Samorządowe czasopismo „Wspólnota” opublikowało kolejny już ranking wydatków na administrację za 2014 rok, w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Generalnie koszty są wyższe niż rok wcześniej. Jak wypadły nasze samorządy w zestawieniu pod nazwą „Oszczędny urząd”?
Na potrzeby rankingu brano pd uwagę wszystkie wydatki bieżące w dziale klasyfikacji budżetowej „administracja publiczna”, z wyjątkiem tych na bieżące remonty. Jak podkreślają autorzy – prof. nauk ekonomicznych Paweł Swianiewicz i dr Julita Łukomska, zestawienie ma dużo kategorii ze względu na silne powiązanie kosztów administracji z wielkością jednostki samorządowej. Gminy wiejskie, małe miasta, miasta powiatowe i powiaty zostały dodatkowo podzielone na grupy odpowiadające ich wielkości.
Ile wydaliśmy na województwo i powiat?
W skali województw Małopolska od czterech lat zajmuje 3 miejsce, z wynikiem 28,89 zł na mieszkańca. Dla porównania, administracja najmniej kosztuje mieszkańców województwa śląskiego (25,66 zł), a najwięcej województwa lubuskiego – 60,89 zł.
Powiaty podzielono na dwie grupy: powyżej i poniżej 75 tys. mieszkańców. Powiat olkuski, plasujący się w pierwszej grupie, zajął 79 miejsce na 148 łącznie. Można mówić o sporym „awansie”, bowiem w poprzedniej edycji rankingu naszemu powiatowi przypadło 108 miejsce. Każdego mieszkańca utrzymanie tego samorządu kosztowało w ubiegłym roku 93,07 zł. Ościenne powiaty są tańsze i jest to tendencja utrzymująca się od lat. Na 21 miejscu znalazł się powiat wadowicki (76,57 zł), na 31 oświęcimski (79,18 zł), na 55 chrzanowski (86,26 zł). Najtańszym w tej kategorii samorządem jest powiat ostrowski w województwie wielkopolskim (65,11 zł), a najdroższym lubiński w województwie dolnośląskim (149,51 zł).
Miasta i gminy: które tańsze, które droższe?
O dwa „oczka” w górę wspiął się Olkusz w grupie miast powiatowych powyżej 30 tys. mieszkańców. Teraz zajmuje 71 lokatę, z kwotą 266,41 zł. Spośród 106 miast w tej kategorii liderem niezmiennie od 2007 roku pozostaje podkarpacki Mielec (157,21 zł). Listę zamyka małopolski Nowy Targ (441,17 zł).
Bukowno, sklasyfikowane w grupie miast 10 – 15 tys. mieszkańców, zajmuje 120 pozycję (rok wcześniej 123 miejsce). Każdego mieszkańca utrzymanie administracji kosztuje 364,88 zł. Pierwszą pozycję zajmuje podkarpacki Brzostek (198,60 zł), a ostatnią (146) mazowiecki Tarczyn (707,46 zł). W swojej kategorii (powyżej 15 tys. mieszkańców) Wolbrom spadł z 68 na 81 pozycję, z wydatkami na poziomie 281,17 zł. Podobnie jak przed rokiem, na pierwszym miejscu ulokował się wielkopolski Luboń (172,69 zł). Ostatnie, 142 miejsce zajmuje dolnośląska Bogatynia (782,45 zł).
145 pozycję w gronie gmin wiejskich liczących powyżej 10 tys. mieszkańców zajęły Klucze z kwotą 288,53zł „na głowę”. W rankingu sprzed roku gmina ta plasowała się na 138 lokacie. Od trzech lat najtańsza w utrzymaniu jest administracja w małopolskim Grybowie (154,44 zł). Mazowiecki Nadarzyn znalazł się na końcu zestawienia. Wydatki na poziomie 686,85 zł na mieszkańca dały tej gminie 264 miejsce.
Bolesław i Trzyciąż sklasyfikowano w grupie 734 gmin wiejskich liczących od 5 do 10 tys. mieszkańców. W pierwszym z tych samorządów wydatki w przeliczeniu na jednego mieszkańca kształtują się na poziomie 460,46 zł. Bolesław zajął 655 miejsce, na które awansował z 674 pozycji. Trzyciąż odnotował największy „skok” w rankingu, aż o 44 miejsca. Teraz plasuje się na 362 pozycji. Każdego mieszkańca tej gminy utrzymanie samorządu kosztowało 345,10 zł. Najtaniej jest od 2009 roku w podkarpackich Białobrzegach, gdzie kwota „na głowę” to 167,35 zł. Prawie dziesięć razy większe wydatki na administrację ponieśli mieszkańcy łódzkiego Kleszczowa – 1636,02 zł.
