Bolesław

Wiola Woźniczko: Zapadliska, powstawanie zbiorników wodnych czy możliwość występowania zalewisk i podtopień: o potencjalnych skutkach likwidacji kopalni mówiło się od lat, a samorządowcy dyskutowali nad naukowymi opracowaniami. Obecnie skutki te są coraz bardziej odczuwalne dla mieszkańców okolicznych gmin, w tym. m.in. gminy Bolesław.

Krzysztof Dudziński: Trzeba jasno powiedzieć, że wydobycie rud cynku i ołowiu w naszym rejonie przestało być realizowane, a górnictwo przestało istnieć. Od wieków stanowiło ono jednak o sile i bogactwie regionu. Bez górnictwa i hutnictwa cynku i ołowiu, Bolesław i sąsiednie gminy w przeszłości straciłyby główne źródła dochodów i zapewne nie rozwijałyby się tak dynamicznie. Złoża jednak zostały wyczerpane i sprawą oczywistą stało się zakończenie wydobycia i zamknięcie kopalni. Sprawy ewentualnych zagrożeń mogących występować w związku z trwającym procesem likwidacji kopalni, przynajmniej w Gminie Bolesław za czasów, kiedy objąłem Urząd Wójta, czyli od grudnia 2014 roku były traktowane bardzo poważnie. I już wtedy wspólnie z pracownikami Urzędu Gminy zaczęliśmy pracować nad tematami związanymi z ewentualnymi zagrożeniami. Ostatni czas pokazał jednak, że prognozy naukowe mogą niestety bardzo odbiegać od procesów, za które odpowiada natura i środowisko. Odwodnienie terenu spowodowane koniecznością pompowania wód kopalnianych oraz powstanie tzw. leja depresji w przeszłości spowodowało zanik cieków wodnych i rzek. Naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, jak również z Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach szacowali, że po zaprzestaniu odwadniania kopalni, jego wypełnianie się go do stanu pierwotnego będzie trwać około 50 lat i będzie następować od brzegów leja. Niestety, dzisiaj, pomimo że minęło ok. 2 lat od wyłączenia pomp, widzimy w najniższych miejscach gminy wodę i powstające ogromne zbiorniki.

Wiola Woźniczko: Rozwiązanie tych problemów to ogromne wyzwanie. Co obecnie w tym temacie robi gmina?

Krzysztof Dudziński: Zarządzanie gminą nie polega na unikaniu problemów, lecz na ciągłym stawianiu im czoła i rozwiązywaniu ich. Pracujemy nad rozwiązaniami, które zabezpieczą mieszkańców przed wpływem odbudowujących się cieków wodnych oraz powstającymi podtopieniami i zalewiskami. Tam, gdzie nie ma możliwości całkowitego uniknięcia wpływu wód powierzchniowych, będziemy dążyli do jego ograniczenia, aby jego oddziaływanie na komfort życia naszych mieszkańców był jak najmniejszy. Mam świadomość, że nie są to procesy łatwe, proste i szybkie. Nie są też one możliwe do przeprowadzenia przez jedną gminę i tylko na jej terenie. Gminy sąsiadujące ze sobą są jak naczynia połączone, zjawiska dziejące się na jednej z nich wywierają wpływ na inne, położone obok. Nie wyobrażam sobie zatem działania każdej z gmin tylko na swoim terenie, bez konsultacji i uzgodnień z innymi sąsiadami. Niestety, na chwilę obecną mam wrażenie, że tak właśnie się dzieje. Uważam, że taki proces powinien być koordynowany i finansowany przez szczeble administracji (samorządowej lub rządowej) powyżej gmin. Nie wyobrażam sobie również, aby procesy związane z profilaktyką, prewencją oraz zabezpieczaniem mieszkańców, ich domostw oraz infrastruktury komunalnej odbywały się bez udziału przedsiębiorcy prowadzącego działalność górniczą, czyli w naszym przypadku przedstawicieli Zakładów Górniczo-Hutniczych „Bolesław”. I przynajmniej w tym zakresie współpraca przedstawicieli Gminy z przedsiębiorcą górniczym jest ścisła, konstruktywna i – moim zdaniem oczywiście – bardzo dobra. Wspólnie ustalane są możliwe rozwiązania, sposoby sprowadzania wód do najniższych punktów (w przypadku płytkiej melioracji) i odprowadzania ich dalej do cieków wodnych. Już w kwietniu 2015 roku powstała koncepcja zagospodarowania kanału Dąbrówka po zaprzestaniu pompowania wód kopalnianych wraz z projektem płytkiej melioracji wodnej prognozowanych terenów zagrożonych podtopieniami po zakończeniu działalności górniczej. I tutaj należy podkreślić znów to, co mówiłem o współpracy, bo dokument, który był sfinansowany ze środków ZGH „Bolesław”, został przekazany do Urzędu Gminy celem dalszego wykorzystania. W urzędzie została przeprowadzona analiza związana ze strukturą własnościową gruntów, przez które planowane są rowy melioracyjne (część do odtworzenia, pogłębienia lub wyczyszczenia oraz planowane do wybudowania). Istnieje również konstruktywny dialog i wymiana informacji w zakresie zapadlisk oraz zagrożeń z nimi związanych.

