Na lokalnych pieniaczy nie ma mocnych, o czym, niemal każdego dnia, przekonują się przedstawiciele Rady Sołeckiej wsi Niesułowice. Trwająca od wielu miesięcy inwestycja, która w rezultacie ma zwiększyć walory turystyczne malowniczych okolic wioski, jest tak skutecznie bojkotowana przez jednego z mieszkańców, że cała reszta lokalnej społeczności boi się ją kontynuować. Antoni U. – miejscowy dziedzic – jak nazywają go sąsiedzi, nie boi się ani policji, ani straży miejskiej. Kilka dni temu po raz kolejny udowodnił w jakim „poważaniu” ma przepisy dotyczące porządku publicznego, zamierzając się grabiami nie tylko na sołtysa wioski Ryszarda Lasonia, ale także dzieci, które w czynie społecznym budują boisko do piłki plażowej.
Sprawa po raz kolejny trafiła na policję i do straży miejskiej, ale sołtys Lasoń stracił już nadzieję, że mundurowym uda się skutecznie zapobiec atakom krewkiego sąsiada. – Interwencje są tu niemal codziennie. Jednak zanim na miejsce dotrze policja, jest zazwyczaj po wszystkim. Ten pan zamyka się w domu i nikogo nie wpuszcza. Tak było również ostatnim razem – relacjonuje szef wioski. Zarówno straż miejska, jak i policja prowadziły już postępowania przeciwko U., które kończyły się skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu. Na „miejscowym dziedzicu” nie robi to jednak żadnego wrażenia.
– Na razie wymachuje narzędziami, straszy i ubliża. Kiedyś jednak może dojść do nieszczęścia. Dopiero wtedy policja zajmie się tą sprawą?– pyta Lasoń zdenerwowany bezradnością mundurowych. Po ataku na sołtysa do policji trafiło kolejne zawiadomienie. Jakie kroki mogą podjąć stróże prawa. – Wszczęte przez nas postępowanie prowadzone jest pod kątem gróźb karalnych. Prawdopodobnie sprawa skończy się aktem oskarżenia – informuje aspirant sztabowy Artur Czarnota, naczelnik Wydziału Prewencji olkuskiej policji. Teoretycznie Antoniemu U. może grozić do dwóch lat więzienia, w praktyce kolejna sprawa w sądzie zakończy się zapewne na upomnieniu lub grzywnie. W przypadku gróźb policja rzadko decyduje się na zatrzymanie. – Musiałoby dojść do przestępstwa i dodatkowo powinna zostać wyczerpana jeszcze jedna przesłanka, by uzasadnić zatrzymanie. Zazwyczaj stosujemy areszt w komendzie, gdy zachodzi obawa mataczenia bądź wtedy, gdy podejrzany zagraża sobie lub bezpieczeństwu innych – wyjaśnia naczelnik.
Sprawę uciążliwego sąsiada niesułowiczan opisywaliśmy w zeszłym roku. Przypomnijmy, prawie wszyscy mieszkańcy przyklasnęli pomysłowi Rady Sołeckiej, by stworzyć tu rowerowy Szlak Kordonów Granicznych Galicji i Kongresówki. Prawie wszyscy, bo Antoni U. twierdzi, że położona na szlaku działka należy do rodziny jego żony. Swoich słusznych, jak twierdzi, praw dochodzi nie tylko w sądach. Jeśli trzeba, to szuka sprawiedliwości na własną rękę, tak skutecznie, że wszyscy pracujący przy inwestycji biorą nogi za pas. Rada Sołecka jest bezsilna, choć dysponuje dokumentami świadczącymi o tym, że inwestycja przebiega zgodnie z prawem. Potwierdza to także olkuski magistrat, który jest właścicielem działki.
Tymczasem do starszego mężczyzny nie docierają żadne argumenty, nie wierzy oficjalnym dokumentom i decyzjom. Sam też dysponuje sporą teczką „papierów”, które mają potwierdzać jego prawo do niewielkiej działki na granicy Niesułowic i Lgoty. – Na tego człowieka nie ma siły – denerwuje się Joanna Kulawik, członkini Rady Sołeckiej Niesułowic. – Za każdym razem, gdy coś robimy na tej działce, musimy dyżurować po kilka godzin i pilnować, żeby nie doszło do nieszczęścia, bo pan U. bywa nieobliczalny.
Sam pan Antoni absolutnie zaprzecza, jakoby był nieobliczalny. Jak twierdzi, po prostu walczy o swoje. Wszystko wskazuje na to, że jego bezkarność skończy się dopiero wtedy, gdy zamiast straszyć grabiami, użyje ich by zrobić komuś krzywdę.
Polacy 50 lat walczyli o to by prawa jednostki były bardziej szanowane niż tzw. interes społeczny, który był pretekstem by ciemiężyć jednostki. Juz dawno minęły czasy Majakowskiego, który w swym plugawym wierszu bredził: „Jednostka niczym…..”
Polacy dijrzeli wreszcie by prawa jednostki, jej zdanie i opinie były brane pod uwagę. Brawo policja- nie dajcie się namówić na zamach na wolnośc jednostki. Tylko indywidualizm jest ważny, a nie jakieś potrzeby ogółu.
Popieram czytelnika. Tylko zdecydowane działania policji mogą zapobiec takim sytuacjom. To farsa, że jest grupa ludzi, która chce zrobić coś dobrego dla swojej wsi i musi się użerać z chłopkiem roztropkiem, który nie widzi nic poza własnym tyłkiem. Typowe wsiowe myślenie. Jak z „Samych swoich”: a co on na moje niebo wlata. żal.
Nie wiem dlaczego polska policja nie bierze przykładu z amerykańskiej?-tam np pościgi kończą się strzałami w koła, kolczatką lub śmigłowcem (u nas ściga się do momentu aż bandyta nie wyleci w krzaki), chuligani są pałowani, a nawet czasami się do nich strzela-
——-wystarczy wejść do domu tego Pana, skuć kajdanami i postawić zarzuty. Proste