Powiat
Wczoraj w Bolesławiu pojawiło się kolejne zapadlisko, tym razem naprzeciwko schroniska dla zwierząt przy ulicy Parkowej. Łącznie w naszej okolicy zarejestrowano już około 700 takich zjawisk i wszystko wskazuje na to, że będą pojawiać się kolejne. Jakie kroki podejmują zarówno władze państwowe, jak i samorządowe, aby zapobiec dalszym zagrożeniom?
W czwartek, 21 listopada 2024 roku, na naszą interwencyjną skrzynkę mailową wpłynęła informacja o nowym zapadlisku w Bolesławiu. „Uważam, że zarówno pracownicy, jak i zwierzęta są w niebezpieczeństwie, tym bardziej że od kilku lat na tym terenie pojawiają się zapadliska, a schronisko jest ciągle rozbudowywane” – napisał nadawca wiadomości.
Sprawa szybko nabrała rozgłosu. Jak poinformował dziennikarzy RMF FM Tomasz Wójcik, rzecznik Zakładów Górniczo-Hutniczych „Bolesław”, nowe zapadlisko ma około 8 metrów średnicy i 4,5 metra głębokości. Zostało zabezpieczone poprzez oznakowanie taśmą oraz ustawienie tabliczek z zakazem wstępu. W ciągu kilku dni zostanie podjęta decyzja o jego zasypaniu, aby wyeliminować zagrożenie.
Zapadliska stały się przykrą normą
To już kolejna taka sytuacja w naszej okolicy. Pierwsze zapadliska w Bolesławiu pojawiły się w 2020 roku, kiedy rozpoczęto proces zamykania Kopalni Olkusz-Pomorzany. Od tego czasu w naszym regionie regularnie powstają nowe deformacje terenu. Najgłośniejszy przypadek miał miejsce gdy w połowie października, gdy w pasie zieleni między jezdniami drogi krajowej nr 94 pojawił się otwór o średnicy 2,5 metra i głębokości niespełna pół metra. Choć Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szybko podjęła działania zabezpieczające, po kilku dniach deformacja uległa dalszemu pogłębieniu.
Według rzecznika krakowskiego oddziału GDDKiA, teren jest stale monitorowany, a sytuacja na bieżąco analizowana przez ekspertów z Państwowego Instytutu Geologicznego. Jak potwierdza PIG, Centrum Geozagrożeń przeprowadza obecnie szeroko zakrojone badania inwentaryzacyjne na terenie powiatu olkuskiego. Badania te obejmują m.in. analizy geologiczne, pomiary metodą georadarową oraz monitorowanie terenu przy użyciu nowoczesnych technologii satelitarnych. Informacje te wynikają z odpowiedzi Ministerstwa Klimatu i Środowiska na niedawną interpelację poselską Łukasza Kmity.
Szeroko zakrojone badania
Na podstawie dotychczasowych analiz wskazano, że największe zagrożenie zapadliskami występuje w rejonach leśnych oraz na terenie nowo powstałej obwodnicy Bolesławia. PIG, w ramach współpracy z lokalnymi władzami, zainstalował system monitoringu powierzchniowego w Parku Zdrojowym w Bolesławiu oraz na kilku budynkach w tym regionie. Ponadto, w listopadzie przeprowadzono przelot samolotem nad badanymi obszarami, który ma dostarczyć jeszcze dokładniejszych informacji na temat stanu podłoża.
Na ten moment, inwentaryzacja zapadlisk nie została jeszcze zakończona. Wstępne wyniki sugerują jednak, że większość zinwentaryzowanych deformacji nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców, gdyż znajdują się na terenach leśnych. „Kompleksy leśne w rejonie Hutek oraz na południowy zachód od Starego Olkusza stanowią rejony o największej ilości zapadlisk. Na obecną chwilę PIG-PIB zinwentaryzował w większości terenów leśnych około 700 zapadlisk” – informuje Krzysztof Galos, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, będący jednocześnie Głównym Geologiem Kraju.
