Powiat
– Rozumiem irytację ludzi, ale niech nie obwiniają nas za obecną sytuację – apeluje w liście do naszej redakcji pracownik administracji, zatrudniony w jednym z urzędów na terenie naszego powiatu. Jego reakcja spowodowana jest falą hejtu, jaka spotyka go ze strony mieszkańców ze względu na ograniczania w obsłudze petentów.
Koronawirus nie oszczędza urzędników. Coraz więcej z nich choruje lub przebywa na kwarantannie, w efekcie czego mieszkańcy mają trudności z załatwieniem swoich spraw. – Z powodu absencji chorobowej wywołanej wirusem Sars-Cov-2 oraz objęciem kwarantanną części pracowników, nasza placówka funkcjonuje ze znacznymi utrudnieniami w obsłudze Klientów. Mogą one skutkować wydłużonym czasem obsługi oraz ograniczeniem liczby rozpatrywanych wniosków – tego typu komunikaty coraz częściej pojawiają się na drzwiach i stronach internetowych kolejnych publicznych instytucji.
Zarówno w wiadomościach od Czytelników, jak i w komentarz na portalach społecznościowych, pojawia się wiele krytycznych komentarzy na ten temat. Często pada stwierdzenie, że urzędy „zamykają się” na bezpośredni kontakt z ludźmi, zamiast – wzorem supermarketów – wydłużać godziny pracy, tak aby jak najwięcej osób mogło skorzystać z ich usług. – Jak to jest, że tam jakoś załoga nie ma problemu z zachorowaniami? – pytają retorycznie internauci.
Samorządowcy próbują studzić emocje i apelują o wyrozumiałość. O zrozumienie proszą również sami pracownicy administracji, którzy mają dosyć przykrych słów kierowanych pod ich adresem. Niektórym jednak puszczają nerwy.
– Jak po raz setny czytam komentarz, że siedzę w zamknięciu i tylko popijam kawkę, to mnie krew zalew. Może trudno w to uwierzyć ludziom z prywatnych firm, ale my też mamy swoje obowiązki i zadania, które musimy codziennie wykonywać. Ograniczenia są wprowadzane tam, gdzie jest to możliwe, żeby zmniejszyć ryzyko zakażenia. Mimo to nam też zdarza się zachorować. Mamy swoje rodziny, dzieci i partnerów. Każdy z nas może zarazić się choćby w domu albo na zakupach, co zresztą dzieje teraz nagminnie – pisze w liście do naszej redakcji osoba zatrudniona w jednym z urzędów na terenie naszego powiatu.
Przy okazji postanawia się odnieść do często padającego porównania z marketami spożywczymi. – To nie prawda, że pracownicy dyskontów nie chorują. W Internecie znaleźć można wiele doniesień o przypadkach wykrycia COVID-19 u pracowników i klientów takich sklepów. Wiele z nich było również zamykanych przez Główny Inspektorat Sanitarny w celu dezynfekcji – wylicza. – Wszyscy mamy dość pandemii, ale to nie powód, żeby obwiniać nas za całe zło – czytamy w liście do naszej redakcji.