Przedstawiciele władz samorządowych: wójt Roman Żelazny wraz przewodniczącym Rady Gminy Lucjanem Gajdą oraz pochodzącymi z Trzyciąża radnymi Urszulą Konstanty i Przemysławem Czapnikiem uczcili symbolicznie pamięć 14 ofiar – mieszkańców wsi Trzyciąż zamordowanych przed 75 laty, w poniedziałek 7 sierpnia 1944 r. przez Niemców w ramach represji za pomoc partyzantom. Delegacja złożyła kwiaty i zapaliła znicz pod pomnikiem pomordowanych, stojącym przed budynkiem Urzędu Gminy w Trzyciążu
Wspomnienia mieszkańców pamietających wydarzenia z okresu wojny, a zwłaszcza tragiczne w skutkach zajście przypadkowych strzałów ukrywających się w okolicy partyzantów, które przestraszyło wracający z Zagórowej niemiecki patrol Wermachtu, gdzie mobilizowali ludność cywilną do kopania okopów, spisano i opublikowano w wydawnictwie upamiętniającym obchody 70 rocznicy wydarzenia. Wynika z nich, że stacjonujący w pobliskich lasach partyzanci korzystali często z gościny leśniczego Kazimierza Lorentza i jego żony Stefanii w leżącej w pobliżu Trzyciąża leśniczówce Smolanka. Z początkiem sierpnia 1944 r. ulokował się tu sztab 116 pp Armii Krajowej z radiostacją. W niedzielę 6 sierpnia 1944 r. któryś ze stojących na czatach AK-owców nieopatrznie oddał strzał w kierunku przejeżdżającego nieopodal niemieckiego patrolu, stacjonującego w pobliskim Jangrocie. Nikomu nic się nie stało, ale Niemcy, zdając sobie sprawę z obecności partyzantów, postanowili skutecznie nastraszyć mieszkańców, że współpraca z nimi może skończyć się źle. Partyzanci zdołali na czas bezpiecznie opuścić zagrożony teren, a akcja odwetowa uderzyła w miejscową ludność.
Na początek żandarmi zabrali na tortury do Jangrota małżeństwo leśniczych. Następnego dnia, rankiem w poniedziałek 7 sierpnia przywieźli ich pod dom, gdzie jako pierwsi zginęli od kul swoich oprawców. Następnie niemiecka tyraliera, składająca się z ok. 80 żołnierzy przeszła przez Kolonię Leśną Trzyciąża, rozstrzeliwując kolejne przypadkowe osoby. W sumie tego dnia zginęło tu 14 osób. Wydano rozkaz, aby ofiary zakopywać tam, gdzie padły: na podwórkach, w przydrożnych rowach, na polu. Dopiero za kilka dni w tajemnicy wykopywano ich zwłoki, które złożono w poświęconej ziemi, na parafialnym cmentarzu w Jagrocie. Ekshumacji zwłok państwa Lorentzów dokonano dopiero wiosną 1954 r. Mieszkańców ostrzeżono, że za współpracę z partyzantami następnym razem wieś zostanie spalona i wszyscy mieszkańcy zginą…
We wspomnieniach świadka wydarzeń Jana Bieńka czytamy: „Pacyfikację Trzyciąża w sierpniu 44 r. dobrze pamiętam. W lesie ukrywali się partyzanci. Kiedy przejeżdżał przez las patrol niemiecki ktoś oddał strzał. Żadnego Niemca nie zabili, tylko postraszyli. Na drugi dzień, 7 sierpnia Niemcy otoczyli kordonem wieś, zabrali leśniczego z żoną na posterunek do Jangrota, gdzie ich torturowali i przesłuchiwali. Za karę zabito łącznie z leśniczymi czternastu mieszkańców Trzyciąża, a leśniczówkę spalono. Zabitych zakopano w tym samym miejscu, dopiero po jakimś miesiącu rodziny przenosiły zwłoki na cmentarz do Jangrota.”.
7 sierpnia 1944 r. w Trzyciążu zostali zastrzeleni: Franciszka Domagała, Janina Domagała, Helena Gamrat, Magdalenia Gamrat, Anna Gajda, Jan Kulis, Jan Latała, Kazimierz Lorentz, Stefania Lorentz, Michalina Petlic, Andrzej Półtorak, Jan Ratuszny i Stanisław Ratuszny. Ich nazwiska upamiętniono na tablicy umieszczonej na pomniku przed dzisiejszym Urzędem Gminy Trzyciąż. Co roku władze gminy pamiętają o tragicznych wydarzeniach i w ich rocznicę składane są kwiaty oraz palone znicze.
– Zbigniew Herbert napisał: Naród, który traci pamięć, traci sumienie. W tym przypadku ta pamięć dotyczy nie tylko ogólnie pojętego polskiego narodu, ale bezpośrednio naszych rodzin, naszych przodków – dotyczy nas osobiście. Na tym pomniku wypisane są nazwiska mieszkańców Trzyciąża, ich krew wsiąkła w tę ziemię – przypomniał wójt Roman Żelazny podczas chwili zadumy pod pomnikiem.