– Dostałam sanatorium w Jaroszowcu – chwali się znajomej starsza pani na korytarzu w przychodni. W Jaroszowcu? Przecież tam to się można tylko czegoś nabawić – pomyśli przeciętny olkuszanin. Okazuje się jednak, że Jaroszowiec jest bardzo chętnie wybierany na miejsce rehabilitacji. W tym roku dyrekcja tamtejszego Szpitala Chorób Płuc chce rozszerzyć usługi. Szpital dysponuje odpowiednim sprzętem, by prowadzić rehabilitację ruchową, a po przeprowadzonym przy unijnym wsparciu remoncie przybyło sal i łóżek.
To co mieszkańcom powiatu wydaje się zupełnie zwykłe – ot taki Jaroszowiec, gdzieś w okolicach Klucz – dla tych, którzy przyjeżdżają w nasze strony z innych województw, a nawet powiatów, okazuje się oazą spokoju, idealnym wręcz miejscem na sanatoryjny odpoczynek i rehabilitację. Cisza, rozległe lasy, suche powietrze – te właśnie warunki klimatyczne zadecydowały o tym, że w Jaroszowcu na początku XX wieku powstał pierwszy ośrodek, który spełniał funkcję profilaktyczno-leczniczą w leczeniu gruźlicy.
„Gruźlica” przylgnęła z czasem do jaroszowieckiego szpitala jak drugie imię, wzbudzając nieuzasadnione obawy, że to miejsce lepiej omijać szerokim lukiem. – W rzeczywistości gruźlicę ma około 30 procent populacji. Nasz szpital to nie jest skupisko tej choroby. Tu jest ona pod kontrolą, jest świadoma i leczona. To nie jest miejsce internowania gruźlicy. Chorzy są tutaj chronieni i nie zarażają innych – mówi dyrektor szpitala, Krzysztof Grzesik. Warto dodać, że chorzy wymagający szpitalnego leczenia gruźlicy są w Jaroszowcu odizolowani od innych pacjentów. Przebywają w odrębnym budynku i są pod ścisłą opieką personelu medycznego.
Personel to kolejny atut placówki, i nie są to tylko słowa dyrekcji. Takie świadectwo wystawiają pracownikom szpitala sami pacjenci. – Oj, bardzo jest tutaj dobrze. Daj Boże taką opiekę do końca życia – powiedziała z zachwytem jedna z pacjentek oczekujących na zabieg przed pracownią rehabilitacji.
W tej chwili w szpitalu prowadzona jest rehabilitacja układu oddechowego. Wykorzystywane są w niej, oprócz wyjątkowego w tym miejscu środowiska naturalnego, fizykoterapia i kinezyterapia. – Usprawnianie układu oddechowego to usprawnianie całego ciała. Dlatego niewątpliwie wszystkie te rzeczy, które są wspólne w rehabilitacji ręki i nogi oraz w rehabilitacji płuc, możemy tutaj wykonywać – zaznacza dyrektor. Stąd też plany rozszerzenia działalności szpitala.
W ubiegłym roku z rehabilitacji w Jaroszowcu skorzystało około 850 osób. Turnus trwa 3 tygodnie. Kontrakt na rehabilitację obejmuje w tej chwili 49 łóżek, ale miejsc w wyremontowanych w ubiegłym roku salach jest więcej. Dlatego dyrekcja będzie się starać o pozyskanie kontraktu na kolejne 30 łóżek w ramach rehabilitacji ruchowej. Sprzęt już jest, bo jest to ta sama aparatura, która potrzebna jest przy wspomaganiu układu oddechowego, m.in. laser, diatermia, ultradźwięki, lampa solux, magnetoterapia. – Mamy odpowiedni personel, ale planujemy zatrudnienie kolejnych lekarzy rehabilitantów, także z Rept – podkreśla Karolina Wojtaszewska, kierownik administracyjno-techniczny. O zainteresowanie pacjentów szefostwo szpitala się nie martwi. Jak mówi dyrektor, w ośrodku w Krzeszowicach na rehabilitację czeka w kolejce 4,5 tys. osób. Część z nich mogłaby więc skorzystać z usług Jaroszowca.
