Powiat

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. W związku z tym pracownicy olkuskiego Nadleśnictwa zwrócili się do mieszkańców z apelem dotyczącym postępowania z młodymi, dzikimi zwierzętami. Czasem próbując im pomóc, możemy im bowiem wyrządzić wielką krzywdę.

Widok rannego lub porzuconego dzikiego zwierzęcia u większości z nas budzi chęć niesienia pomocy. O ile zazwyczaj wiemy, jak zachować się w stosunku do zwierząt domowych, tak zwierzęta dzikie mogą mieć zupełnie inne potrzeby. Naszą uwagę postanowili zwrócić na to pracownicy olkuskiego Nadleśnictwa.

– Opuszczone przez rodziców, nieporadne sarny, porzucone w trawach puchate zające, czy siedzące na ziemi lub gałęziach samotne pisklaki to wiosną nierzadki widok. Jeśli tylko zwierzęta te nie są ranne, krwawiące, nie znajdują się w zupełnie obcym i niebezpiecznym dla siebie środowisku (np. na trawniku czy chodniku w mieście), lepiej pozostawić je w spokoju – tłumaczy Maria Gronicz, Specjalista Służby Leśnej. – Cętkowana sierść powoduje, że maluch niemal wtapia się w otoczenie, będąc niezauważalnym dla drapieżników. Pozornie takie zwierzę wygląda na porzucone, a w rzeczywistości matka żeruje w pobliżu i wraca co jakiś czas, by nakarmić swoje młode. Kontakt człowieka z taką małą sarną czy zającem właściwie skazuje go na odrzucenie przez matkę – dodaje nasza rozmówczyni.

Niedawno do jej jednostki zadzwonił telefon z informacją, iż na jednej spod olkuskich posesji pojawił się dziki kozioł – samiec sarny. Jak zwykle w takich sytuacjach, na miejsce został skierowany myśliwy z lokalnego koła łowieckiego. Wyprowadził on zwierzę do lasu i tam je wypuścił. Okazało się jednak, że  kozioł wcale nie chce wracać na łono natury i lgnie do człowieka. Myśliwy zatem zabezpieczył kozła i poprosił o pomoc leśników. – Na miejsce przybył patrol Straży Leśnej z autem przystosowanym do transportu zwierząt. Kozioł podchodził do naszych pracowników bardzo ufnie i zabiegał o uwagę. Wyglądało, jakby był przetrzymywany przez człowieka. Może nawet został zabrany z lasu jako mała, „porzucona” sarenka. Po kilku telefonach i obserwacji zwierzęcia, które sprawiało też wrażenie osłabionego, zapadła decyzja, że tymczasowo kozłem zajmie się nasz strażnik leśny – relacjonuje przedstawicielka olkuskiego Nadleśnictwa.

Zwierzę otrzymało spokojne miejsce do odpoczynku, świeże siano i odżywkę zaleconą przez weterynarza. Kontakt z nim został ograniczony do minimum i po kilku dniach udało mu się jednak zwrócić wolność. Aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, służby leśne apelują, aby nie zabierać z lasów i pól dzikich zwierząt, które nie są ranne i ewidentnie nie potrzebują ludzkiej pomocy. Na stronie Nadleśnictwa Olkusz można zapoznać się z grafiką przedstawiającą drzewko decyzji. Podpowie ono, co robić w przypadku znalezienia dzikiego zwierzęcia. Stamtąd dowiemy się również, co zrobić, gdy napotkamy w lesie samotne pisklę.

– Po dwóch, trzech tygodniach wiele młodych ptaków opuszcza gniazdo. Gdy są na tyle sprawne, że same mogą wędrować, a jeszcze nie potrafią latać, to zaczynają zwiedzać okolicę. Ich rodzice w tym momencie zbierają pokarm. W przypadku znalezienia podlotka siedzącego na trawniku lub jezdni najlepiej będzie przełożyć go na najbliższym drzewie lub krzaku. Dzięki temu zmniejszymy ryzyko zaatakowania go przez psa lub kota. Jeśli nie doznał on wcześniej żadnego urazu, powinien sobie poradzić. Nie ma ryzyka, że rodzice go odrzucą, wyczuwając zapach człowieka. Węch u tych zwierząt jest bowiem bardzo słabo rozwinięty – dodaje Maria Gronicz. W razie wątpliwości lub w przypadku napotkania w lesie zwierzęcia rannego zawsze można też zadzwonić do Nadleśnictwa, które postara się w sprawie pomóc.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze