W 2017 roku ruszyła zainicjowana przez ówczesnego starostę Pawła Piasnego akcja „Zostań bartnikiem, ratuj pszczoły!”, która trwa do dzisiaj. Zainteresowanie zakładaniem przydomowych pasiek jest spore. Jeden z naszych Czytelników, który popiera akcję, martwi się jednak, czy powiat sprawdza, jak przebiega hodowla pszczół.
W pierwszej edycji do 20 osób trafiło 40 uli wraz z pszczelimi rodzinami, w kolejnej – 100 uli do 50 osób. W 2019 roku zainteresowanym przekazano 100 uli, tak samo było w bieżącym roku. Mieszkańcy wraz z ulami otrzymali „pakiety startowe”, czyli dymiarki, rękawice, maski i książki.
-Ten program to bardzo dobry pomysł. Wśród jego uczestników są jednak osoby, które wcześniej nie miały do czynienia z pszczelarstwem. Czy mogą one liczyć na pomoc fachowców? To ważne, aby osoby uczestniczące w akcji miały jak największą wiedzę na ten temat, zwłaszcza na temat higieny w pasiece. Zdarza się przecież, że pszczoły chorują. Czy powiat sprawdza, jak osoby biorące udział w akcji zajmują się przydomowymi pasiekami zgodnie ze sztuką pszczelarską? – pyta nasz Czytelnik.
Zgodnie z sugestią, o ocenę akcji oraz kwestię kontroli zapytaliśmy jej inicjatora oraz obecnego szefa powiatu.
-W tym programie nie szukałbym negatywów, a odwrotnie – szukałbym pozytywów. A tych jest dużo więcej. Ogromna rzesza obdarowanych osób, nie poprzestała na dwóch ulach otrzymanych od powiatu. Znacznie zwiększyła swój stan posiadania rodzin pszczelich. Osoby te ponadto zaczęły dbać o „stołówkę dla pszczół” sadząc drzewa, siejąc rośliny miododajne i zakładając łąki kwietne. I to najbardziej cieszy! O to w tym programie chodziło! I za to należą się podziękowania i gratulacje dla tych osób – opowiada pomysłodawca akcji Paweł Piasny.
– Zainteresowanie programem jest nadal bardzo duże i program powinien być kontynuowany w kolejnych latach. Pszczoły stanowią niezwykle istotny element ekosystemu, a ich rola w środowisku naturalnym jest bardzo rozległa. Pamiętajmy, że pszczoły zapylają nie tylko rośliny, z których korzystają ludzie. Wiele gatunków niejadalnych dla człowieka, stanowi pożywienie dla dzikich zwierząt roślinożernych, które na skutek zniknięcia pszczół, byłyby praktycznie skazane na zagładę. Brak pszczół, to bowiem brak owoców, czyli głównego – obok liści i pędów – pożywienia roślinożerców. Z punktu widzenia polskiej gospodarki, pszczoły są bezcenne – dzięki nim, wartość plonów wszystkich roślin uprawnych wzrasta o ok. 5 miliardów złotych rocznie, przy czym, kwota ta obejmuje jedynie pola i sady uprawne. Nie wlicza się naturalnie rosnących drzew i krzewów owocowych czy innych roślin. Niestety, rozwój cywilizacji, a przede wszystkim stosowanie chemicznych środków ochrony roślin sprawia, że populacja pszczół drastycznie się zmniejsza i dlatego też konieczne staje się ciągłe jej odtwarzanie – uważa starosta olkuski Bogumił Sobczyk.
A jak wygląda kwestia kontroli pszczelarzy od początku trwania akcji? – Pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska przeprowadzali wizytacje u osób, które otrzymały od powiatu ule. Z tego co sobie przypominam, na palcach jednej ręki można było policzyć uchybienia w realizacji programu. A i to nie z winy niedbalstwa przez osobę obdarowaną, a z przyczyn zupełnie innych. Niestety, ale nie ma żadnej gwarancji, że rodzina pszczela będzie na tyle silna i będzie się dobrze rozwijać. Tak chciałby mieć każdy pszczelarz. Tymczasem nawet doświadczeni pszczelarze tracą rodziny pszczele w swoich pasiekach – mówi Paweł Piasny.
Podobnie sytuacja wygląda obecnie. – Corocznie pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Olkuszu dokonują kontroli stanu przekazanych uli z rodzinami pszczelimi, zgodnie z podpisaną przez beneficjentów programu umową użyczenia przedmiotowych uli. Beneficjenci programu są zachęcani do wstępowania do Kół Pszczelarskich występujących na terenie powiatu olkuskiego (Powiatowe Koło Pszczelarskie w Olkuszu oraz Koło Pszczelarskie w Wolbromiu), w których mogą liczyć na fachową pomoc doświadczonych mistrzów pszczelarstwa – odpowiada starosta Bogumił Sobczyk.
A jak Wy oceniacie pszczelarską akcję? Jak zwykle czekamy na Wasze opinie!
Fot.pixabay.com