Wątpliwości dotyczące prawidłowości przeprowadzania inwestycji na Żuradzkiej i Mazańcu nie kończą się na milionach złotych niewypłaconych podwykonawcom firmy WPRI, jednego z konsorcjantów. Uwaga została skierowana teraz na samo Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olkuszu. Kolejne pytania nasunął fakt, że roboty wykonywane były z użyciem sprzętu tego przedsiębiorstwa. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że nacisk wywierany na ukończenie prac przed wyborami był ogromny, a żadna z firm nie chciała prac skończyć, bojąc się, że również nie dostanie za to pieniędzy. Pojawiały się też głosy, że pracownicy PWiK brali urlopy w firmie i pracowali dla Hemexu, lidera grupy. Smaczku dodawał fakt, że odbywało się to na,,wodociągowych” sprzętach.
Zgodnie z prawem zamówień publicznych PWiK, czyli inwestor, nie mógł zostać zgłoszony jako podwykonawca. Jak udało nam się ustalić, wiele prac było faktycznie przez niego wykonywanych. U źródła próbowaliśmy wyjaśnić, na jakiej podstawie pracownicy weszli na teren inwestycji, dla kogo formalnie pracowali i jak rozwiązano kwestię zatrudnienia etatowych pracowników PWiK-u u wykonawcy. Alfred Szylko, prezes Wodociągów w Olkuszu, tłumaczy, że wykonywane przez nich były prace zlecone. – To są prace, które wymagały fachowości, ludzie oraz sprzęt pracowali na zasadzie zlecenia. Na pewno prawidłowo, a na dodatek celowo, bo niektóre łącza, jak chodzi o Żuradzką, były tak skomplikowane, że nasza firma jest bardziej predysponowana – tłumaczy prezes. Na pytanie, na jakiej podstawie prawnej weszli na teren budowy, prezes mówi, że … nie weszli. – Nie weszliśmy na budowę. Wykonywaliśmy pewne prace w różnym czasie i w różnych miejscach. Tam, gdzie zleceniodawca sobie życzył – odpowiada Szylko. Co zatem robiły Wodociągi na Mazańcu? – Pracowaliśmy. Na robotę wchodzi podwykonawca albo inwestor. My robiliśmy zlecenia – mówi. Z kolei na pytanie, w jakim czasie pracowali dla wykonawców, Szylko odpowiada: – Nie pracowaliśmy dla nich, pracowaliśmy dla siebie przyjmując zlecenia, tak samo jak dla innych podmiotów – twierdzi. Zaznacza, że przyjmowanie zleceń spoza ścisłej oferty Wodociągów jest pożądane, bo poprawia kondycję firmy, a w zeszłym roku na dodatkowych pracach zarobiono ponad milion złotych.
Kolejna wątpliwość, jaka nasuwa się przy tej sprawie, to kwestia pracowników. Zawsze, kiedy robione są tego typu prace, zatrudnieni wykonują je w ramach swoich obowiązków w firmie. Z naszych informacji wynikało, że ludzie brali urlopy i pracowali przy tamtym zleceniu na odrębnych umowach. – Pracownicy pracowali na umowę zlecenie, bo nie można inaczej. Tam gdzie można było określić stosowne zlecenie i zlecić to firmie (PWiK – przyp. red.), to pracowali na zadaniu, natomiast niektórzy pracowali w siłach wykonawcy w czasie wolnym albo na urlopach – tłumaczy Alfred Szylko. Ta odpowiedź wyjaśnia przynajmniej fakt, jakim cudem pracownicy PWiK-u pracowali na Żuradzkiej na przykład w Święto Niepodległości. Próbowaliśmy również ustalić, dla jakiej konkretnie firmy wykonywane były owe zlecenia. Na wykazie zleceń wykonywanych przez PWiK na Mazańcu i Żuradzkiej figurują dwie firmy: Hemex i Eko-Energia, przy czym właśnie ta pierwsza firma zleciła zadania o łącznej wartości 62 tysięcy zł netto, a ta druga na 24 tysiące zł netto. Z wykazu wynika, że zamówiono takie usługi jak: transport i praca sprzętu, wykonanie przyłączy, próby szczelności i dezynfekcja. Zgodnie z warunkiem przetargu, wykonanie przyłączy leżało w zakresie obowiązków konsorcjum, a dodatkowo zobowiązało się do tego, że ma odpowiednie zaplecze ludzkie i sprzętowe do wykonania tych czynności. Chyba jednak nie miało, skoro ostatecznie inwestor sam te prace wykonał.
