Życie przypomina jazdę na rowerze. Aby utrzymać równowagę, musimy poruszać się do przodu. Terminy w pracy, tłum na ulicy, brak spokoju i inne zakłócenia naszego rytmu sprawiają, iż przychodzi do nas pragnienie odmiany. Bo nasze życie na co dzień jest pełne stresów i pędzi z kosmiczną szybkością, toteż szukamy pocieszenia albo konkretnego działania. I cokolwiek się w naszym życiu dzieje, to po namyśle i tak skończy się jednym stwierdzeniem, że trzeba coś zmienić, a tym czymś, nawet po wielu przemyśleniach okaże się zawsze fryzura.

No więc hop do fryzjera. A tam, w salonie piękności prawdziwe cuda! Posrebrzane lustra odbijają gesty i miny klientek, mnóstwo narzędzi do „pastwienia” się nad włosami, hełmy z ogrzewającymi lampami i wreszcie stolik z filiżanką aromatycznej kawy wypitej przy dźwiękach dyskretnej muzyki. A co w takim „sanktuarium” wyprawia z naszymi włosami fryzjer? Ano, prawdziwe tortury: prasuje, naciąga, karbuje, nakłada błotne mazidła niczym smar do łożysk tocznych, jak gdyby włosy były rzeczą a nie należały do organizmu. A zapach? Z ciemnych miseczek parują barwniki rozpuszczone w spoiwie, zestawy substancji żrących i wszystko to służy niby do pielęgnacji. Niestety cywilizacja ma swoje wymagania – nie chcemy wyglądać prowincjonalnie i staromodnie. Nie wystarczy już związać włosy gumką czy zapleść warkocza. Mistrz grzebienia powie nam, co w tym sezonie należy zrobić z włosami. I tak nałoży nam na głowę połyskujące sreberka i każe czekać. Znudzona czekaniem 20-latka bierze do ręki filiżankę z kawą, a nieco starsza pani sięga po papierosa. W tym celu wychodzi przed salon, prosto na ulicę.

Na ulicy Kościuszki miasteczka Olkusz panuje nieustający ruch. To bardzo ruchliwa część miasta, stale przemieszczających się ludzi, a po drodze samochodów. Kiedy salon jest otwarty ten ruch się wzmaga. Ludzie zaglądają do pobliskich sklepów: Centrum Kwiatowego, księgarni, sklepu odzieżowego czy cukierni. Przechodzący mężczyzna szybko zauważył stojącą przy drzwiach salonu kobietę.

– Istne monstrum! – pomyślał w skrycie. Prawdziwe straszydło! Głowę to ma upstrzoną srebrnymi papierkami powiewającymi z wiatrem, spinacze, gumki, klamerki, kleiste mazidła i nie wiadomo co jeszcze. Na ramionach pelerynka, tak że całość wygląda jak namiot zwieńczony głową. Szok! – myśli dalej mężczyzna. – Cóż za szaleństwom poddają się te kobiety, żeby się tylko nam przypodobać. Przez krótką chwilę zatrzymał na niej wzrok, robiąc z wrażenia wielkie oczy, a jego twarz opromienił szeroki uśmiech. Nie zatrzymuje się jednak, idzie dalej.

Niektórzy z przechodniów wlepiają w kobietę wzrok, inni omiatają szybkim spojrzeniem z sympatycznym uśmiechem, a jeszcze inni przyglądają się z ciekawością, uznając to „coś” za interesujące zjawisko. Pasażerowie w samochodach i przejeżdżających autobusach wodzą za nią oczami, śmiejąc się z zabawnej sytuacji i podziwiając za odwagę. A wszystko przez to, że traktujemy fryzjera jak czarodzieja, który może zmienić nasze nastawienie do życia, ofiarowując nam małą odmianę, która poprawi nasze samopoczucie na lepsze. A nam w gruncie rzeczy o to chodzi, żeby poczuć się lepiej, pocieszyć się i uwierzyć, że teraz wszystko ułoży się gładko jak fryzura. I kiedy fryzjer zdejmie już z naszej głowy te cudeńka, stajemy przed lustrem! Nasze odbicie mówi nam, że przeszliśmy małą metamorfozę. Jakże zwiewny jest wdzięk i zmienna uroda.

Jednak mądrą rzeczą byłoby pamiętać, że wygląd człowieka można odmienić, ale jego prawdziwej natury – nie.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze