Wolbrom
– Na judo trafiłam przez przypadek. Wcześniej próbowałam wielu rzeczy, lecz żadna nie przypadła mi do gustu. Judo spodobało mi się od pierwszego treningu. Jest to złożona dyscyplina i każdy trening wygląda inaczej. Ten sport pozwala mi się rozwijać na wielu płaszczyznach, takich jak szybkość, wytrzymałość, siła, gibkość, taktyka – mówi zawodniczka UKS Judo Wolbrom Aleksandra Kaleta, która, jako jedna z 16 członków reprezentacji Polski, wystąpi wkrótce na Mistrzostwach Europy Seniorów w Portugalii.
Drobna, na pierwszy rzut oka krucha 23-letnia szatynka – skromna i uśmiechnięta. O swojej sportowej pasji opowiada ze szczególnym błyskiem w oku. Aleksandra Kaleta, wolbromianka, która pokochała judo i dzięki systematycznej ciężkiej pracy, świetnemu przygotowaniu technicznemu, motorycznemu i mentalnemu osiągnęła w tej dziedzinie naprawdę znaczące sukcesy na matach krajowych, europejskich i światowych. Swoją przygodę z japońską sztuką walki rozpoczęła w wolbromskim klubie uczniowskim jako 8-latka w roku 2007.
Miała szczęście – jej talent i zapał zauważył doświadczony trener Czesław Łaksa, który do dziś jest dla niej bezwzględnie największym sportowym autorytetem. Swój pierwszy medal zdobyła w wadze 27 kg we wrześniu 2007 roku podczas Turnieju Dzieci w Wolbromiu. Dziś w swoim dorobku ma bardzo wiele znaczących medalowych osiągnięć. Od roku 2014 występuje w barwach narodowych jako zawodniczka polskiej kadry narodowej judo, a pierwsze zawody i sukcesy na szczeblu europejskim zaliczyła jako reprezentantka kadetów, później w juniorów, młodzieży, a obecnie seniorów, gdzie szlifuje formę i umiejętności pod okiem szkoleniowców kadry, aktualnie trenera Mirosława Błachnio. Na co dzień jednak trenuje w rodzimym klubie w Wolbromiu, gdzie wciąż wspomaga ją w rozwoju pierwszy trener i mistrz Czesław Łaksa.
– Bardzo wiele zawdzięczam również rodzicom, którzy od początku wspierają moją pasję i rozwój kariery – mówi zawodniczka. – Judo nie jest jak dobrze opłacana piłka nożna, to sport raczej niszowy, więc pozyskanie sponsorów nie jest łatwe, zwłaszcza, że pochodzę z małego środowiska. Wszystkie wyjazdy, zwłaszcza te zagraniczne, do pewnego momentu fundowali mi rodzice. Wspomagał też klub, ale przecież nie jest on bardzo bogaty, a trenuje tu mnóstwo dzieciaków. Teraz, kiedy jestem w kadrze narodowej, wyjazdy na zawody i zgrupowania opłaca lub współfinansuje PZJ, ale bez ogromnego wsparcia rodziny z pewnością nie udałoby mi się dojść tak daleko. Tato od początku jest jakby moim „menadżerem”, wręcz nie pozwala mi się zajmować sprawami organizacyjnymi i bytowymi – mam skupić się na swoich wyzwaniach: szkoleniu, pracy nad formą, nauce – teraz studiach – wyjaśnia judoczka, dodając, że dużym wsparciem, poza rodzicami, jest dla niej trójka rodzeństwa – dwóch starszych braci i siostra Anna, również judoczka, na co dzień ćwicząca ze starszą siostrą w klubie, którzy ją dopingują, motywują, towarzyszą w wyjazdach na zawody, a jak trzeba – pocieszają po porażkach.
„Normalne życie” młodej dziewczyny?
– Nie jest łatwo patrzeć jak rówieśnicy chodzą na imprezy, zwłaszcza kiedy jest się nastolatką. Niekiedy było mi żal… Ale wtedy odzywało się sumienie, nie pozwalające iść się bawić. Szłam na zajęcia do klubu, gdzie przecież mam przyjaciół i znajomych, którzy to rozumieją i w sumie dobrze się ze sobą bawimy. Doskonale wiem, że jeden odpuszczony trening może zaważyć na końcowym sukcesie w zawodach – dzieli się refleksją i doświadczeniem zawodniczka. – Po osiągnięciu każdego sukcesu jest wielka radość, która dodaje skrzydeł, ale staram się szybko przechodzić nad tym do porządku dziennego. Trzeba patrzeć przed siebie i koncentrować się na następnych startach, aby wypadły one równie dobrze, albo nawet i lepiej. Każdy kolejny sukces dodaje mi więcej wiary w swoje umiejętności i pozwala łatwiej wejść do rywalizacji wśród seniorów. Do wszystkich przeciwników podchodzę z szacunkiem, bo nikogo nie wolno lekceważyć. Do każdej walki należy podejść z wiarą w swoje umiejętności, ale także z pokorą. Bez tego nie da się osiągać sukcesów. Nie zapominam też o swojej przyszłości, nie wiem jak potoczą się moje dalsze losy zawodnicze, ale równocześnie studiuję fizjoterapię na AWF w Krakowie. Ta wiedza przydaje się również na co dzień – wyjaśnia Ola Kaleta.
W rodzimym klubie UKS JUDO Wolbrom chętnie chwalą się największymi osiągnięciami swojej wychowanki: po brązowym medalu Mistrzostw Świata Juniorów w 2018 roku, Aleksandra Kaleta (-52 kg) zdobyła w następnym sezonie brąz Pucharu Europy w Bratysławie, a w 2020 roku wywalczyła krążek w tym samym kolorze na European Open w Warszawie. Kolejny etap w jej karierze to brąz Grand Slamu w Antalyi w Turcji. W dniach 16-18 kwietnia znajdzie się w gronie 16-osobowej reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy Seniorów w Lizbonie w Portugalii i mamy nadzieję na następny medal!
Życzymy Aleksandrze kolejnych sukcesów, dobrego zdrowia i kondycji – powodzenia w Lizbonie!
zdj. z archiwum Państwa Kaletów