Od czterech lat budynek dawnego starostwa na olkuskim rynku należy do Gminy Olkusz oraz Starostwa Powiatowego. Współwłasność miała zagwarantować łatwiejsze pozyskanie unijnych dotacji na niezbędne prace modernizacyjne. Do tej pory obydwa samorządy nie zdecydowały, jak obiekt będzie zagospodarowany, a próby znalezienia środków na gruntowną modernizację, jaka musi być wykonana, nie przynoszą rezultatu. Ostatnio sprawa pokrywania kosztów utrzymania obiektu trafiła do sądu.
Zabytkowy zespół zabudowy dawnego Starostwa powinien odzyskać dawną świetność i być wizytówką starówki, tymczasem jest najbardziej zaniedbanym budynkiem na rynku. I z każdym rokiem niszczeje coraz bardziej.

15 mln złotych – taka kwota zdaniem starosty Leszka Konarskiego i burmistrza Dariusza Rzepki jest potrzebna na modernizację obiektu. Oczywiście kosztami starostwo i gmina powinny podzielić się po połowie. Ale pieniądze to niejedyny problem związany z tym obiektem. – Najtrudniej znaleźć funkcję dla tego budynku. Nawet, gdybyśmy zdecydowali się wejść w partnerstwo publiczno-prywatne, inwestor musiałby wiedzieć, co tam ma być. Dotychczasowe pomysły wskazują na to, aby budynek był przeznaczony na cele biurowo – administracyjne. Najlepiej, gdyby swoją siedzibę znalazł tam samorząd – sądzi starosta Konarski.
Także w gminie uważają, że partnerstwo publiczno – prywatne, czyli dzierżawa obiektu prywatnemu inwestorowi i wskazanie mu celu remontu budynku oraz prowadzonej w nim działalności, jest najlepszym rozwiązaniem. – Zaproponowaliśmy powiatowi takie rozwiązanie, ze wskazaniem na cele administracyjne dla obu urzędów. Starostwo jednak nie było tym zainteresowane. Mają zamiar się rozbudowywać, więc mogliby przenieść się na rynek. Formuła partnerstwa publiczno – prywatnego w Polsce jeszcze nie jest powszechna, ale w innych krajach, jak na przykład w Anglii, świetnie się sprawdza. No i wtedy budżet nie jest obciążony kosztami remontów. Spotkaliśmy się z dwoma dużymi firmami mającymi doświadczenie w tym zakresie, ale i tutaj starostwo nie wyraziło zainteresowania – twierdzi Dariusz Rzepka.

W międzyczasie pomysły na wykorzystanie budynku się pojawiały. Gmina postanowiła nie inwestować w ciemno, a wcześniej wszystko sprawdzić. – Pomyśleliśmy, że hotel o podwyższonym standardzie może być dobrym pomysłem. Chcieliśmy znaleźć inwestora, który poprowadziłby taką działalność na zasadzie długoletniej dzierżawy. Zleciliśmy audyt, ale okazało się, że to, co nam wydawało się szansą dla budynku dawnego starostwa, nie byłoby opłacalne – opowiada burmistrz Rzepka. Biorąc po uwagę prowadzoną właśnie rewitalizację rynku, wiele osób dziwi się, dlaczego zabytkowego starostwa nie włączono do programu. Władze miasta wyjaśniają, że koszty remontu wynikające z projektów technicznych dwukrotnie przekroczyłyby wartość dofinansowania całego programu. Wtedy wkład własny gminy sięgnąłby 50 – 60 proc. kosztów całej inwestycji.

Ostatni pomysł, jaki się pojawił, wyszedł ze strony gminy. – Na przykładzie innych miast mogę powiedzieć, że w naszym przypadku mogłaby się sprawdzić formuła zbycia obiektu z prawem odkupu. Przy sprzedaży budynku określa się czas, maximum 5 lat, w jakim nowy właściciel musi wykonać remont i zrealizować cel, na jaki obiekt został przeznaczony. Gdyby celu nie zrealizował, wówczas gmina może odkupić budynek za cenę sprzedaży, bez zwrotu kosztów poniesionych przez inwestora. Tylko, że to układ bardzo ryzykowny dla potencjalnego kupca – tłumaczy burmistrz Rzepka. Na dzień dzisiejszy nie ma więc koncepcji, jaką funkcję będzie spełniał budynek, nie ma również kasy na remonty.

A miało być inaczej. Jeszcze w poprzedniej kadencji, w 2006 roku, starosta Leszek Konarski, wicestarosta Jerzy Górnicki oraz wiceburmistrz Stanisław Piechowicz podpisali porozumienie, na mocy którego gmina przekazuje połowę udziałów budynku powiatowi. Padły wówczas deklaracje, że teraz łatwiej będzie pozyskać unijne środki na remont. Wcześniej powstała koncepcja modernizacji dawnego starostwa. Koncepcja stworzona przez doktora Włodzimierza Leśniaka zakładała m.in., że od strony południowej powstanie nowa klatka schodowa, w budynku wybuduje się nowe sanitariaty, a z tyłu nad garażami znajdzie się taras. Prowadzono też badania archeologiczne. Porozumienie zakładało, że obie strony będą dzielić się kosztami utrzymania i przygotowań pod inwestycję. Został też przygotowany projekt, na który chciano pozyskać środki z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. O unijne środki aplikować miało starostwo. Wniosek, zaakceptowany przez gminę, został złożony. Niestety, środki nie zostały przyznane.

Dziś można powątpiewać, czy współwłasność to dobry pomysł, biorąc pod uwagę, że od tamtej pory budynek wygląda dokładnie tak samo, jak przed czterema laty. Nie dość, że obie strony nie mają pomysłu na co budynek przeznaczyć i skąd wziąć pieniądze na modernizację, to jeszcze kwestia współfinansowania zakończyła się w sądzie.  W maju tego roku starostwo zerwało porozumienie, ponieważ nie mogło uzgodnić z gminą jednolitego stanowiska w sprawach dotyczących inwestycji i bieżącego utrzymania nieruchomości. Starostwo Powiatowe domaga się zwrotu 154 tys. złotych wraz z ustawowymi odsetkami jako zwrot połowy nakładów poniesionych przez powiat. W pozwie czytamy m. in. „jak wynika z zestawienia, łączna wartość nakładów powoda wyniosła łącznie 308 tys. 786 złotych. Zgodnie z treścią noty, powód żądał od strony pozwanej połowy tej kwoty. Należność ta miała zostać spłacona do 30 czerwca 2010 roku. Pozwana strona odmówiła zapłaty, twierdząc, że nota jest wystawiona bez podstawy prawnej i niezgodnie z treścią harmonogramu rzeczowo – finansowego, a sama na przedmiotową nieruchomość też poniosła nakłady. Ponadto zdaniem pozwanej inwestorem był powód, który powinien wykazane w zestawieniu czynności wykonać nieodpłatnie. Z dalszej korespondencji wynika, że pozwana nie ma zamiaru zapłacić powodowi spornej kwoty”.

W gminie odbijają piłeczkę. – Owszem, mieliśmy ponosić koszty po połowie i tak było. To powinny być rozliczenia roczne, a my nie możemy płacić zaległości powstałych w poprzednich latach. Nieprawdą jest, że nie wykazywaliśmy dobrej woli przy polubownym załatwieniu sprawy, ale nasze pomysły nie były po myśli starostwa – mówi burmistrz Rzepka. Starostwo stoi na stanowisku, że zamierzało zakończyć sprawę polubownie. „Zaproponowaliśmy stronie pozwanej, że jeśli na wspólną nieruchomość także poniosła nakłady, to może sporządzić wykaz nakładów oraz wystawić i doręczyć powodowi notę ksiegową, a powód żądana kwotę zapłaci. Strona pozwana z tej możliwości nie skorzystała, okazując tym samym brak dobrej woli w załatwieniu sprawy”.

– Przygotowaliśmy porozumienie, w którym określiliśmy, że w tym roku na wskazane przez obie strony prace przy budynku, przeznaczymy 190 tys. złotych. Ale nie spotkało się to z aprobatą ze strony starostwa. Owszem, chcieliśmy, aby starostwo wykonało ekspertyzę techniczną obiektu, ale po to, by oszacować kategorie kolejnych etapów remontu. I na to nie zgodziło się starostwo  – mówi skarbnik gminy Katarzyna Konieczny. Sprawa w sądzie potrwa. Trudno przypuszczać, że w tym czasie obie strony dojdą do porozumienia, co dalej z budynkiem. Jedno wiadomo na pewno – niszczał bedzie dalej.

Budynek dawnego starostwa pochodzi z 1828 r. Został zbudowany na miejscu dawnej mennicy państwowej z XVI w, w stylu klasycystycznym. Przez 149 lat był siedzibą władz powiatowych. Jest wpisany do rejestru zabytków. Jest to budynek dwukondygnacyjny z użytkowym poddaszem i podpiwniczeniem. Według wstępnej koncepcji renowacji powierzchnia obszaru, który zostałby zagospodarowany, ma wynosić ok. 3 tys. m2. Wlicza się w to piwnice, parter, piętro, poddasze i oficynę.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Piotrek Nogieć
Piotrek Nogieć
14 lat temu

Jeszcze nie ucichla awantura o wybudowanie na olkuskim rynku ratusza, a tu pojawia się problem jak wyremontować i zagospodarować „Starostwo”.

No jak to jak? To proste. Zrobić z niego wejście do olkuskich podziemi, urządzić kawiarnię tudzież restaurację, może jaką mennicę albo inne muzeum?!
Jeszcze nie tak dawno tyle, TYLE bylo pomyslów. Gdzie się ukryli POMYSLODAWCY z fantazją?!

Po co więc budować na rynku kolejnego molocha w postaci ratusza skoro nie wiadomo co zrobić z tym który już jest. 😆