Wielu wskazuje na to, że ordynacja wyborcza nie jest dostosowana do rzeczywistych potrzeb wspólnot lokalnych. Chcielibyśmy poznać Państwa opinię w następujących kwestiach:
Czy sposób wyłaniania radnych jest sprawiedliwy i w pełni odzwierciedla poparcie społeczeństwa?
Czy Państwa zdaniem przynależność partyjna kandydatów do najwyższych urzędów w mieście jest atutem czy wręcz przeciwnie?
Czy można efektywnie rządzić miastem nie należąc do partii politycznej?
Stanisław Piechowicz
Czy sposób wyłaniania radnych jest sprawiedliwy i w pełni odzwierciedla poparcie społeczeństwa?
Sposób wyłaniania kandydatów na radnych nie jest do końca sprawiedliwy, co potwierdzają kolejne wybory samorządowe. Obecny system wyborczy, oparty na metodzie podziału mandatów d’Hondta, faworyzuje duże ugrupowania. Stąd nie zawsze kandydat z listy obywatelskiej uzyskujący dużą liczbę głosów dostaje mandat. Czy to jest sprawiedliwe? Dopóki nie zostanie zmieniona ordynacja wyborcza, nie pozostaje nam nic innego jak się z tym pogodzić. Godząc się z tym, nie należy jednak zapominać, że tylko okręgi jednomandatowe i ordynacja większościowa w wyborach lokalnych może usunąć przywileje dla partii politycznych.
Czy Państwa zdaniem przynależność partyjna kandydatów na najwyższe urzędy w mieście jest atutem czy wręcz przeciwnie?
W samorządzie lokalnym przede wszystkim ważna jest znajomość lokalnych problemów i skoncentrowanie kandydata właśnie na nich. Partia rządzi się swoimi prawami, każdy jej członek jest zobowiązany do popierania linii politycznej i do lojalności. Wiadomo że priorytety partyjne nie zawsze są kompatybilne z interesem konkretnej jednostki samorządowej. Interes partii nie zawsze równa się interesowi społeczności lokalnej. Osoby sprawujące władzę mogą stanąć przed dylematem: czy działać zgodnie z zaleceniem władz statutowych partii, czy też podejmować decyzje sprzeczne z polityką partii, ale korzystne dla lokalnej społeczności. Jakakolwiek decyzja wtedy podjęta nie będzie o nich dobrze świadczyła, bo zdradzą albo swoją partię, albo zaufanie wyborców. Dlatego uważam, że do walki o stanowiska w jednostkach samorządu terytorialnego powinni ubiegać się kandydaci niezależni, niezwiązani zobowiązaniami partyjnymi. Moim zdaniem przynależność do partii nie jest autem z punktu widzenia interesów lokalnych, chociaż kandydatom popieranym przez partie łatwiej jest walczyć o najwyższy urząd w mieście.
Czy można efektywnie rządzić miastem nie należąc do partii politycznej?
Poważnym zagrożeniem dla samorządności jest jej upartyjnienie. Wybory lokalne powinny mieć charakter obywatelski, ponadpartyjny. Przynależność partyjna nie gwarantuje, że dany kandydat będzie działał w interesie lokalnej społeczności. Osobiście uważam, że efektywniejszy w działaniu będzie burmistrz niezależny, który nie będzie musiał tłumaczyć się nikomu (z wyjątkiem oczywiście wyborców) ze swoich decyzji. Rządzenie polega na podejmowaniu niekiedy ryzykownych kroków w celu zapewnienia optymalnych dla gminy korzyści. Polityka zapobiegawcza, delikatna, nastawiona na zaspokojenie ambicji politycznych i nakazów partii nigdy nie będzie efektywna. Niezależność kandydata gwarantuje, że jego działania nie będą ograniczane odgórnie. Bezpartyjność zapewnia swobodę w podejmowaniu najbardziej właściwych i najkorzystniejszych decyzji dla lokalnej społeczności. Bezpośrednio wybrany burmistrz nienależący do partii politycznej może efektywnie rządzić miastem, jeśli Wyborcy obdarzą go swoim zaufaniem. Dziękuję za uwagę.
