– Nie można wrzucać wszystkich lekarzy do jednego worka – z takim przesłaniem rozdzwoniły się telefony do naszej Redakcji po publikacji tekstu dotyczącego zdalnej opieki medycznej. Wielu pacjentów, jak i samych medyków, postanowiło wyrazić swoje zdanie na temat obecnej sytuacji. Jak zwykle w tego typu przypadkach bywa, każda strona ma swoje racje, a każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.
– Nikt z nas nie lubi, tym bardziej, nie chce chorować. Niestety większość z nas prędzej czy później dotyka jakaś dolegliwość, z którą trzeba udać się do lekarza. O tym, jak funkcjonuje publiczna opieka zdrowotna w naszym kraju, każdy z nas miał okazję przekonać się na własnej skórze. Świadczyć mogą o tym chociażby internetowe dyskusje, prowadzone pod większością naszych publikacji opisujących lokalną służbę zdrowia. Z reguły nie są to przyjemne historie. Jak się jednak okazuje, w naszym mieście znaleźć możemy również mieszkańców, którzy nie mają problemu z państwową opieką lekarską.
– Leczę się u specjalistów i nawet w czasie pandemii nie miałam problemów, żeby umówić się z lekarzem okulistą na normalną wizytę w przychodni – mówi jedna z naszych Czytelniczek, dzwoniąca niedawno do naszej redakcji. – Nie wiem gdzie i do kogo chciała się umówić Pani wypowiadająca się w waszym artykule, ale nie podoba mi się taka narracja. Ja nie miałam nigdy takich perypetii – dodaje po chwili.
Swoją dezaprobatę wobec opisanej na naszych łamach historii wyrażają również główni zainteresowani. – Żaden pacjent potrzebujący pilnej pomocy nie jest odprawiany z kwitkiem – takie zapewnienia płyną ze strony środowiska lekarskiego, które poczuło się wywołane do tablicy. Ich zdaniem teleporady to nie chowanie głowy w piasek, tylko konieczny środek bezpieczeństwa. – Każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie. Jeżeli konsultację lekarską można przeprowadzić telefonicznie, ograniczając przy tym ryzyko zakażenia wirusem, to tak czynimy. Jeśli jednak uznamy, że konieczne jest spotkanie z pacjentem, to je organizujemy – tłumaczy nam jeden z olkuskich lekarzy interweniujący w naszej redakcji.
Jak sami widzimy, ile ludzie, tyle historii. A kto w tym sporze ma rację? Ocenę panującej rzeczywistości pozostawiamy naszym Czytelnikom. Jak zwykle zapraszamy do dyskusji.
fot.: pixabay