Miała być szybka i efektowna inwestycja. Mieszkańcy mieli się cieszyć ze sprawnego remontu, a kierowcy z równej jak dywan drogi. Inwestycja zatytułowana „Budowa kanalizacji sanitarnej wraz z przebudową sieci wodociągowej w Mazańcu, ulice: Mazaniec, Mazaniec Boczna, Żuradzka oraz Budowa kanalizacji sanitarnej wraz z przebudową sieci wodociągowej w Bukownie – Centrum, ulice: Leśna, Młyńska” miała starać się o unijne pieniądze. Kilka miesięcy temu wszystkie roboty powinny się zakończyć. Jakkolwiek bukowieńska część tego projektu poszła jako tako, tak w Olkuszu remontowane fragmenty przypominają jedno wielkie pobojowisko, na którym nic się nie dzieje. Jakby tego było mało, jest ogromne ryzyko, że kilkudziesięciu podwykonawców nie obejrzy pieniędzy za wykonane prace, bo firma, która podpisała z nimi umowy, splajtowała. Według wyliczeń naszym miejscowym firmom i firmom spoza Olkusza jest winna łącznie ok. 6,5 mln złotych. Biorąc pod uwagę, że na całość zadania przewidziano niemal 11 mln złotych, sytuacja już została uznana za aferę, w której oczywiście na próżno szukać winowajcy…
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olkuszu ogłosiło przetarg na wykonanie kanalizacji i wodociągu, który ostatecznie wygrało konsorcjum firm składające się z czterech poważanych na rynku spółek: Hemex (lider), WPRI, Eko-Energia i Energopol. Lwią część prac miało wykonać WPRI. Określa się, że 90% wszystkich prac było w zakresie tej firmy. Zawarła ona umowy z kilkudziesięcioma firmami na dostawę materiałów, sprzętu i wykonanie konkretnych prac. Podwykonawcy zrealizowali swoje usługi, wystawili faktury i czekali na pieniądze. Nie doczekali się, bo firma w sierpniu zbankrutowała. – Dali mi na początku trochę pieniędzy, żebym skończył to, co zacząłem. Są mi winni prawie 100 tysięcy złotych. Moja firma całkowicie straciła przez to płynność finansową – mówi właściciel miejscowej firmy (nazwisko do wiadomości redakcji). Takich jak on są jeszcze dziesiątki. Szybko okazało się, że WPRI wzięło podwykonawców, ale nie zgłosiło tego inwestorowi zastępczemu, czyli PWiK, co zamyka teraz drogę do wypłaty pieniędzy. WPRI poprosiło swoich wspólników z konsorcjum, żeby pomogli w spłacie należności, ale pomysł nie spotkał się z aprobatą. Liderem konsorcjum jest firma Hemex, która musi kontynuować prace samodzielnie. Jak udało nam się dowiedzieć, również i ona zatrudniła teraz podwykonawców, tyle że teraz zostali już oficjalnie zgłoszeni inwestorowi.
Właściciele firm, które nie otrzymały pieniędzy, są wściekli i twierdzą, że nie mogą liczyć na żadną pomoc PWiK-u. Prośbę o wsparcie skierowali teraz do burmistrza. – Czujemy się oszukani i jeśli na szczeblu lokalnym nikt nam nie pomoże, to skierujemy sprawę do prokuratury. Świadomie narażono nas na straty finansowe, podpisując z nami umowy, a nie mając zabezpieczenia finansowego na ich realizację. Z naszych informacji wynika, że identyczna sytuacja miała miejsce również w Bytomiu – twierdzą właściciele olkuskich firm. Domagają się również kontroli w PWiK, czy przetarg został dobrze przygotowany. – Bezwzględnie zrobię wszystko, żeby pomóc. Sytuacja prawna jest bardzo zawikłana, ale mam nadzieję, że uda nam się coś wspólnie zaradzić. Jak tyko dowiedziałem się o problemach, zaproponowałem spotkanie, które odbędzie się w ciągu kilku dni i zobaczymy co dalej – obiecuje burmistrz Dariusz Rzepka.