Tym bardziej że w szpitalu przybyło łóżek. Niegdyś leczono tutaj przede wszystkim powietrzem, toteż trzecie piętro budynku zajmowały rozległe balkony. Dziś nie były już tak przydatne, dlatego gdy przeprowadzono termomodernizację budynku, postanowiono zabudować piętro. W miejsce balkonów powstały nowe sale dla pacjentów, dyżurki personelu i sale rehabilitacyjne. Powstało 26 nowych miejsc, dzięki czemu można było nieco zmniejszyć liczbę łóżek w salach na innych piętrach. W szpitalu jest teraz 148 miejsc.
Remont przeprowadzony w ostatnich latach zmienił oblicze szpitala. Dziś zabytkowy budynek nie straszy już, jak wiele polskich zabytków, sypiącymi się ścianami i dziurawym dachem. Inwestycja, zakończona w listopadzie ubiegłego roku, a rozpoczęta jeszcze w 2006 roku, kosztowała ok. 7 mln. 200 tys. zł. W budynku głównym wymieniono okna, ocieplono ściany i wykonano elewację. Po zabudowaniu balkonów oddano dodatkowe piętro. Wyremontowano kotłownie, wymieniono stuletnie rury doprowadzające wodę, wykonano kanalizację i wybrukowano teren przed budynkiem. Wymieniono też azbestowy dach na jednym z budynków na terenie szpitala. Metamorfozę przeszedł też budynek Gruźlicy. Został ocieplony i otynkowany. A to jeszcze nie koniec modernizacyjnych planów. Została już zaakceptowana propozycja budowy nowego skrzydła pawilonu gruźlicy. Inwestycja planowana jest na ten rok. Przyjeżdżających do ośrodka pacjentów wita więc teraz las, fontanna i wyremontowane budynki. Nie powstydziłaby się nawet Leśna Góra…
Dlaczego inni mogą?
Gdy mówi się o sukcesach sąsiednich szpitali, powraca temat szpitala olkuskiego. Dlaczego inni mogą, a my nie? – takie pytanie pada najczęściej. Dlaczego więc Jaroszowiec może przeprowadzać inwestycje warte kilka milionów i rozszerzać działalność, a olkuski ZOZ, zamiast tego, doczekał się prywatyzacji?
Krzysztof Grzesik: – Nie mogę oceniać sytuacji olkuskiego szpitala, ponieważ jej nie znam. Nie można jednak porównywać takich szpitali, jak Olkusz i Jaroszowiec. W porównaniu do nas Olkusz jest molochem. Mamy to szczęście, że jesteśmy monospecjalistycznym, wojewódzkim szpitalem. Mamy zagwarantować bezpieczeństwo społeczeństwa przed rozwojem gruźlicy, a drugim elementem jest rehabilitacja. Olkusz to szpital wieloprofilowy. Jesteśmy mocno zainteresowani tym, żeby pozytywnie przeszedł reformę i trzymamy kciuki za to, co się dzieje. Moim zdaniem, powinien znaleźć i wprowadzić takie usługi, których brakuje na rynku, a jednocześnie są najlepiej płatne, takie „rodzynki”. Wtedy nawet jeśli nie wszystkie elementy przynosiłyby zyski, szpital wyszedłby na swoje. W spółkach handlowych to całość musi przynosić zysk, a niekoniecznie jej poszczególne elementy.
Zainwestowali 7 mln w remont. Teraz chcą rehabilitować
– Dostałam sanatorium w Jaroszowcu – chwali się starsza pani znajomej na korytarzu w przychodni. W Jaroszowcu? Przecież tam to się można tylko czegoś nabawić – pomyśli przeciętny olkuszanin. Okazuje się jednak, że Jaroszowiec jest bardzo chętnie wybierany na miejsce rehabilitacji. W tym roku dyrekcja tamtejszego Szpitala Chorób Płuc chce rozszerzyć usługi. Szpital dysponuje odpowiednim sprzętem, by prowadzić rehabilitację ruchową, a po przeprowadzonym przy unijnym wsparciu remoncie, przybyło sal i łóżek.