Wiola Woźniczko: Pana pomysłem jest utworzenie Gminnej Spółki Wodnej Gminy Bolesław, która zajmie się m.in. prowadzeniem działań dotyczących melioracji wodnych i zminimalizowaniem zagrożeń wynikających z pojawiających się zalewisk.

Krzysztof Dudziński: Spółka wodna nie jest oczywiście moim pomysłem, jej powołanie, zadania i możliwości uregulowane zostały w ustawie Prawo wodne. W naszych realiach jest to najbardziej rozsądne rozwiązanie problemu płytkiej melioracji. Dodam, że sam proces jej powoływania już się rozpoczął. Dokument przekazany nam przez ZGH „Bolesław” w 2015 roku został przeanalizowany i dzisiaj realizujemy jego założenia. Trzeba zaznaczyć, że Spółka Wodna, pomimo że nazwa brzmi troszkę „groźnie”, nie jest nastawiona na jakikolwiek zysk, a jedynie na realizację celów statutowych, w tym najważniejszego, którym w naszym przypadku jest ochrona mienia i gruntów rolnych oraz częściowo zurbanizowanych przed podtopieniami i zalewiskami poprzez obniżenie zwierciadła wód powierzchniowych/gruntowych. Kierowanie spółką będzie nieodpłatne, jest ona nastawiona na osiągnięcie wyznaczonych w statucie celów. W chwili obecnej właściciele gruntów otrzymali powiadomienia o chęci stworzenia Gminnej Spółki Wodnej. Zostały też rozesłane deklaracje przystąpienia. Od właścicieli gruntów oczekuję jedynie pozwolenia wejścia w teren i wyrażenia zgody na wykonanie lub odtworzenie rowów istniejących w przeszłości. Nie oczekujemy na wsparcie finansowe lub udział podczas prac. Musimy mieć świadomość, że jest to może najrozsądniejsze rozwiązanie, aby najniżej położone działki nie były podmokłe lub pozatapiane. Należy również zwrócić uwagę, że obniżenie lustra wody w terenach niezurbanizowanych ma wpływ na poziom wody kilkadziesiąt metrów dalej, gdzie istnieje już zabudowa.

Wiola Woźniczko: Czy płytka melioracja to jedyny aspekt współpracy?