Zarząd zapewnia, że wszystko zostało zrobione zgodnie z obowiązującym prawem, a gdyby nie podjął się tych zleceń, to prace przedłużyłyby się jeszcze bardziej. Zasięgaliśmy opinii kilku znawców zamówień publicznych i ich zdania w tym względzie się różnią. Niektórzy twierdzą, że inwestor nie może pracować przy inwestycji, którą komuś zlecił, ani jako podwykonawca, ani jako zleceniobiorca. Część twierdzi, że w pewnych okolicznościach może…
Mimo wszystko nie udało nam się do końca rozwiać wielu wątpliwości, jakie docierały do nas od mieszkańców. Zapytaliśmy gospodarza miasta, czy wiedział o opisywanych wyżej zdarzeniach. – Nie były mi zgłaszane żadne problemy, ani również wątpliwości, co do tych kwestii. Poproszę o szczegółowe wyjaśnienia Zarząd Wodociągów i wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej na ten temat – odniósł się do podnoszonych wątpliwości Dariusz Rzepka, burmistrz Olkusza.
[quote name=”kliencik”][quote name=”kliencik”]Kłóćcie się ile chcecie, a ja się ciesze że już prawie udało się im skończyć[/quote]
a ja też się cieszę bo lepiej się tam jeździ niż po Nullo czy Powstańców[/quote]
Dodaj jeszcze długą
[quote name=”kliencik”]Kłóćcie się ile chcecie, a ja się ciesze że już prawie udało się im skończyć[/quote]
a ja też się cieszę bo lepiej się tam jeździ niż po Nullo czy Powstańców
Kłóćcie się ile chcecie, a ja się ciesze że już prawie udało się im skończyć
Miała być pokazówka na wybory a wyszło trochę inaczej. PWiK Olkusz nigdy nie brał za nic odpowiedzialności. Nawet za durne decyzje np. w sprawie dofinansowywania przyłączy do granicy działki. Z punktu widzenia potencjalnego klienta to idealne rozwiązanie bo on nie płaci. A kto płaci? Pan płaci i Pani też płaci… Żadne wodociągi tego procederu nie prowadzą bo im się to nie opłaca za to zajmują się tym co faktycznie przynosi im zysk czyli sprzedają wodę. PWiK Olkusz za to inwestuje w super drogi sprzęt, piękne samochody, kolejne posady urzędnicze, którzy są tak doskonale doświadczeni i przeszkoleni, że jak już zorganizują jakiś przetarg to skutki tego są straszne… Co do Pana Burmistrza to wydaje mi się, że nie ruszy towarzystwa w PWiK bo przecież to rodzina z Panem Kajdą i jak potem na imieninach u cioci by to wyglądało?
A tak swoją drogą to nie ma się co dziwić do podejścia do pracy w PWiK – przy tych zarobkach:)
Cały Olkusz wiedział tylko burmistrz nie, może on nie wie jakie są drogi w Olkuszu, że nie ma gdzie zaparkować, że wiadukt zakorkowany, co robi straż miejska – przypomnijcie mu czego jeszcze nie wie …
Czegoś tu nie rozumiem. Na czyje zlecenie PWiK wykonywal w/w prace skoro sam był Inwestorem? Brak jakiejkolwiek kontroli nad inwestycją był główną przyczyną klęski, począwszy od etapu przetargu a skończywszy na realizacji i odbiorach. W poprzednim artykule prezes zapewniał, że inwestycja zostanie ukończona do końca stycznia. Takie deklaracje w zimie może składać jedynie osoba, która nie ma zielonego pojęcia o robotach ziemnych itp. Prawda jest taka, że pracownicy oraz byli pracownicy PWiK Olkusz mają swoje firmy bardziej lub mniej legalne w których po godzinach dorabiają. Nie od dziś wiadomo, że potencjalny klient, który chce załatwić przyłącz wody czy kanalizacji dostaje propozycję nie do odrzucenia co do firmy która ma to wykonać np firma na M…. Władze oraz nadzór PWiK z własnej kieszeni powinien odpowiedzieć za uchybienia…
(moderacja) (moderacja) (moderacja)
(moderacja)
Czy józek z ferdkiem kręcą te lody za władz przyzwoleniem, czy nie ???