To co mieszkańcom powiatu wydaje się zupełnie zwykłe – ot taki Jaroszowiec, gdzieś w okolicach Klucz – dla tych, którzy przyjeżdżają w nasze strony z innych województw a nawet powiatów, okazuje się oazą spokoju, idealnym wręcz miejscem na sanatoryjny odpoczynek i rehabilitację. Cisza, rozległe lasy, suche powietrze – to właśnie warunki klimatyczne zadecydowały o tym, że w Jaroszowcu na początku XX wieku powstał pierwszy ośrodek, który spełniał funkcję profilaktyczno-leczniczą w leczeniu gruźlicy.
„Gruźlica” przylgnęła z czasem do jaroszowieckiego szpitala jak drugie imię, siejąc czasem nieuzasadnione obawy, że to miejsce lepiej omijać szerokim lukiem. – W rzeczywistości gruźlice ma około 30 procent populacji. Nasz szpital to nie jest skupisko tej choroby. Tu jest ona pod kontrolą, jest świadoma i leczona. To nie jest miejsce internowania gruźlicy. Chorzy, są tutaj chronieni i nie zarażają innych – mówi dyrektor szpitala, Krzysztof Grzesik. Warto dodać, że chorzy wymagający szpitalnego leczenia gruźlicy są w Jaroszowcu odizolowani od innych pacjentów. Przebywają w odrębnym budynku i są pod ścisłą opieką personelu medycznego.
A personel to kolejny atut placówki. I nie są to tylko bałwochwalcze słowa dyrekcji. Takie świadectwo wystawiają sami pacjenci. – Oj, bardzo jest tutaj dobrze. Daj Boże taką opiekę, do końca życia – powiedziała z zachwytem jedna z pacjentek oczekujących na zabieg przed pracownią rehabilitacji.
W tej chwili w szpitalu prowadzona jest rehabilitacja okładu oddechowego. Wykorzystywana jest w niej, oprócz wyjątkowego w tym miejscu środowiska naturalnego, fizykoterapia i kinezyterapia. – Usprawnianie układu oddechowego to usprawnianie całego ciała. Dlatego niewątpliwie wszystkie te rzeczy, które zbliżone są pomiędzy rehabilitacją ręki i nogi a rehabilitacją płuc możemy tutaj wykonywać – zaznacza dyrektor. Stąd też plany by rozszerzyć działalność szpitala.
W ubiegłym roku z rehabilitacji w Jaroszowcu skorzystało około 850 osób. Turnus trwa 3 tygodnie. Kontrakt na rehabilitację obejmuje w tej chwili 49 łóżek, ale miejsc w wyremontowanych w ubiegłym roku salach jest więcej. Dlatego dyrekcja będzie się starać o pozyskanie kontraktu na kolejne 30 łózek w ramach rehabilitacji ruchowej. Sprzęt już jest, bo jest to ta sama aparatura, która potrzebna jest przy wspomaganiu układu oddechowego, m.in. laser, diatermia, ultradźwięki, lampa solux, magnetoterapia. – Mamy odpowiedni personel, ale pklanujemy zatrudnienie kolejnych lekarzy rehabilitantów, także z Rept – podkreśla Karolina Wojtaszewska, kierownik administracyjno-techniczny. O zainteresowanie pacjentów szefostwo szpitala się nie martwi. Jak mówi dyrektor, w ośrodku w Krzeszowicach na rehabilitację czeka w kolejce 4,5 tys. osób. Część z nich śmiało mogłaby więc skorzystać z usług Jaroszowca.
Tym bardziej, że w szpitalu przybyło łóżek. Niegdyś leczono tutaj przede wszystkim powietrzem, toteż trzecie piętro budynku zajmowały rozległe balkony. Dziś nie były już tak przydatne, dlatego, gdy przeprowadzono termomodernizację budynku, postanowiono zabudować piętro. W miejsce balkonów powstały nowe sale dla pacjentów, dyżurki personelu i sale rehabilitacyjne. Powstało 26 nowych miejsc, dzięki czemu można było nieco „rozluźnić” liczbę łóżek w salach na innych piętrach. Ogólnie w szpitalu liczba miejsc wzrosła więc o 13. Jest ich teraz 148.
Remont przeprowadzony w ostatnich latach zmienił oblicze szpitala. Dziś zabytkowy budynek, nie straszy już, jak wiele polskich zabytków, sypiącymi się ścianami i dziurawym dachem. Inwestycja, zakończona w listopadzie ubiegłego roku, a rozpoczęta jeszcze w 2006 roku kosztowała ok. 7 mln. 200 tys. zł. W budynku głównym wymieniono okna, ocieplono ściany i wykonano elewację. Po zabudowaniu balkonów oddano dodatkowe piętro. Wyremontowano kotłownie, wymieniono stuletnie rury doprowadzające wodę, wykonano kanalizację i wybrukowano teren przed budynkiem. Wymieniono też azbestowy dach na jednym z budynków na terenie szpitala. Metamorfozę przeszedł też budynek Gruźlicy. Został ocieplony i otynkowany. A to jeszcze nie koniec modernizacyjnych planów. Została już zaakceptowana propozycja budowy nowego skrzydła pawilonu gruźlicy. Inwestycja planowana jest na ten rok. Przyjeżdżających do ośrodka pacjentów wita więc teraz las, fontanna i wyremontowane budynki. Nie powstydziłaby się nawet Leśna Góra…
Dlaczego inni mogą?
Gdy mówi się o sukcesach sąsiednich szpitali powraca temat szpitala olkuskiego. Dlaczego inni mogą, a my nie? – takie pytanie pada najczęściej. Dlaczego więc Jaroszowiec może przeprowadzać inwestycje warte kilka milionów i rozszerzać działalność, a olkuski ZOZ, zamiast tego, doczekał się prywatyzacji?
Krzysztof Grzesik: – Nie mogę oceniać sytuacji olkuskiego szpitala, ponieważ jej nie znam. Nie można jednak porównywać takich szpitali jak Olkusz i Jaroszowiec. W porównaniu do nas Olkusz jest molochem. Mamy to szczęście, ze jesteśmy monospecjalistycznym, wojewódzkim szpitalem. Mamy zagwarantować bezpieczeństwo społeczeństwa przed rozwojem gruźlicy, a drugim elementem jest rehabilitacja. Olkusz to szpital wieloprofilowy. Jesteśmy mocno zainteresowani tym, żeby pozytywnie przeszedł reformę i trzymamy kciuki za to co się dzieje. Moim zdaniem powinien znaleźć i wprowadzić takie usługi, których brakuje na rynku, a jednocześnie są najlepiej płatne, takie „rodzynki”. Wtedy nawet jeśli nie wszystkie elementy przynosiłyby zyski, szpital wyszedłby na swoje. W spółkach handlowych to całość musi przynosić zysk, a niekoniecznie jej poszczególne elementy.
😆 bardzo jestem zadowolony z waszyc usłóg
W tym miejscu należy podziękować byłemu posłowi Orkiszowi, że nie pozwolił zlikwidoawć tego szpitala. Przecież w 2003 roku szpital w Jaroszowcu był w bardzo trudnej sytuacji finansowej, kontrakt miał na 8 miesięcy, mówiło się o jego likwidacji, połączeniu ze szpitalem Jana Pawła w Krakowie. Ogromne zaangażowanie posła Orkisza w tej sprawie i zwrócenie uwagi na problem leczenia grużlicy w małopolsce na forum parlamentu, u Ministra Zdrowia – wsparte przez ówczesną dyrektor szpitala w Jaroszowcu Marię Michalską – Kieres przyniosło obecny efekt. Szkoda,że parlamentarzyści z Ziemii Olkuskiej obecnej kadencji,nie wzięli przykładu z Pana Orkisza i włączyli się w walkę o utrzymanie publicznego olkuskiego szpitala, a wręcz przeciwnie wogóle nie interesowali się losami szpitala w Olkuszu, mimo protestu kilku tysięcy mieszkańców powiatu, przeciw jego likwidacji. Na przykladzie losów tych szpitali widać ogromną różnicę w wypełnianiu mandatu posła przez Panów : Orkisza, Osucha i Ryszkę.