W sygnowanej przez niego odpowiedzi na interpelację możemy również przeczytać, że na terenie cmentarza w Bolesławiu przeprowadzono badania geofizyczne. „Analiza archiwalnych zdjęć lotniczych tej części cmentarza oraz pozyskane dane z wierceń wskazują, że ryzyko powstania zapadliska w jego ogrodzonej części ocenia się jako niskie” – czytamy w dokumencie. Na prośbę spółki GAZ-SYSTEM prowadzono także inwentaryzację w obszarze, przez który przebiega gazociąg Pogórska Wola – Tworzeń. „Przebadano odcinek eksploatacyjny Tworzeń-Braciejówka. Najbliżej gazociągu zinwentaryzowano zapadlisko w odległości około 140 m od przebiegu sieci, a analiza danych archiwalnych wskazuje, że ryzyko powstania zapadliska w rejonie sieci gazowej jest niskie” – podkreśla przedstawiciel Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Czy „krajówka” jest bezpieczna?
GDDKiA, w odpowiedzi na pojawiające się zagrożenia, zacieśniła współpracę z geologami. Po konsultacjach podjęto decyzję o wprowadzeniu stałego monitoringu terenów szczególnie narażonych, takich jak odcinek DK94 między Olkuszem a Katowicami. Warto jednak dodać, że dotychczasowe badania PIG nie potwierdziły obecności pustek w bezpośrednim sąsiedztwie DK94, co stanowi pewną ulgę dla użytkowników tej trasy. Niemniej jednak, ekspertyzy wskazują na konieczność dalszych badań, szczególnie w kontekście wpływu historycznej eksploatacji górniczej na obecny stan gruntu.
„Pozyskane dane z dokumentacji archiwalnych dotyczące działalności ZGH Bolesław wskazywały, że dla drogi krajowej był ustanowiony filar ochronny i nie było prowadzonej eksploatacji w jej bezpośrednim oddziaływaniu. Podjęte zostały działania w zakresie inwentaryzacji zapadliska, a przy współpracy z ZGH Bolesław, Centrum Geozagrożeń uzyskało dostęp do archiwalnej niemieckiej mapy z XIX wieku. Pozyskana mapa, jak również raport z przeprowadzonej interwencji, został przekazany do GDDKiA Oddział w Krakowie. Jednocześnie pracownicy zarządcy drogi i Centrum Geozagrożeń na bieżąco konsultowali się w sprawie powstałego zapadliska. W opinii Centrum Geozagrożeń w PIG-PIB, ze względu na fakt, że eksploatacja na tym terenie prowadzona jest od XIII wieku, nie można wykluczyć, że mogą powstawać deformacje nieciągłe. Rejon drogi DK94 należy na bieżąco monitorować” – czytamy w odpowiedzi na interpelację.
Pomimo zapewnień, mieszkańcy żyją w strachu
Choć władze zapewniają, że sytuacja jest pod kontrolą, a zapadliska nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców, wielu z nich wciąż czuje się niepewnie. Obawy nasilają się z każdym nowym przypadkiem zapadliska, zwłaszcza gdy dotyczą one terenów zamieszkanych lub miejsc publicznych. Część lokalnej społeczności ma wątpliwości, czy działania podejmowane przez służby są wystarczające, a powtarzające się deformacje terenu tylko potęgują ich lęk przed tym, co przyniosą kolejne miesiące i lata.
„Ja już swoje przeżyłem ale boję się o moje dzieci. Syn z rodziną mieszka w domu, który wybudowałem z moim ojcem. Ostatnio moje wnuki zapytały mnie, czy nasz dom zapadnie się pod ziemię. Co mam im odpowiedzieć?” – pyta retorycznie jeden z mieszkańców Bolesławia, z którym ostatnio rozmawialiśmy. Choć urzędnicy i eksperci pracują nad rozwiązaniem tego problemu, niepokój mieszkańców jest w pełni zrozumiały – strach o przyszłość staje się codziennością, a pytanie, czy region będzie bezpieczny, pozostaje otwarte.