Krzysztof Dudziński: Nie, nie tylko melioracja. Z chwilą wyłączenia pomp kopalnianych zaczął wypełniać się powstały w przeszłości lej depresji, a co za tym idzie rozpoczął się proces odbudowywania cieków wodnych i rzek. W naszym przypadku jest to Sztolnia Ponikowska, Białka i Biała oraz drobne nienazwane płynące wody powierzchniowe pojawiające się np. po deszczach. Kilka dni temu, dokładnie 12 stycznia, do Gminy wpłynął kolejny dokument sfinansowany ze środków Zakładów Górniczo-Hutniczych „Bolesław”, w którym kompleksowo został poruszony temat odbudowywania się Sztolni Ponikowskiej oraz zaproponowany model zabezpieczenia mieszkańców Hutek, Kolonii i Lasek przed znaczącym wpływem oraz zagrożeniami związanymi z tym procesem. Nie chcę tutaj nikogo straszyć lub wprowadzać stanu paniki, jednakże staram się rzetelnie przekazać posiadaną wiedzę i z wyprzedzeniem reagować, dla dobra mieszkańców, na pojawiające się zagrożenia. A te, raczej prędzej, niż później na terenie sołectw Hutki, Kolonia i Laski, się pojawią. Moim zadaniem jest zatem wszystkimi możliwymi, posiadanymi środkami im przeciwdziałać. Jednakże działania, zarówno moje, pracowników urzędu oraz radnych muszą być zgodne z obowiązującym prawem. Musimy działać sprawnie, szybko, ale z rozsądkiem. Wszyscy, mieszkańcy oraz właściciele gruntów również, musimy mieć świadomość, że wypracowane stanowiska w sprawach związanych z zagrożeniami oraz powstałe fizycznie rozwiązania nie powstają „na chwilę”, lecz na wiele lat.

Wiola Woźniczko: W kwestii rozwiązywania opisywanych problemów zwrócił się Pan również do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wraz z kierownictwem ZGH „Bolesław” postulujecie m.in., aby wraz z PGW Wody Polskie udrożnić Sztolnię Ponikowską, cytuję: „[…] jak najszybciej określić granice odpowiedzialności między ZGH a Skarbem Państwa w zakresie wykonania niezbędnych prac zapobiegawczych i naprawczych” czy utworzyć w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej program „Zmniejszenie uciążliwości wynikających z likwidacji górnictwa w rejonie olkuskim”, tak aby gminy mogły finansować niezbędne w tym zakresie działania. Jest również mowa o zrealizowaniu „Koncepcji budowy zbiorników przeciwpowodziowych w zlewni Sztolni Ponikowskiej”. Czego dotyczy ta koncepcja?

