Olkusz
Mieszkańcy korzystający z usług Nowego Szpitala w Olkuszu coraz częściej zwracają uwagę na problemy związane z parkowaniem na terenie placówki: wprowadzenie parkomatów miało na celu uporządkowanie tam ruchu, jednak w praktyce system ten stał się dla pacjentów źródłem frustracji. Sprawa nabiera szczególnego znaczenia, gdy mowa o mandatach wystawianych za przekroczenie czasu parkowania o kilkanaście minut czy o naliczaniu dodatkowej opłaty w wysokości 150 złotych. „Nie można tego nazwać inaczej, jak tylko szykanowaniem i dręczeniem pacjentów szpitala.” – twierdzi Czytelniczka interweniująca niedawno w naszej redakcji. Co warto zaznaczyć, że tego typu działania mogą być także wątpliwe pod kątem prawnym.
Przypominamy, że w czerwcu bieżącego roku spółka Nowy Szpital w Olkuszu wprowadziła na terenie lecznicy strefę płatnego parkowania: administracja szpitala uzasadniała swoją decyzję poprawą organizacji ruchu oraz bezpieczeństwa na terenie placówki, gdzie wcześniej często dochodziło do zatorów. Spotkało się to jednak z falą krytyki ze strony pacjentów, którzy podkreślają, że, zgodnie z wprowadzonym systemem, opłaty trzeba uiszczać za określony z góry czas, podczas gdy kolejki do lekarzy potrafią być nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo jak długo przyjdzie im czekać na wizytę.
Przykra niespodzianka
Jedną z osób, które doświadczyły takich problemów, jest nasza Czytelniczka, regularnie korzystająca z zabiegów rehabilitacyjnych: zgodnie z jej relacją, 6 sierpnia kobieta wykupiła bilet na 2 godziny, który był ważny do 12:51, natomiast już o 13:03 wystawiony został jej mandat. Jak tłumaczy nasza rozmówczyni, z przyczyn od niej niezależnych nie była w stanie przewidzieć, czy zabiegi zakończą się w przewidzianym czasie. Dodatkowo, ze względu na charakter swojej terapii, nie mogła monitorować czasu ani wyjść, aby przedłużyć wykupiony wcześniej bilet.
„Przez 2 tygodnie korzystałam z rehabilitacji na terenie szpitala. Przybliżony czas zabiegów rehabilitacyjnych miał wynosić do ok. 2 godzin dziennie. Dlatego też każdego dnia płaciłam za 2 godziny parkowania. Feralnego dnia moja wizyta się przeciągnęła, gdyż każdy pacjent jest zależny od innych pacjentów, od dostępności aparatury i dostępności fizjoterapeuty. Nie ma możliwości wyjścia z terapii podczas zabiegu, by przedłużyć czas parkowania. Poza tym podczas zabiegów nie mogłam mieć przy sobie telefonu oraz zegarka, więc tym bardziej trudno mi było kontrolować czas.” – opowiada nasza Czytelniczka.
Płacz i płać!
W administracji szpitala pacjentka została z kolei odesłana do operatora parkomatów, do którego mogła zwrócić się z reklamacją. Pomimo opisania zaistniałej sytuacji, ta została jednak odrzucona: firma stanowczo żądała od kobiety zapłaty opłaty dodatkowej, w przeciwnym razie grożąc windykacją. „Otrzymałam lakoniczną odpowiedź, że zgodnie z regulaminem bilet był nieważny, ponieważ czas parkowania został przekroczony i w związku z tym zasadne było wystawienie dodatkowej opłaty 150 zl. Firma żąda zapłaty do 20 sierpnia, w razie braku owej opłaty straszy windykacją. Podkreślam jeszcze raz, nie mówię o sytuacji braku opłaty i braku biletu. Miałam wykupiony parking na 2 godziny, a bilet znajdował się w widocznym miejscu na masce samochodu.” – zaznacza pacjentka Nowego Szpitala w Olkuszu.
Zdaniem naszej rozmówczyni, system parkomatów jest wysoce nieprzyjazny dla osób korzystających z usług medycznych, jako że dokładne przewidzenie czasu trwania swojej wizyty jest często niemożliwe, a wymaganie od pacjentów wychodzenia podczas prowadzonej terapii, aby przedłużyć wykupiony wcześniej czas parkowania, jest nie tylko uciążliwe, ale wręcz nieludzkie: „Takie praktyki mogą być uznane za szykanowanie pacjentów, zwłaszcza gdy są to osoby starsze, schorowane lub poruszające się z trudem.” – słyszymy.
Czy takie „mandaty” mają moc prawną?
Warto zwrócić również uwagę na aspekt prawny, gdyż nie wszyscy zdają sobie sprawę, że dokumenty pozostawiane przez kontrolerów biletów nie są mandatami: zgodnie z obowiązującymi przepisami, mandat to bowiem uproszczona kara za naruszenie prawa, którą mogą stosować takie instytucje, jak np. policja czy straż miejska. Jest to o tyle istotne, że w przypadku mandatów urzędy skarbowe mogą wszcząć egzekucję administracyjną, aby je wyegzekwować, oraz zająć środki na rachunku bankowym osoby, która popełniła wykroczenie. Wkładane za wycieraczkę parkingowe „kary” (lub trafiające do nas drogą pocztową) są zaś wezwaniami do zapłaty na rzecz określonego przedsiębiorcy.
Szereg prawników podważa natomiast zasadność takich opłat: mecenasi zauważają bowiem, że próby korespondencji z zarządcą parkingu, a zwłaszcza składanie reklamacji, mogą działać głównie na korzyść zarządcy takiego obiektu. Jest to spowodowane koniecznością podania przez kierowcę swoich pełnych danych osobowych, co posiada kolosalne znaczenie, biorąc pod uwagę fakt, że do odpowiedzialności za opłatę parkingową może być pociągnięty tylko kierowca, a nie właściciel pojazdu. Zarządcy często wykorzystują jednak niewiedzę kierowców, sugerując obowiązek wskazania osoby, która zaparkowała samochód, mimo że taki obowiązek może nakładać jedynie policja czy Inspekcja Transportu Drogowego.
Czy przyjdzie czas na refleksję?
Parking przy Nowym Szpitalu w Olkuszu jest doskonałym przykładem na to, jak nieprzyjazne systemy parkowania mogą wpłynąć na osoby, które z różnych powodów nie są w stanie ściśle kontrolować czasu swojego postoju: być może warto zatem zastanowić się nad bardziej elastycznym oraz przyjaznym dla pacjentów systemem opłat, który uwzględniałby specyfikę korzystania z usług medycznych, np. w postaci pobierania podczas wyjazdu opłat za rzeczywisty czas parkowania? Obecny system wydaje się bowiem bardziej służyć interesom firm zarządzających parkingami, niż pacjentów, którzy są poniekąd zmuszeni z nich korzystać.
Czyżby szpital postanowił pójść drogą sąsiada i uczyć „plebs” zasad parkowania?
Olać te dodatkowe opłaty i nigdy nie kontaktować się z operatorem parkingu bo wtedy uzyska on nasz adres i nr telefonu.
Nie mając w/w danych nie mają z kogo windykować bo nie mają osoby do której mogą kierować wezwania.