Więcej urzędników, większe płace
Prof. Swianiewicz zwraca uwagę na wzrost zatrudnienia w administracji samorządowej. – Po latach stagnacji, a nawet lekkich spadków, rok 2014 przyniósł wyraźny wzrost. Uderzające jest zestawienie w dłuższej perspektywie czasowej – porównanie roku 2000 i 2014. Wzrost armii urzędników ze 179 do ponad 260 tysięcy to zmiana o około 40 proc. Nie dziwi to w urzędach marszałkowskich, które w roku 2000 dopiero się organizowały po reformie terytorialnej. Bardziej zastanawiający jest wzrost w gminach i miastach na prawach powiatu – w sumie o ponad 40 tys. nowo zatrudnionych – twierdzi współautor rankingu.
Według zestawienia, w 2014 roku w administracji wojewódzkiej pracowało 26,2 tys. osób ( w 2000 roku 6,1 tys.). Zatrudnienie w powiatach wzrosło w analogicznym okresie z 39,8 tys. do 59,1 tys., a w miastach na prawach powiatu z 28 tys. do 46,7 tys. W przypadku gmin w ciągu minionych 15 lat liczba urzędników zwiększyła się z 104,8 tys. do 128,6 tys. osób.
W rankingu ujęto też, jak kształtowały się przeciętne wynagrodzenia w administracji samorządowej od 2008 roku. Łącznie kwota ta wzrosła z 3 tys. 458 zł do 4 tys.196 zł w 2014 roku. Średnia płaca w powiatach wynosiła w ubiegłym roku 3 tys. 847 zł (2 tys. 879 zł w 2008 r.), natomiast w gminach 4 tys. 70 zł (w 2008 roku 3 tys. 317 zł). Jak zaznacza prof. Swianiewicz, jeśli wziąć pod uwagę inflację, okaże się, że realna zmiana poziomu wynagrodzeń była skromna, zaledwie 8 proc. na przestrzeni sześciu lat.
Co oznacza wzrost wydatków?
Autorzy rankingu zastanawiają się, czy globalny wzrost wydatków administracyjnych w ubiegłym roku może mieć związek z wyborami samorządowymi. Podobnie było bowiem w 2010 roku. Wiadomo, że ocena zwiększenia analizowanych kosztów nie jest łatwa. – Od kilkunastu lat do znudzenia powtarzam, że powierzchowna, populistyczna interpretacja wyników może być bardzo myląca, a także krzywdząca dla samorządów. Większe wydatki na administrację nie muszą oznaczać marnowania pieniędzy podatników na fanaberie urzędników. Bo skutkiem może być lepsza, sprawniejsza obsługa obywateli, a także np. większa skuteczność pozyskiwania funduszy unijnych. Nasze proste zestawienie nie jest w stanie uchwycić takiej zależności między wydatkami a ich efektami. Ale na pewno pozycja w rankingu dla każdego szefa urzędu może być materiałem do refleksji i wewnętrznego audytu wydatków – podkreśla prof. Swianiewicz.
Koszty ponoszone na urzedy i tak najlepiej ocenią sami płatnicy, czyli mieszkańcy. A Wy jak oceniacie administracyjne wydatki? Czekamy na Wasze opinie!
Ja akurat pracuję w takim wydziale, że jest tyle pracy że niekiedy nie ma czasu na zjedzenie śniadania. Ale mogę przyznać, że są takie stanowiska na których biorą kasę za „nicnierobienie”. Niestety takie przypadki są chyba w każdym urzędzie…
[quote name=”K.K.”]Każdy myśli że w urzędzie zarabia się kokosy… kto ma znajomości to może i ma wysoką pensję… Ja po 10 latach pracy zarabiam 1600 zł na rękę. Dużo?[/quote]
1600 netto za prawdopodobnie całkowicie zbędne stanowisko i nikomu niepotrzebną „pracę” to mało ?
Każdy myśli że w urzędzie zarabia się kokosy… kto ma znajomości to może i ma wysoką pensję… Ja po 10 latach pracy zarabiam 1600 zł na rękę. Dużo?
A co tu oceniać ? biurokratyczny nowotwór sam nigdy nie przestanie się rozrastać, będą brnąć w długi, wymyślać coraz to głupsze zadania dla samych siebie, by w ten sposób usankcjonować swoje istnienie. A my ? Możemy tylko ponarzekać 🙁