Krzysztof Dudziński: Zakres tego dokumentu „obejmuje analizę uwarunkowań środowiskowych, analizę zagrożenia powodziowego i proponowane rozwiązania w zakresie zabezpieczenia przed powodzią, koncepcję techniczną zbiornika, analizę hydrauliczną przejścia fali powodziowej oraz szacunkowe koszty inwestycji”. Jak zapisano w nim „celem opracowania jest przygotowanie koncepcji rozwiązania problemu odbudowy zwierciadła wód podziemnych i pojawienia się wody powierzchniowej na terenach wyrobisk po eksploatacji piasków w sposób niezagrażający terenom sąsiednim, w tym zurbanizowanym. Ze względu na szybsze od zakładanego podnoszenie się zwierciadła wód podziemnych w tym rejonie istnieje realne zagrożenie wystąpienia podtopień, a wraz z uruchamianiem się odpływu powierzchniowego także wzrost zagrożenia powodziowego”. Zaproponowana koncepcja jest – w moim odczuciu – bardzo rozsądna, zwiera również systemowe rozwiązanie problemu. Tereny wokół powstających zbiorników w Hutkach będą w przyszłości ważnym elementem środowiska oraz obiektem turystycznym naszych okolic. Musimy jednak dać naturze czas, aby środowisko naturalne się odbudowało. W procesie tworzenia się terenów pokrytych wodą, po byłych kopalniach piasku, bardzo ważne jest bezpieczeństwo, dlatego też podczas wielu spotkań i rozmów wielokrotnie zwracałem się do przedstawicieli Lasów Państwowych o systematyczne usuwanie drzew i sadzonek z zalewanych terenów. Takie działania, dzięki zrozumieniu problemu oraz przychylności Zarządzających Nadleśnictwem Olkusz są na bieżąco, przynajmniej obecnie, realizowane. Muszę również podkreślić, że tematy zagrożeń związanych z zapadliskami oraz podnoszącym się poziomem wód były poruszane w pismach kierowanych do różnych instytucji i ministerstw, ale również podczas spotkania w październiku ubiegłego roku w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, które nastąpiło z mojej inicjatywy. W spotkaniu, w siedzibie ministerstwa, uczestniczyli Sekretarz stanu w Ministerstwie Małgorzata Golińska, Podsekretarz stanu i Główny Geolog Kraju Piotr Dziadzio, przedstawiciele RZGW PGW Wody Polskie w Gliwicach: Dyrektor Mirosław Kurz i Zastępca dyrektora Jolanta Chochół, przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na czele z Zastępcą Dyrektora Markiem Kajsem, Zastępca Dyrektora Generalnego PGL Lasy Państwowe ds. Gospodarki Leśnej Krzysztof Rostek, Prezes ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie Bogusław Ochab, Członek Zarządu ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie Paweł Grzebinoga, Zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Olkusz Jurand Irlik, ja oraz moja zastępczyni. Za pośrednictwem łączy internetowych w spotkaniu wziął udział także Wojewoda Małopolski Łukasz Kmita. Podczas spotkania Prezes Zarządu ZGH „Bolesław” S.A. Bogusław Ochab przedstawił prezentację dotyczącą aktualnego stanu i wyzwań związanych z likwidacją Kopalni „Olkusz-Pomorzany”. Ja także, posługując się prezentacją, przedstawiłem najważniejsze wyzwania związane z zalewiskami i podtopieniami na terenie gminy oraz drożnością rzek. Zwróciłem uwagę na konieczność podjęcia jak najszybszych działań mających na celu zabezpieczenie mieszkańców sołectw (w szczególności Hutek, Kolonii i Laski) zagrożonych lokalnymi podtopieniami jeszcze przed odtworzeniem się cieków wodnych. Pismo skierowane do ministerstwa wspólnie z ZGH „Bolesław” było następstwem tegoż właśnie spotkania i poczynionych ustaleń. W chwili obecnej czekam na kolejne spotkanie w ministerstwie, aby ponownie przedyskutować poruszane tematy. Mamy przecież świadomość, że po październikowych wyborach nastąpiły zmiany osobowe. Mam jednak nadzieję, że mimo politycznych zawirowań będziemy mogli sprawnie rozwiązywać nasze problemy.

Wiola Woźniczko: Stale podkreśla Pan, że niezbędna jest współpraca zarówno na szczeblu samorządowym, jak i rządowym.

Krzysztof Dudziński: Zadaniem osób, które dzisiaj mają wpływ na to, co dzieje się z odtwarzającą się wodą oraz powstającymi zapadliskami, jest tak kierować procesami decyzyjnymi, aby ograniczyć do minimum ryzyko dla mieszkańców i tak kreować przestrzeń na powierzchni ziemi, aby w przyszłości móc ją wykorzystać. Znaczy to tyle, żeby można było wykorzystać w przyszłości tereny gminy do celów turystycznych i rekreacyjnych. Ale to bardzo długi proces, a droga do osiągnięcia celu trudna i dość kręta. Jestem jednak przekonany, że wspólnie jesteśmy na tyle zdeterminowani, aby móc zabezpieczyć mieszkańców. Musimy jednak działać bez zbędnej zwłoki i patrzeć razem w jednym kierunku, dlatego też w 19 stycznia odbędzie się spotkanie u Wojewody Małopolskiego dotyczące poruszanych tematów. Jeszcze raz podkreślam, że tylko wspólne, zgodne działanie wszystkich zainteresowanych gmin, urzędów, osób decyzyjnych może przynieść oczekiwany skutek i bezpieczeństwo dla mieszkańców.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze