grze w karty, przynosili drewno z lasu, wykonywali jakieś drobne prace kowalskie, ostrzyli noże, naprawiali garnki.
Wieczorem w Święto Matki Boskiej Gromnicznej we wsi pojawił się specjalny Oddział Pościgowy Policji Jagdkommando, którym kierowali żandarmi niemieccy. Ponoć już wcześniej niemieckie patrole rozpytywały mieszkańców o to, czy Romowie sprawiają problemy, szukając pretekstu do ataku. Do zasypanej śniegiem wsi oprawcy dotarli po ciemku, przyświecając sobie pochodniami, na saniach ciągniętych przez konie. Błyskawicznie przystąpili do zaplanowanej eksterminacji „cygańskiego elementu”.
Największa grupa Romów mieszkała w tzw. Górnej Kolonii w Imbramowicach w gospodarstwie Jana Brzychcyka i to na terenie jego sadu hitlerowscy oprawcy pod lufami karabinów rozkazali polskim gospodarzom kopać w zmarzniętej ziemi dół. W tym samym czasie rozpoczęła się rzeź.
Urodzona już po wojnie córka Jana Brzychcyka Danuta Kołodziej wspominała, że historię tej strasznej nocy zna dokładnie z opowieści matki: „Niemcy zajechali na podwórko i otoczyli je ze wszystkich stron tak, że nie było możliwości ucieczki. Domownicy byli bardzo wystraszeni. Tatę bosego, w kalesonach od razu wysłali po sołtysa i strzelali za nim w górę, aby się śpieszył. Tato tak się przestraszył, że uciekł do Tarnawy, do rodziny mamy i wrócił dopiero po dwóch lub trzech dniach”.
Ze wsi chłopi przyszli kopać dół. Ktoś przyniósł wapno. Zrobiono w sadzie wykop o wymiarach mniej więcej 6 na 6 m, w odległości od domu od 6 do 10 m. Zebranych ze wsi Cyganów ustawiali wzdłuż drogi biegnącej obok gospodarstwa i tam do nich strzelali. Moją mamę natomiast, z trójką małych dzieci, wyprowadzili przed dom, aby przyglądała się egzekucji. Jeden Niemiec powiedział wówczas mamie, że jak dzieci będą spokojne, to nic im się nie stanie.
Dorośli Cyganie byli rozstrzeliwani. Jednak nie wszyscy. Ci, którzy błagali o życie byli bici kolbami i wrzucani żywi do dołu. Zastrzelonych natomiast układano na zdjętej z ogrodzenia bramie i przenoszono do wspólnej mogiły. Maleńkie dzieci brano za nogi i rozbijano im główki o węgieł domu.
W innym gospodarstwie, do schowanych w piwnicy cygańskich dzieci, Niemiec wrzucił granat. W jeszcze w innym, dzieci schowały się do wnęki pod piecem. Niemiec, który po nie przyszedł, najpierw tłukł je kolbą karabinu, a potem wyciągał za włosy. Też je pozabijano. W kolejnym gospodarstwie cygańskie dzieci schowały się w oborze pod żłobami. Jednak następnego dnia ktoś je znalazł i odwiózł na posterunek do Wolbromia, gdzie zostały zastrzelone. Ich zwłoki zostały przywiezione z powrotem do Imbramowic i pochowane w zbiorowej mogile w naszym sadzie”.
Gdy zbrodnia została dokonana, niemieccy kaci rozkazali miejscowym pozbierać ciała Cyganów, a następnie pogrzebać je w sadzie Brzychcyka. Wielu ze zmasakrowanych Cyganów dawało jeszcze oznaki życia, ale Niemcy rozkazali pogrzebać ich żywcem.
Według szacunków Józefy Orczyk, 2 lutego 1943 r. Niemcy zamordowali w Imbramowicach 43 osoby. Według danych Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – w mogile pochowano 50 osób: grupę 43 Cyganów rozstrzelanych w Imbramowicach 2 lutego 1943 oraz 7 – ujętych w Wolbromiu 3 lutego 1943 r.
W roku 1954 na miejscu romskiej kaźni, dzięki staraniom Jana Brzychcego, w Imbramowicach pojawiła się ekipa PRL-owskich śledczych, którzy zdecydowali o przeniesieniu szczątków ofiar do zbiorowego grobu na miejscowym cmentarzu parafialnym. Jak wspominają miejscowi, z biegiem lat przykopa malała. Na początku lat 90-tych XX w. ks. proboszcz Stanisław Rutka ufundował wokół grobu ogródek metalowy, dzięki czemu nie mające opiekunów miejsce pochówku romskich ofiar nie zniknęło całkowicie.
W 2013 roku władze gminy Trzyciąż w porozumieniu z przedstawicielami społeczności romskiej odnowiły grób i zamontowały pamiątkową tablicę.
– O grobie romskich ofiar hitlerowskiej przemocy powiadomił nas proboszcz parafii w Imbramowicach ks. Zbigniew Szewczyk. Zdecydowaliśmy, że pomordowanym Romom, jako prawowitym obywatelom polskim należy się godny pomnik, tak, aby pamięć o ich losie nie przepadła – wyjaśnia Maciej Korkuć z krakowskiego IPN, który w całości sfinansował nowy nagrobek na zbiorowej mogile Romów na cmentarzu w Imbramowicach.
Po zakończeniu prac kamieniarskich, miejsce pochówku Romów odwiedził wójt Roman Żelazny, który wraz z Edytą Karlik. kierowniczką Referatu Spraw Obywatelskich i Sportu, uczcił pamięć pomordowanych przez złożenie wiązanki kwiatów i zapalenie znicza.
– Wcześniej nie było takich możliwości, ale ostatnimi czasy w budżecie państwa znalazły się fundusze na godne upamiętnianie ważnych dla naszej historii miejsc pamięci i ofiar. Staramy się badać wszystkie zgłoszenia i dokładamy starań, aby zadbać o te miejsca. W niedalekiej okolicy niedawno ukończyliśmy prace na cmentarzu żydowskich ofiar holokaustu w Wolbromiu, a wkrótce – na wniosek władz samorządowych Gminy Trzyciąż na cmentarzu w Jangrocie stanie nowy pomnik na grobie zamordowanego przez UB w Trzyciążu w roku 1946 Adama Tarnowskiego, szefa siatki WiN w powiecie olkuskim – informuje Maciej Korkuć, który zachęca do informowania IPN-u o podobnych miejscach pamięci wartych utrwalenia czy odnowienia.