Zarząd Wodociągów zorganizował spotkanie z 19 podwykonawcami i próbowano znaleźć dobre rozwiązanie tego problemu. Na razie bezskutecznie. – Robimy, co możemy. Szukamy takiego rozwiązania prawnego, żeby można było tym ludziom wypłacić te pieniądze. Problem jest duży, ale kontrolowany – zapewnia Alfred Szylko, prezes olkuskich Wodociągów. Tym zapewnieniom nie dają wiary już niektóre olkuskie firmy i postanowiły połączyć siły, żeby razem walczyć o swoje pieniądze, a dokładnie o milion złotych. Wezwali lidera grupy, czyli firmę Hemex z Płocka, do zapłaty wierzytelności. Byli pewni, że skoro WPRI i Hemex grają w jednym zespole, to są po równo odpowiedzialne. Pomylili się, bo stanowisko lidera jest jednoznaczne. – Zarząd Hemex wyraża głęboki niepokój powstałą sytuacją i ubolewa nad faktem nieodzyskania należnego świadczenia pieniężnego od WPRI, jednakże po dokonaniu analizy posiadanej dokumentacji oświadczamy, że podniesione w piśmie roszczenie jest bezzasadne i nie znajduje w analizowanym stanie faktycznym żadnych podstaw prawnych – odpowiada zarząd Hemexu.
Swoje stanowisko uzasadnia tym, że umowa między czterema firmami z konsorcjum nie przewiduje wzajemnej odpowiedzialności za zobowiązania względem dostawców i usługodawców którejkolwiek z nich. Mówiąc prościej – konsorcjum odpowiada solidarnie przed Wodociągami, ale nie odpowiada przed podwykonawcami. Przez plac budowy przewinęło się tak dużo firm podwykonawczych, że trudno uwierzyć w to, że żadna z zaangażowanych w remont stron nie wiedziała o zaistniałej sytuacji. Nie wierzą w to też firmy. – My zrobiliśmy wszystko tak, jak należy. Wywiązaliśmy się z umowy. Nie jest naszą winą, że WPRI nie zgłosiło oficjalnie współpracy z nami pozostałym partnerom – twierdzi właściciel olkuskiej firmy.
Zgodnie z umową zawartą między konsorcjum a Wodociągami pieniądze mają zostać przekazane na konto Hemexu. Wodociągi na dzień dzisiejszy nie mogą części pieniędzy oddać podwykonawcom, nawet gdyby bardzo chciały. Dobra wola to, niestety, za mało.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że pieniądze na poczet tej inwestycji, czyli wspomniane 11 milionów, mają pochodzić z kredytu bankowego. Olkusz i Bukowno oddały pod zastaw hipoteczny dwie nieruchomości (gmina Olkusz zastawiła Centrum Kultury na Szpitalnej). Bank wypłaci pieniądze w jednej transzy dopiero wtedy, kiedy całość robót zostanie odebrana. Musi to nastąpić do końca tego roku. Jakby tego było mało, to zrealizowane zadania są pierwszym etapem gigantycznego projektu „Porządkowanie gospodarki ściekowej w zlewni Białej Przemszy na terenach gmin: Olkusz, Bukowno, Bolesław, Klucze” w ramach unijnego Funduszu Spójności opiewającego na – bagatela – 200 mln zł, z czego Unia mogłaby dać 120 mln zł. Tablica z taką informacją, opatrzona logami unijnymi, leży od kilku tygodni przewrócona w rowie. – Ta powalona tablica jest symbolicznie bardzo wymowna. Uważam, że jest to wstyd, hańba i skrajne lekceważenie instytucji, która dała nam przecież już tyle pieniędzy. Ręce opadają na to, co się tutaj dzieje. Szkoda słów, żeby opisać to, co my musimy znosić od tylu miesięcy – komentuje nasz czytelnik z Mazańca.
A końca nie widać. Zastępca prezesa Wodociągów, Marek Kajda, obiecuje, że realny termin ukończenia robót to 15 listopada. Jest to kolejny już termin „ostateczny”, z którego śmieją się byli podwykonawcy robót. – To jest wszystko jeszcze w proszku. Żaden dom nie jest jeszcze przyłączony do sieci. Odbiór techniczny trwa przecież kilka tygodni. Mało możliwe jest, żeby to zakończyć, bo przecież zima „na karku” – komentują odważne plany Wodociągów.
