Olkusz
Emilia Krystyna Latecka to niezwykła postać, której życie i twórczość są nierozerwalnie związane z Olkuszem: w rozmowie z Przeglądem Olkuskim poetka, kronikarka oraz świadkini historii, która swoją wrażliwością i talentem potrafi uchwycić piękno codzienności, podzieliła się wspomnieniami, oraz opowiedziała o inspiracjach, w tym jak znalazła nowe miejsce w olkuskim Dziennym Domu Senior+.
Posiada Pani długą historią związaną z Olkuszem. Proszę zatem opowiedzieć, jak zaczęła się Pani przygoda z tym miastem?
Do Olkusza przyjechałam zaraz po maturze, w latach pięćdziesiątych. Choć urodziłam się w pobliskim Bolesławiu, to właśnie tu, w Olkuszu, spędziłam młodość. Chodziłam tutaj do gimnazjum, a potem podjęłam pracę w Wydziale Oświaty. Moja rodzina była związana z tym miastem, więc i ja mocno się tu zadomowiłam. Olkusz stał się dla mnie miejscem bliskim, pełnym wspomnień i inspiracji.
Pani twórczość literacka jest dobrze znana w lokalnym środowisku. Kiedy dokładnie zaczęła Pani pisać?
Pierwsze wiersze pisałam jeszcze w gimnazjum, w budynku na Czarnej Górze, gdzie kiedyś było gimnazjum, a dziś są tam mieszkania. Pisałam wtedy głównie do gazetki ściennej: to było takie moje pierwsze spotkanie z poezją. Pamiętam, że jednym z pierwszych utworów był wiersz o Wigilii. Może dlatego tak często wracam do motywów świątecznych, bo mają one w sobie szczególną magię i potrafią zainspirować nawet w trudnych czasach.
Co najbardziej inspiruje Panią do pisania?
Wydarzenia bieżące, codzienne życie, święta, a czasem nawet polityka. Człowiek, żyjąc w danym miejscu, obserwuje swoje otoczenie i przemyśla wszystko, co go otacza. Wiele z moich wierszy jest też inspirowanych wspomnieniami, w tym z czasów wojny. Pamiętam pierwsze dni września 1939 roku, kiedy z ojcem obserwowaliśmy żołnierzy idących bielutką szosą w Bolesławiu. Takie obrazy zostają w pamięci na zawsze i nieraz stają się fundamentem poezji.
Czy któryś wiersz jest dla Pani szczególnie ważny?
Trudno wybrać jeden, ale bardzo bliski jest mi wiersz „Szedł w noc grudniową”. Napisałam go z myślą o świętach, ale jego przesłanie jest uniwersalne. Opowiada o miłości i nadziei, które Jezus przynosi ludziom: zarówno młodym, jak i starszym, tym pełnym energii i tym zagubionym.
Czy możemy zatem opublikować go w świątecznym wydaniu naszej gazety?
Oczywiście! Będzie mi bardzo miło, jeśli wiersz trafi do Czytelników. Mam nadzieję, że znajdą w nim coś dla siebie i na chwilę zatrzymają się w tym zabieganym czasie.
Przejdźmy teraz do Pani codziennego życia. Jest Pani pensjonariuszką Dziennego Domu Senior+ w Olkuszu. Jak trafiła Pani do tego miejsca?
To ciekawa historia! Na początku wcale nie chciałam tutaj przychodzić. To moja córka mnie przekonała. Pamiętam, że było to podczas spotkania w ogrodzie, na które się niechętnie zgodziłam. Myślałam, że sobie poradzę sama w domu, ale kiedy już się odważyłam, szybko zrozumiałam, jak ważne jest to miejsce dla starszych ludzi. Z czasem zaczęłam prowadzić kronikę Domu Seniora, bo uważałam, że warto dokumentować to, co się tutaj dzieje.
Kronika to na pewno ciekawy projekt. Jak Pani do niego podeszła?
Gdy przyszłam, księga była prawie pusta. Postanowiłam to zmienić. Pisałam o wydarzeniach, ludziach, a nawet o wierszach, które powstawały wśród pensjonariuszy. To ważne, że ludzie tu żyją, działają i spędzają czas razem. Dziś widzę, jak ważna jest ta kronika: dokumentuje historię, która jest częścią naszego świata.
Jakie znaczenie ma dla Pani dzisiaj twórczość poetycka?
Poezja towarzyszyła mi przez całe życie, choć dziś pisanie jest już trudniejsze: oczy nie są takie, jak dawniej, ręka drży. Ale nadal staram się pisać, nawet jeśli widzę, że linie wychodzą krzywo. Poezja daje mi spokój i pozwala wyrazić to, co czuję.
Czy chciałaby Pani przekazać coś naszym Czytelnikom z okazji Świąt?
Chciałabym życzyć wszystkim, by znaleźli czas na refleksję i dostrzegli małe rzeczy, które niosą radość. Święta to czas miłości i nadziei, dlatego warto się na chwilę zatrzymać, by poczuć ich prawdziwego ducha.
Szedł w noc grudniową
Szedł w noc grudniową, hen – aż z Betlejem Jezus maluśki, stopką bosiutką,
Szedł błogosławić świata nadziejom i ludzkim wielkim i małym smutkom.
A tak maluśki był, że go ludzie biedni, bogaci, wielcy i mali w gonitwie żmudnej
W codziennym trudzie nie mogąc dostrzec – zwykle mijali.
Szedł w noc grudniową i gdy na Ziemi na śniegu białym ślad pozostawił – to świat
na moment przystanął w biegu.
A on stał cicho i błogosławił.
Młodym, co nieraz jak pisklę z gniazda w samotność czarną są wyrzuceni,
starym – dla których nadziei gwiazda goryczy pustki nie opromieni.
I którym życie jest rwącą rzeką,
i którym droga stromą lub niską,
sercom – dla których wszędzie daleko,
stopom – dla których nigdzie nie blisko,
ustom, jak zwiędłych kwiatów kielichom, na których słowo żadne nie gości.
Nocą grudniową – wcale nie cichą, niósł boską słodycz swojej miłości.
I dłoniom, którym wszystko za trudne,
i uszom, którym zamarły dźwięki,
oczom – dla których świat czarną studnią,
Szedł błogosławić Jezus maleńki.
~ Emilia Krystyna Latecka
Redakcja