Czerwone Berety nad Pustynią Błędowską

Do końca tego tygodnia nad Pustynią Błędowską można oglądać wyjątkowo widowiskowe ćwiczenia krakowskiej 6. Brygady Powietrznodesantowej. W ostatnich tygodniach zrzuty przeprowadzane były niemal każdego dnia. Jak zapowiadają wojskowi, skoki nad pustynią będzie można oglądać jeszcze w sierpniu, ale prawdopodobnie już nie tak często jak dotychczas. Chętni mogą wybrać się w okolice pustyni do piątku włącznie, najlepiej po godzinie 17:00 (oczywiście przy sprzyjających warunkach atmosferycznych). To, co dla jednych jest interesujące, dla drugich może być uciążliwe. Mieszkańcy Chechła skarżą się, że codzienne przeloty stają się dla nich nieznośne. Za pośrednictwem wójta Klucz interweniowali u dowódcy, żeby zmieniono trasę przelotu śmigłowców.  

– Ostatnie szkolenie nad Pustynią Błędowską nieco pokrzyżowała pogoda, ale pomimo kapryśnej aury skoczkowie z Krakowa, Gliwic i Bielska-Białej oddali ponad 425 skoków na spadochronach o małej sterowności i szybujących. Zrzuty były wykonywane ze śmigłowca W-3 Sokół, który startował z lądowiska położonego zaledwie kilkaset metrów od miejsca lądowania spadochroniarzy. Rozwiązanie takie pozwala na prowadzenie bardzo efektywnego szkolenia – poinformował kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6. Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa. Podziwiający skoczków będą mieli szansę zobaczyć również potężny woskowy samolot C-130 Hercules.

Entuzjazmu podziwiających Czerwone Berety nie podzielają mieszkańcy Chechła, a więc miejscowości znajdującej się najbliżej miejsca zrzutów. – W związku z licznymi interwencjami mieszkańców Chechła dotyczącymi hałasu powodowanego przez przelatujące nad domostwami helikoptery wojskowe, wójt gminy Klucze Kazimierz Ściążko zwrócił się pisemnie do dowódcy 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie, gen. Adama Joksa, z prośbą o udzielenie wyjaśnień w tej prawie i rozważenie możliwości zmiany trasy przelotu śmigłowców – poinformował kluczewski magistrat.

W odpowiedzi na prośbę dowódca zauważył, że trasa przelotu nie przebiega nad Chechłem, a śmigłowce podczas szkoleń latają wyłącznie nad pustynią. – Lądowisko usytuowane jest z daleka od zabudowań, więc nie jest możliwe, że śmigłowce „lądują nieopodal domostw” – uważa gen. bryg. Adam Joks, dowódca 6. Brygady Powietrznodesantowej. – Wojsko Polskie wykorzystuje obszar Pustyni Błędowskiej od czasu zakończenia II wojny światowej. Obecnie jest on użytkowany ze znacznie mniejszą intensywnością, niż miało to miejsce w ubiegłym wieku, więc rodowici mieszkańcy Chechła nie powinni wyrażać zdziwienia czy niepokoju z uwagi na naszą aktywność szkoleniową w tym rejonie. To właśnie wskutek konsultacji z miejscową ludnością zaprzestano wykorzystywania obszaru Pustyni Błędowskiej jako poligonu, na którym możliwe było wykonywanie strzelań ostrą amunicją i zrzut bomb. Z niedowierzaniem przyjmuję zatem fakt, że mieszkańcy Chechła, z którymi współpraca do tej pory układała się na bardzo dobrym poziomie, nagle zaczęli być negatywnie nastawieni do działalności wojska w tym rejonie, szczególnie w obliczu napiętej sytuacji międzynarodowej – uważa przełożony Czerwonych Beretów. Dodaje, że wojskowi dołożyli wszelkich starań, aby ograniczyć uciążliwości związane z lotami. Zaczynają się one najwcześniej o 10:00, a nocne przeloty kończą się o 23:00. – Podkreślić trzeba, że dzieje się tak często kosztem optymalizacji efektów szkoleniowych oraz komfortu załóg, jak również ćwiczących żołnierzy. Generuje to również dodatkowe koszty ze strony wojska. Jednak komfort oraz bezpieczeństwo mieszkańców Chechła są dla nas sprawą priorytetową – uważa wojskowy.

Fot. Dzięki uprzejmości Marcina Głodzika.