Kobierzyce
Drugi mecz i drugie wysokie zwycięstwo olkuskich szczypiornistek w rozgrywkach I Ligi Kobiet! Podopieczne Macieja Haupy po efektownej inauguracji sezonu przed własną publicznością z Victorią Świebodzice, tym razem zgarnęły trzy punkty w delegacji. W sobotę Srebrne Lwice wygrały w Kobierzycach z drugą drużyną superligowego KPR-u 39:24, utrzymując tym samym pozycję lidera tabeli.
PODRÓŻ W NIEZNANE
Pewny triumf na otwarcie nowej kampanii ligowej sprawił, że olkuszanki na Dolny Śląsk wybrały się w dobrych humorach. Przed pierwszym gwizdkiem sędziów z Zielonej Góry o rywalkach sztab SPR-u wiedział niewiele. Należało się spodziewać, że na parkiecie dominować będą młode zawodniczki, wsparte tymi bardziej doświadczonymi, które z różnych względów nie łapią się obecnie do składu brązowych medalistek Mistrzostw Polski z ubiegłego sezonu. I tak rzeczywiście było. Zespół prowadzony przez Grażynę Janczak mógł liczyć na Magdalenę Leśniak, Jolantę Starczewską i Karolinę Janecką, a więc piłkarki urodzone w latach 90. XX wieku. Resztę składu stanowiły szczypiornistki, które na świat przyszły po 2000 roku.
POCZĄTEK NA STYKU
Podobna sytuacja jest obecnie w Olkuszu, ale przynajmniej na wstępie sezonu jakość sportowa jest po stronie Srebrnych Lwic. Początek sobotniej potyczki jednak wcale nie zwiastował, tak wysokiej wygranej przyjezdnych. Do 7. minuty grano bowiem wedle zasady „bramka za bramkę” i to KPR prowadził 5:4. Otwarty początek z dużą ilością przebojowych akcji i widowiskowych trafień tak z jednej, jak i z drugiej strony. Dla Lwic dwukrotnie punktowała Julia Mrozowska, a po razie Wiktoria Kozyra ze swoją imienniczką Siołą. Do remisu po 5 z prawego skrzydła doprowadziła Aleksandra Kuźnik i po tym trafieniu olkuszankom grało się już łatwiej.
MARSZ PO SWOJE
Po golu Kuźnik, na listę strzelczyń dwukrotnie wpisała się rozgrywająca bardzo dobre zawody na kole Sioła oraz Natalia Kolonko, a premierowy kwadrans Lwice zamknęły bramką niezastąpionej w wielu momentach Pauli Masiudy i prowadzeniem 10:6. „Kobierki” próbowały się odgryzać za sprawą choćby Marleny Bej czy Nikoli Wronkowskiej, ale to było zbyt mało, aby poważniej zagrozić coraz pewniej czującym się na boisku olkuszankom. W 23. min Masiuda trafiła ze środka na 15:11, po czym do świetnej dyspozycji w ataku, podopieczne trenera Haupy dołożyły również szczelną obronę, dzięki czemu w ostatnim fragmencie pierwszej połowy straciły tylko jednego gola. Lwice same dołożyły za to cztery, autorstwa Sioły, Kuźnik, Masiudy i Barczyk, na przerwę schodząc z siedmiobramkową zaliczką.
POKAZ JAKOŚCI I CHARAKTERU
Po wznowieniu scenariusz wydarzeń na parkiecie nie uległ zmianie. „Kobierki” mocno starały się dotrzymywać kroku drużynie z Olkusza, ale za chęciami nie do końca poszły czyny. Warto jednak przypomnieć starą, sportową prawdę, wedle której grasz tak, na ile pozwala ci przeciwnik, a prawda jest taka, że Lwice w weekend stanowiły prawdziwy dream team, bez słabych punktów. W takiej sytuacji trudno odrabiać straty i liczyć na szczęśliwe zakończenie. SPR wzorem wcześniejszego meczu z Victorią, wyglądał na zespół w pełni zmobilizowany i chętny do wykonania swojej pracy w stu procentach, bez taryfy ulgowej. Poważne podejście do swoich obowiązków sprawiło, że ponownie w poczynaniach Lwic dominował spokój i pewność siebie, poparte nie nonszalancją, a sumienną realizacją założeń nakreślonych przez trenera Haupę. Tym sposobem Lwice zaczęły „odjeżdżać”, a KPR zdawał się mieć coraz mniej ochoty na wymianę ciosów. Z każdą kolejną minutą Lwice stawiały mocniejszą pieczęć na swoim drugim tej jesieni triumfie, a poszczególne zawodniczki poprawiały indywidualne konta bramkowe. Trudno było się do czegokolwiek przyczepić – szybki atak, pozycyjne granie kończone rzutami ze środka i ze skrzydeł, a do tego solidna defensywa poparta interwencjami Patrycji Cierpioł – tym wszystkim Lwice zaimponowały rywalkom i widzom oglądającym to spotkanie z wysokości trybun.
W JEDNOŚCI SIŁA
Z siedmiu bramek do przerwy, po kwadransie drugiej odsłony zrobiło się już jedenaście, a po końcowej syrenie było jeszcze lepiej, a mianowicie +15. Zasługa w tym całego zespołu, który po raz drugi został dyskretnie poprowadzony przez swoje liderki, zyskując przy tym znowu „bohaterkę nieoczywistą”, którą w tym przypadku została Wiktoria Sioła, niemiłosiernie obita już na rozgrzewce. Jak widać obrotowa SPR-u wyznaje zasadę, że: im trudniej, tym łatwiej, ale właśnie takimi występami zyskuje się miano prawdziwej szefowej. Szefowej szóstego metra, zarówno w ataku, jak i w obronie. Mecz w Kobierzycach był także kolejną szansą na złapanie minut przez nasze wychowanki. Antonina Bigaj obroniła karnego, Oliwia Woszczek także odbiła rzut rywalek, a Zofia Czarnota, Aleksandra Rasiak i Natalia Ślęzak były bliskie premierowych trafień na seniorskich parkietach. Jeszcze nie tym razem, ale 4 listopada też jest dzień! To właśnie wtedy Srebrne Lwice zagrają po raz trzeci w tym sezonie. Na Wiejską przyjedzie Otmęt Krapkowice. W najbliższy weekend zgodnie z terminarzem olkuszanki zaliczą natomiast pauzę.
I LIGA KOBIET gr. B – 2. kolejka
KPR II Gminy Kobierzyce – SPR Olkusz 24:39 (12:19)
KPR: Kiepura, Staszewska – Pawełek (5), Bej (5), Janecka (4), Siekańska (3), Leśniak (2), Kluj (2), Wronkowska (2), Brzoza, Starczewska, Smoleń.
SPR: Cierpioł, Bigaj, Woszczek – Sioła (8), Masiuda (7), Kuźnik (5), Barczyk (4), Mrozowska (4), N. Sołościuk (3), Kolonko (3), O. Sołościuk (3), Kozyra (2), Czarnota, Ślęzak, Rasiak.
Sędziowali: Tomasz Gaweł i Łukasz Nowak (Zielona Góra)
Widzów: 50.
SPR Olkusz (PK)