Paweł Piasny
Szanowni Państwo!
Ordynacja wyborcza, która obecnie obowiązuje w naszym kraju przy przeliczaniu głosów, jest nazywana metodą d’Hondta /od nazwiska jej autora/. Ponadto w Polsce obowiązuje także 5% próg wyborczy, eliminujący ugrupowania, które tego progu nie osiągną. Oznacza to, że system ten preferuje organizacje silne, które „zbiorą” dużą ilość głosów i dzięki temu biorą udział w podziale mandatów.
Czy sposób wyłaniania radnych jest sprawiedliwy i w pełni odzwierciedla poparcie społeczeństwa?
Każdy sposób wyłaniania w drodze wyborów jest sprawiedliwy, oczywiście wyborów, które odbywają się w rzeczywiście demokratycznym państwie. Problemem jest raczej niska frekwencja. Dlaczego? Niska frekwencja cementuje panujące koterie, bowiem do wyborów idą tylko zainteresowani, gdyby frekwencja była na poziomie ok. 80%, z całą pewnością mielibyśmy częściej zjawisko „przewietrzenia” w elitach politycznych. Zaś presja wysokiej frekwencji wymusiłaby większą odpowiedzialność polityków za swoje działania.
Czy Państwa zdaniem przynależność partyjna kandydatów na najwyższe urzędy w mieście jest atutem czy wręcz przeciwnie?
Na to pytanie odpowiem na przykładzie obecnych wyborów. Nasza organizacja /Wspólnota Samorządowa/ jest bezpartyjną, niezależną organizacją, która swoje decyzje podejmuje w pełni autonomicznie, bez żadnych nacisków z „centrali” oraz bez żadnych odgórnych wskazówek. Efektem tego działania jest to, że jako jedni z pierwszych zarejestrowaliśmy nasz komitet, jako pierwsi podjęliśmy kampanię wyborczą, jako pierwsi opublikowaliśmy nasze listy. Ponieważ nikt nie zatwierdzał naszych list /oczywiście poza komisją wyborczą/, nie musieliśmy czekać na akceptację „centrali” w odniesieniu do naszych kandydatów. Wszystko odbyło się i odbywa na zasadzie „tu i teraz”. Czy to samo możemy powiedzieć o partiach politycznych? Wydaje mi się, że odpowiedź jest oczywista. Szanowni Państwo, jeżeli partie polityczne działające w Olkuszu muszą działać według zasad określanych w Warszawie, czy w Krakowie, to, czy to będzie dobre dla nas, mieszkańców ziemi olkuskiej? Czy pozwolicie na to, aby decyzje zapadały „tam”, zamiast „tu i teraz”?
Czy można efektywnie rządzić miastem nie należąc do partii politycznej?
Czy do partii politycznych należą prezydenci wielu polskich miast /Wrocławia, Poznania, Rzeszowa czy Krakowa/? Panowie piastujący tam swoje stanowiska pełnią swoje funkcje od wielu lat. W rankingach popularności i kreatywności biją inne miasta na wiele długości. Warto także dodać, że w wielu przypadkach prezydenci bezpartyjni wybierani są już w pierwszej turze. Skoro można na podanych przykładach pokazać, że miasta zarządzane przez bezpartyjnych i niezależnych polityków znajdują się w czołówce miast polskich, to po co balast w postaci partii politycznej, która jest roszczeniowo nastawiona, jak choćby w odniesieniu do obsadzania przysłowiowych „stołków”?
Z poważaniem
Paweł Piasny
kandydat bezpartyjny i niezależny
Czesław Żak
Ordynacja wyborcza, czyli zbiory przepisów regulujących sposób przeprowadzenia wyborów, są tematem, który wzbudzał kontrowersje od samego początku, tj. od momentu umieszczenia odpowiednich zapisów w uchwalanej w 1997 r. Konstytucji. Reguluje tę sprawę art.169 ust.2: „Wybory do organów stanowiących są powszechne, równe, bezpośrednie i odbywają się w głosowaniu tajnym. Zasady i tryb zgłaszania kandydatów i przeprowadzania wyborów oraz warunki ważności określa ustawa”. Ust.3: „Zasady i tryb wyborów oraz odwoływania organów wykonawczych jednostek samorządu terytorialnego określa ustawa”.
Aby ustosunkować się do postawionych pytań, trzeba pokrótce przedstawić główne, wzbudzające kontrowersje, zasady obowiązujące w wyborach samorządowych. Oto one :
– w gminach do 20 tys. mieszkańców – wybory większościowe
– w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców, w powiatach i do sejmiku woj. – wybory proporcjonalne
– w wypadku wyborów wójta, burmistrza, prezydenta miasta – wybory bezpośrednie
– próg wyborczy – 5%, jaki musi przekroczyć lista komitetu wyborczego w gminie lub w powiecie, aby uczestniczyć w podziale mandatów
– starosta wybierany przez radnych
– radnych w wyborach proporcjonalnych wyłania się wg metody największych ilorazów – d’Hondta /choć w przeszłości stosowana była też metoda Sainte-Lague/.
Najwięcej kontrowersji wzbudza tu 5% próg wyborczy i ordynacja proporcjonalna. Nie będę rozstrzygał, czy zasady te kłócą się ze wspomnianym na wstępie art.169 Konstytucji, skoro nie zrobił tego przez 2 lata Trybunał Konstytucyjny. Wybory proporcjonalne, zwłaszcza przy wyłanianiu kandydatów metodą d’Hondta, promują ugrupowania /partie/ większe, bardziej popularne.
I zdarza się tak często, że któryś z kandydatów ugrupowania dużego, mając znacznie mniej głosów od kandydata z ugrupowania, które nie przekroczyło 5% progu lub przekroczyło w sposób nieznaczny – zdobędzie mandat. Czy jest to więc sprawiedliwy wybór? Zwolennicy tej metody zwracają uwagę na to, że w tym wypadku łatwiej jest stworzyć stabilną większość w radzie, a jednocześnie reprezentatywność większej ilości ugrupowań politycznych. Coraz większa jest jednak krytyka tego sposobu przeprowadzania wyborów. Przeciwnicy zarzucają, że jest to szkodliwy mechanizm, który niszczy społeczeństwo obywatelskie, daje złudzenie proporcjonalności i sprawiedliwości, a wybory nie są ani równe, ani bezpośrednie, ani proporcjonalne.
W rzeczywistości pozbawiają społeczeństwo bezpośredniego wpływu na wybór bądź go eliminują, jeżeli lista komitetu wyborczego kandydata, na którego głosowali, nie przekroczyła 5% progu. Metoda bezpośrednia może prowadzić jednak do dwubiegunowości w systemach władzy i m.in. w większym stopniu wyklucza z niej kobiety.
Myślę jednak, że w miarę rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, przy tak szerokim dostępie do środków masowego przekazu, wyborcy mają możliwość dobrze poznać sylwetki nawet bardzo wielu kandydatów na radnych i głosować nie według klucza partyjnego.
Odrębną sprawą jest zagadnienie wyborów bezpośrednich na wójta, /burmistrza, prezydenta miasta/. Tu kandydatów jest niewielu, w związku z tym są znani i społeczność lokalna ma możliwość głosowania „ na osobę”, nie biorąc pod uwagę przynależności partyjnej. Niestety, jeszcze tak nie jest i kandydat popularnych partii lub przez nie popierany może liczyć na dodatkowe głosy zwolenników tych ugrupowań, bez względu na swoje cechy. Więc jest to jakimś atutem, choć tworzone lokalnie ugrupowania wyborcze też wrastają w świadomość lokalną i ich kandydaci otrzymują głosy ich zwolenników.
Niewątpliwym atutem przynależności do partii / lub jej poparcia/ jest posiadanie organizacyjnego zaplecza, umożliwiającego łatwiejsze zebranie podpisów poparcia, rejestrację list oraz łatwiejsze uzyskanie 5% progu wyborczego.
Specyfika zadań lokalnych, jakie spoczywają na gminie, pozwala rządzić miastem bez przynależności partyjnej. Aby to jednak robić efektywnie, trzeba posiadać w radzie większość /niekoniecznie partyjną/, która reprezentuje w miarę zbieżne stanowisko w kwestii zarządzania gminą. W przeciwnym razie bezpośrednio wybierany wójt /burmistrz, prezydent/ musi borykać się z tworzeniem większości wokół tematów, na które konieczna jest uchwała rady, choćby w najważniejszej sprawie, jaką jest budżet. Reasumując, jestem za reformą ordynacji wyborczych, zawierających jasne i zrozumiałe dla wyborców reguły: wybory większościowe w jedno- lub wielomandatowych okręgach wyborczych do wszystkich szczebli rad i sejmiku woj. oraz wybory bezpośrednie na starostę.
Jacek Osuch
Przygotowanie idealnego systemu wyborczego, który będzie satysfakcjonował wszystkie ugrupowania i organizacje startujące w wyborach samorządowych jest niemożliwe. Dlatego zawsze pojawiać się będą głosy, że ordynacja jest niedostosowana do bieżących potrzeb. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że w tegorocznych wyborach „zmienia się na plus” system wybierana radnych, gdyż niemożliwym staje się tzw. blokowanie list. Stąd możemy być pewni, że gdy popieramy dany komitet wyborczy, głosy nie zostaną „przekazane” dla innych komitetów, jak bywało w poprzednich wyborach.
Trzeba przyznać, że wybory na burmistrza dokonywane w sposób bezpośredni dają mieszkańcom możliwość poparcia osoby, która będzie rzeczywistym gospodarzem w samorządzie. W moim przekonaniu także wybory na stanowisko starosty powinny odbywać się w podobny sposób. Stąd widzę potrzebę zmiany ordynacji. Wybory do Rady Miejskiej powinny odbywać się przy innym podziale w okręgach niż ma to miejsce w Olkuszu. Tu nie potrzeba jednak zmiany ordynacji, ale przygotowania uchwały Rady Miejskiej na nowo konstruującej wspomniane obwody. Obecnie w okręgu nr 3 głosują mieszkańcy z osiedla Pakuski, os. Słowików, ulic: Korczaka, Miłej, Polnej.
Tymczasem każde osiedle, każde sołectwo czy rejon Olkusza ma inny problem. Ponadto tak duży – a sztucznie wykreowany – okręg wyborczy, powoduje, że mieszkańcy często nie znają swoich radnych. A radny powinien być osobą, która zna problemy mieszkańców i stara się je rozwiązywać.
Pytanie czy przynależność partyjna kandydatów ubiegających się o najwyższy urząd w mieście jest atutem czy wręcz odwrotnie jest – w moim przekonaniu – postawione niewłaściwie. Mieszkańcy powinni bowiem widzieć w burmistrzu przede wszystkim sprawiedliwego lidera dbającego o rozwój całej gminy. Burmistrz nie powinien być „przyspawany do stołka”, ale spotykać się z różnymi środowiskami i lobbować za rozwojem naszej małej ojczyzny. Jestem także zwolennikiem przejrzystości w samorządzie. Często osoby ubiegające się o urząd burmistrza co 4 lata startują z innego komitetu. Dla mnie takie praktyki nie są do końca uczciwe wobec wyborców. Miastem powinni rządzić ludzie, którzy chcą zrobić coś dobrego i mają ku temu predyspozycje. Stąd na listach Prawa i Sprawiedliwości znajdziecie Państwo zarówno naszych sprawdzonych członków, jak i osoby niezależne, którym leży na sercu rozwój miasta i gminy, powiatu czy województwa. Dlatego pragnę podkreślić, że wybierając w tych wyborach samorządowych listę nr 5 Prawa i Sprawiedliwości, znajdziecie tam Państwo osoby, które mają nowoczesną i perspektywiczną wizję rozwoju naszego Miasta i Gminy Olkusz.
Dariusz Rzepka
Zgodnie z obowiązującą ordynacją wyborczą w gminach do 20 tysięcy mieszkańców głosowanie odbywa się w okręgach jednomandatowych – w danym okręgu mandat otrzymuje ten kandydat, który zwyczajnie uzyska największą liczbę głosów. Natomiast w miastach większych najpierw liczy się głosy całej listy, bo to właśnie lista zdobywa mandaty. Prowadzi to czasem do takiej sytuacji, że do rady wchodzi kandydat z niewielką liczbą głosów, ale z dobrej listy, która zdobywa dodatkowy mandat. Inny natomiast może zdobyć nawet dwa razy więcej głosów, ale mandatu nie dostanie, jeśli nie wywalczy go cała lista. Czy to sprawiedliwe?
Moim zdaniem w miastach wielkości Olkusza okręgi jednomandatowe byłyby rozwiązaniem korzystnym. Tym bardziej że dzisiaj każdy komitet zgłasza dwukrotnie większą liczbę kandydatów, niż jest mandatów w okręgu, bo to wymusza ordynacja. Oznacza to, że nawet gdyby dany komitet zdobył wszystkie mandaty w okręgu i tak połowa jego kandydatów musiałaby odpaść. Czy to sprawiedliwe?
Owszem, pewnym problemem byłoby wyznaczenie dwudziestu trzech nowych okręgów dla obszaru całego miasta i gminy, zwłaszcza dla terenu sołectw, bo w jednym okręgu trzeba by zmieścić kilka sołectw różnej wielkości (sześć mandatów na dwadzieścia sołectw). Czy mniejsze środowiska miałyby wówczas większe szanse na wprowadzenie do rady swojego kandydata niż obecnie? Trudno przesądzać.
Nie potrafię odnieść się jednoznacznie do kwestii przynależności partyjnej kandydatów w kontekście szans na elekcję. Uważam, że w naszym przypadku, miasta i gminy, ale także całego powiatu, wyborcy będą szukać przede wszystkim znajomych sobie nazwisk, niezależnie od koloru listy. Choć być może akurat tym razem, ze względu na wyjątkowo napiętą sytuację polityczną w kraju, na decyzjach wyborczych części z nas ten kontekst zaważy bardziej niż zwykle.
Nieco inaczej oceniam sprawę efektywności zarządzania miastem w zależności od przynależności do jakiejś partii albo braku takowej. Oczywiście, że można sprawnie działać bez przynależności partyjnej, zresztą i ja nie jestem członkiem żadnej z nich, mimo iż tym razem kandyduję z rekomendacji komitetu określonego politycznie. Moim zdaniem ważniejsze jest to, że działa się nie tylko tu, na miejscu, ale także w kontekście szerszym, zwłaszcza województwa. I w tym zakresie, współpracy z instytucjami, przede wszystkim samorządowymi, niebagatelne jest dodatkowe poparcie czy przynajmniej przychylność.
Poza tym trzeba zauważyć, że budowanie dobrych relacji wymaga czasu, nie da się tego zrobić „od ręki”. I o tym też warto pamiętać.
Ja pozbawiony jestem prawa wyborczego Mieszkam w Krążku jestem zameldowany w Gminie Bolesław podatki płacę w Bolesławiu . do szkoły podstawowej miałem kilometr do kościoła 1.5 i gminy zakupy robię w Bolesławiu do lekarza w Bolesławiu a jak wybory to enklawa Podlipie 4 km nie mam tam zameldowania i tam nie jest nam po drodze Wybór radnych to kpina Jeden radny z tej puli powinno przypadać na miejscowość Krążek 40 domów mieszkańców a Podlipie 300 domów mieszkańców jaka szansa wybrania radnego 1 do 6 . dupie mam takie wybory tam gdzie plecy kończą swoją nazwę .Pozdrawiam tych którzy pozbawili mnie swoich praw do głosowania na pewno mam po drodze do komisji wyborczej w Bolesławiu na Mszę dojdę i w Bolesławiu mam 500 metrów a na Podlipie 5 km i na pewno tam nie pójdę i kilka osób się nie załapie
PiS na radnych do Powiatu adaptowało wiele kryształów, m.in. Mariana Kocjana. Jest to człowiek dobrze wykształcony, który mógłby wykorzystać swoją wiedzę pracując w komisjach na wielu płaszczyznach np: środowisko-leśnictwo, przeciwalkoholowej –używki, w poradni do spraw rodzinnych-przemoc w rodzinie, porady intymne. Sądzę, że źle prowadzona kampania uniemożliwiła mu to, ale są jeszcze wybory do Parlamentu. Wcześniej nie pisałem, by kandydata nie spalić.
Gajowy z dużej pasieki.
poleceam czytanie Listu otwartego do Pana Posla JAcka Osucha.
Zainteresowany ciekawe gdzie mam chodzić jeżeli wszędzie „robotnicy” „pracują” i nie ma przejścia.
Gall jak widać nie jest spietrany, nie zarobkuje na forum, może jest tylko mało wyrobiony ? Trzeba mniej samochodem jeździć drogi Gallu, piesze przechadzki łagodzą obyczaje , jest czas na myślenie – sądząc po jakości Twoich wpisów, przechadzki trzy razy dziennie gorąco polecam
Jeszcze zapomniałem skomentować mojego „chamstwa”:
nagle tutaj tyle kulturalnych Olkuszan, jednak na co dzień tego nie widać (szczególnie kiedy jedzie się samochodem).
Spietrany to jest Rzepka. Wszędzie w Olkuszu jego twarz widać.
Dla nikogo nie pracuje. Szczerze to nikt mądry nie startuje. Wybory będą się opierały na tym aby wybrać najmniejsze zło.
Ciekawe dla którego kontrkandydata Rzepki pracuje ten kulturalny inaczej pan Gall ? Sądząc po ilości agresji w jego wpisach jego kandydat musi być bardzo spietrany …
[quote name=”Gall”]Dzidka( a raczej panie Dariuszu) cytuję:
„jak ktoś nie ma się do czego doczepić to doczepi się do koloru włosów …”
Jak ktoś nie ma się do czego doczepić to doczepi się do wielkości liter.[/quote]
No Gall dałeś wzór do naśladowania, więc nie dziwię się, że andy dostosowuje poziom krytyki do tego, który ty zaprezentowałeś.
Dzidka( a raczej panie Dariuszu) cytuję:
„jak ktoś nie ma się do czego doczepić to doczepi się do koloru włosów …”
Jak ktoś nie ma się do czego doczepić to doczepi się do wielkości liter.
Gall nie musisz pisać drukowanymi literami, każdy czytać potrafi, a drukowane litery nie nadadzą twojemu wpisowi mądrości… 😥
andy, Dzidka,Rudy- 3 wcielenia Rzepki,który boi się krytyki.
Jak chcecie dowodów iż rzepa jest zły to proszę:
ZA JEGO KADENCJI BYŁO W OLKUSZU NAJWIĘCEJ (moderacja)! DZIWNE INWESTYCJĘ KTÓRE PO ZAKOŃCZENIU MAJA WARTOŚĆ 2 RAZY WIĘKSZĄ NIŻ W PRZETARGU! + NIEPRZEJEZDNY OLKUSZ!
Po jego wypowiedziach i filmikach na yt mam wrażenie że to człowiek który zrobi wszystko żeby znów opieprzać się następna kadencje.
Gall, Ty to biedaku łysy musisz być i zazdrościsz uwłosienia rudym , siwym , szpakowaty – nie dla Ciebie te tematy!
jak ktoś nie ma się do czego doczepić to doczepi się do koloru włosów …
wpis Gall pozostawiam bez komentarza – ręce opadają nad zupełnym brakiem wyczucia. O poglądach nie piszę, albowiem patrząc na wpis śmiem twierdzić że Gall ich po prostu nie ma.
[quote name=”Gall”]Rzepka jak każdy rudzielec jest fałszywy. Nic nie wie o rządzeniu. W końcu co może o tym wiedzieć zwykły katecheta…[/quote]
Jak krytykujesz, to krytykuj merytorycznie. Widać, że kultury u ciebie brak. Zwykłe chamstwo!
Rzepka jak każdy (moderacja treści obraźliwych). Nic nie wie o rządzeniu. W końcu co może o tym wiedzieć zwykły katecheta…