Sytuacja spędza sen z powiek również Starostwu. Rozkopany Mazaniec oznacza dla nich, że nie mogą kłaść asfaltu zgodnie z harmonogramem innego projektu, tzw. zedermanki. Jak udało nam się dowiedzieć, na tym kłopoty się nie kończą. Do bankructwa WPRI dołączył jeszcze jeden czynnik, który przeciągnął remont, a była nim deszczówka na Mazańcu. Już rok temu było wiadomo, że nie może ona zostać wpisana do projektu Wodociągów, tak jak to przewidywano na początku. Nie ulegało wątpliwości, że kanalizacja deszczowa w tamtym miejscu jest konieczna, bo teren jest wyjątkowo nawodniony. Kilka miesięcy trwały przepychanki na linii Starostwo – Urząd Miasta o to, kto miałby zapłacić te 3 miliony złotych. Dopiero w sierpniu tego roku sprawę rozwiązano. Starosta Leszek Konarski nie ukrywa, że przebieg całości prac i nierzetelność wykonawcy wyprowadzają go z równowagi. W końcu postawił sprawę na ostrzu noża. – Poinformowałem wykonawców, że jeśli nie wezmą się do roboty i nie wywiążą z terminów, to osobiście postaram się o wykluczenie wszystkich firm z zamówień publicznych na trzy lata. Jestem całą tą sprawą ogromnie zdenerwowany, bo to jest skandal, żeby tak podchodzić do poważnych inwestycji. Osobną sprawą jest, że prawo zamówień publicznych nakazuje wybór oferty z najniższą ceną, co jak widać, nie zawsze jest najlepsze – denerwuje się Leszek Konarski. Liczy na to, że uda się wyjść obronną ręką z tych wszystkich problemów, chociaż jest ich niemało. – Prawda jest taka, że czeka nas długa droga, która będzie nas kosztowała sporo nerwów, bo o pieniądzach nawet nie mówię – podsumowuje całą sprawę właściciel olkuskiej firmy budowlanej.
Prezes wodociągów wróci do Krakowa, politycy PO poustawiali się ekonomicznie, a my zostaniemi z problemami i astronomicznymi stawkami za wodę i kanalizację … Głosując na nich akceptujemy takie rządy w Olkuszu …
To co sie stało na Mazańcu to KOMPROMITACJA OLKUSKIEJ WŁADZY !!! Jak można wybrać firme która za chwile zbankrutowała ? Czy nie mogliście prześwietlić tej firmy? Jej stanu finansowego?
Taka wpadka i to tuz przed wyborami….Teraz już nikt na was nie zagłosuje Haha
Powinno się pociągnąc do odpowiedzialności również finansowej osoby które dopuściły do realizacji tego przetargu za tak skandalicznie niską cenę. Może ktoś by się nauczył, że tanio to nie zawsze znaczy dobrze.
„Ja Jarząbek”
AFERA nie tylko SKANDAL!!! Ludzie honoru podaliby się do dymisji. Ale prezesostwo nie odpuści przeciez takich stołków! A jak nie dymisja to Rzepka powinien ich sam wywalić. Tak uważam ja, zwykły obywatel tego miasta, któremu się w głowie nie mieści, że tak można zaniedbać inwestycje za tyle milionów
Panie Jarząbek .
Jakże może ich wywalić Rzepka, skoro Prezes spółki wodociągowej zostal przywieziony w teczce z Krakowa podobno przez Pana Sareckiego lidera Platformy w Olkuszu, zaś wiceprezes spółki – to wujek żony pana Rzepki, a pan Rzepka startuje w tej kadencji już nie z Konarskim , tylko z Platformy Obywatelskiej. Jeszcze należy dodać , że zastępcą pana Rzepki odpowiedzialnym za sprawy gospodarcze i inwestycje w Olkuszu, jest kuzyn panI Rzepkowej. Tak realizuje politykę proeodzinną olkuska Platforma i pan Rzepka..
AFERA nie tylko SKANDAL!!! Ludzie honoru podaliby się do dymisji. Ale prezesostwo nie odpuści przeciez takich stołków! A jak nie dymisja to Rzepka powinien ich sam wywalić. Tak uważam ja, zwykły obywatel tego miasta, któremu się w głowie nie mieści, że tak można zaniedbać inwestycje za tyle milionów!
robota trwa i trwa.. ciekawe ile jeszcze.. dziury po ktorych nie da sie juz prawie jezdzic sa nie do wytrzymania.. i nic nikt z tym nie robi. robota jak stala tak stoi.
To chyba jakiś Prima Aprilis mamy nie Wszystkich Świętych, gdzie są wypowiedzi kandydatów na burmistrza, przecież to afera maksymalna, firmy olkuskie oszukane, burmistrz się uśmiecha i mówi, że się postara, a kredyt w banku spłaci oddając centrum kulury
Znów idiotyczna radość z tego że wykonawca zrobi robotę dobrze , szybka i za grosze.
Kiedy to kretyństwo się skończy?
A kiedy zostanie zakończony remont ul. 1000 lecia i Osieckiej. Na Osieckiej położono asfalt, chodniki. Ale teren do dnia dzisiejszego nie został uporządkowany: braki w chodnikach, dziury obok krawężników … .