Czy szpital w Olkuszu będzie zlikwidowany? Dlaczego prywatyzują szpital? Kto chce go kupić? Gdzie będziemy się leczyć? – to pytania najczęściej zadawane przez naszych czytelników, do których docierają niepokojące informacje o sytuacji olkuskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej. Oliwy do ogania dodały publikacje lokalnych polityków, którzy w swoich apelach do władz gmin i powiatu nawołują o ratowanie szpitala. Czy problem jest już tak poważny? Czy rzeczywiście pora już – na wszelki wypadek – rozglądać się, gdzie w razie czego będzie można liczyć na szpitalne łóżko? A może to tylko niepotrzebne podburzanie nastrojów wśród mieszkańców – z polityką w tle? O „być albo nie być” Szpitala Powiatowego w Olkuszu rozmawiamy ze starostą olkuskim Leszkiem Konarskim.
Przegląd Olkuski: Problemy finansowe olkuskiego szpitala nie pojawiły się wczoraj… Taka sytuacja trwa już od kilku lat. Czy w ostatnim czasie zmieniła się tak znacząco, że lokalni politycy postanowili interweniować?
Leszek Konarski:Ostatnio ukazało się szereg publikacji na temat szpitala, jednak całkowicie lub częściowo mijają się one z prawdą. Wywołują niepotrzebne emocje, a wręcz obawy, że chorzy zostaną bez opieki. Ludzie zadają mi pytania, czy likwidujemy już szpital… To zupełnie niepotrzebne. Nie jest tak, że nagle dostrzegliśmy problemy szpitala. Zarząd Powiatu monitoruje jego działalność od 6. lat.
PO: Jakie zatem wnioski wyciągnięto z tych kilkuletnich obserwacji?
L.K.:Był taki okres, kiedy byt szpitala był zagrożony. Było to około 4 lata temu, kiedy pracownicy wystąpili o zrealizowanie zobowiązań ZOZ z tytułu niewypłaconych „trzynastek”. Ze względu na skalę tych zobowiązań groziłoby to likwidacją szpitala. Dzięki mądrości załogi, która podpisała ugodę z dyrekcją i zgodziła się na spłatę tych należności w ratach, problem został zażegnany. Po raz pierwszy wtedy Zarząd Powiatu zlecił opracowanie programu restrukturyzacyjnego. Został on przyjęty przez Radę Powiatu. Następny został opracowany po około 2. latach. Program miał pokazać, jak wygląda sytuacja szpitala, biorąc pod uwagę, że do 2012 roku musi on zrealizować program dostosowawczy do norm i przepisów unijnych. Niedawno ponownie został zlecony audyt działalności szpitala w celu opracowania programu efektywności szpitala.
PO: A zatem mówimy już o trzecim programie… Czy rzeczywiście jest on potrzebny, czy nie wystarczyło konsekwentnie realizować założenia poprzedniego audytu i programu restrukturyzacji?
L.K.:Dlatego zdecydowano się na taki krok, ponieważ złożony przez nas projekt dobudowy skrzydła szpitala, który rozwiązałby problemy związane z programem dostosowawczym, znajduje się na liście rezerwowej. Cały program dostosowawczy przewiduje inwestycje o wartości ok. 40-50 mln zł. Projekt, jaki złożył Powiat, ograniczał te inwestycje do ok. 25 mln zł. Powiat nie ma możliwości finansowania tak dużych inwestycji samodzielnie. Do tej pory dostosowano jedynie gabinety specjalistyczne i laboratorium. Powiat przez ostatnie 5 lat na modernizację i doposażenie szpitala w sprzęt przeznaczył 7 mln zł, ale w skali potrzeb to kropla w morzu…
Jeżeli nie znajdziemy możliwości pozyskiwania środków na realizację programu dostosowawczego, po 2012. roku może nastąpić ograniczenie działalności szpitala.
PO: Co to oznacza? Czy niespełnienie unijnych wymogów może doprowadzić do zamknięcia szpitala?
L.K.:Nie, ale normalnie funkcjonowałyby oddziały ginekologiczno-położniczy, wewnętrzny, dziecięcy i psychiatryczny. Na pewno to, co wiąże się z blokami chirurgicznymi, musiałoby zostać zawieszone.
PO: Ale wiadomo o tym przecież nie od dziś? Co udało się zrobić w ciągu ostatnich lat, by poprawić sytuację szpitala?
L.K.:Gdyby patrzeć przez pryzmat lat 2007-2008, sytuacja finansowa szpitala wygląda nieźle. Wypracowanie zysku w wysokości 500 tys. zł za 2007 rok, a w ostatnim roku prawie 2,5 mln zł, wskazywałoby, że nie ma zagrożenia dla funkcjonowania placówki. Ale trzeba zwrócić uwagę, że pozostało do spłacenia prawie 3 mln zł wobec pracowników, czyli jeszcze około połowa zobowiązań, jakie były w 2004 roku. Do tego dochodzą zobowiązania krótkoterminowe w wysokości ok. 3 mln zł i to powoduje, że sytuacja szpitala jest trudna. Musi to być spłacane na bieżąco z zysku lat przyszłych. Prawie cały zysk z ostatnich lat został przeznaczony na spłatę zobowiązań wobec pracowników z ubiegłych lat, a tylko w minimalnej części na podniesienie wynagrodzeń.
PO: A zatem poprzednie programy okazały się niewystarczające?
L.K.:Konieczne jest wprowadzenie programu, który pomoże zyskać dodatkowe środki na spłatę zobowiązań i realizację inwestycji wynikających z programu dostosowawczego. Obecnie toczą się rozmowy pomiędzy powiatem a dyrekcją i radą pracowniczą w celu przyjęcia takiego programu, który byłby do zaakceptowania przez wszystkich, a więc i załogę, i powiat. Na to nakładają się oczekiwania pracowników dotyczące podniesienia wynagrodzeń – przede wszystkim w grupie lekarzy i pielęgniarek. Muszę jednak przyznać, że załoga wykazuje duże zrozumienie sytuacji szpitala. Ponieważ jej wynagrodzenia odbiegają znacznie od wynagrodzeń w sąsiednich szpitalach i w Małopolsce.
PO: Czy w związku z tym przewiduje się podniesienie wynagrodzeń pracowników szpitala? Czy byłoby to rozsądne w obecnej sytuacji?
L.K.:Narodowy Fundusz Zdrowia przeznacza określoną pulę pieniędzy na działalność szpitala i gabinetów specjalistycznych. Te pieniądze można podzielić na dwie grupy: wynagrodzenia i tzw. rzeczówkę, czyli to, co związane z opłaceniem leków, mediów, podatku od nieruchomości, a więc to, co ma zapewnić bieżące funkcjonowanie szpitala. Są szpitale, gdzie wynagrodzenia pochłaniają powyżej 90. procent całości przychodów. Ale w tym momencie muszą się one zadłużać, stąd informacje o poważnych długach innych szpitali.
Patrząc na szpital w Olkuszu, ten stan zadłużenia jest stosunkowo nieduży i pozwala w miarę normalnie funkcjonować. Odbyły się już rozmowy pomiędzy dyrekcją szpitala a zarządem, na których zapadły decyzje o wzroście wynagrodzeń w tym roku. Obecnego poziomu wynagrodzeń nie można dalej utrzymywać, bo mogłoby to spowodować odpływ pielęgniarek i lekarzy. Cały problem polega na tym, aby nie zaburzyć stosunku pomiędzy wydatkami na wynagrodzenia i na „rzeczówkę”.
Program poprawy efektywności szpitala ma na celu podniesienie wynagrodzeń, spłatę zaległych zobowiązań z tytułu „Trzynastki” i wygenerowanie środków na realizację programu dostosowawczego.
PO: Jak zatem to wszystko pogodzić? Czy można liczyć na większe środki z NFZ? Czy Powiat zamierza szukać innych środków zewnętrznych?
L.K.:Tu pojawia się właśnie problem poszukiwania środków zewnętrznych. Nie ma mowy w obliczu rozpoczynającego się kryzysu, by nastąpiło podwyższenie konraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Istnieje bowiem proste przełożenie pomiędzy wynagrodzeniami i zatrudnionymi, czyli wielkością płaconych składek na cele zdrowotne a wysokością dochodów Fudnuszu Zdrowia.
Brak jest również możliwości, by powiat samodzielnie zrealizował tak szeroki program dostosowawczy. Dlatego Zarząd Powiatu rozpatruje różne możliwości pozyskania środków na ten cel. Zostanie opracowany nowy projekt dobudowy dodatkowego skrzydła do szpitala, ale w ograniczonym zakresie, żeby móc zrealizować minimum programu dostosowawczego. O wykonaniu istniejącego już projektu nie ma mowy. Chociaż nasz projekt złożony do Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego nie został odrzucony i znajduje się na liście rezerwowej, pozostaje pytanie, w jakiej części mógłby zostać zrealizowany, ile pieniędzy zyskalibyśmy, bo na pewno nie całą kwotę, o jaką się ubiegaliśmy.
Wolimy opracować projekt minimum, bardziej możliwy do wykonania. We wstępnych rozmowach oszacowano, że taka inwestycja może kosztować ok. 12-13 mln zł… ,ale ta kwota też przerasta możliwości powiatu…
Trzeba jasno powiedzieć, że nie ma co liczyć na pieniądze rządowe przeznaczone na realizację programu dostosowawczego. 4 lata temu szacowano, że w sakli kraju potrzeba na ten cel ok. 14-18 miliardów zł. Już wtedy rząd powiedział, że na te programy pieniędzy nie będzie. Z tym problemem mają sobie poradzić organy założycielskie, czyli samorządy.
PO: I jak zamierza poradzić sobie z tym samorząd powiatu olkuskiego? Skoro możliwości pozyskania pieniędzy z zewnątrz wyczerpują się, to najwyraźniej nie obejdzie się bez kolejnych przekształceń organizacyjnych w szpitalu. Może więc jednak obawy mieszkańców nie są nieuzasadnione?
L.K.: W tej chwili rozważamy różne koncepcje pozyskania pieniędzy. Najprostszą drogą byłoby zrealizowanie tego programu poprzez powiat i gminy wchodzące w skład powiatu. Ale należy powiedzieć wprost, że przy zadaniach, jakie gminy mają same do realizacji, może być trudno przekonać je do znaczącej pomocy dla Powiatu.
Pozostaje jeszcze pomoc w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Jednak w obecnej sytuacji i przy pozostawieniu szpitala jako publicznego zakładu opieki zdrowotnej to koncepcja najmniej realistyczna.
Trzecia możliwość to przekształcenie szpitala w spółkę ze stuprocentowym udziałem powiatu. Wtedy można by spróbować uzyskać środki poprzez sprzedaż udziałów, podniesienie kapitału zakładowego spółki i wykonanie tej inwestycji z udziałem inwestora. Na obecnym etapie nie można z góry przesądzać, która z dróg zostanie wybrana. Informacje, jakie pojawiały się publikacjach prasowych, że jakieś decyzje w tej sprawie już zapadły to bzdury.
PO: A jednak dopuszczenie prywatnego inwestora wielu mieszkańcom kojarzy się z prywatyzacją i idącymi za nią cięciami kosztów, nastawieniem wyłącznie na zyski zwolnieniami, likwidacją tej działalności, która nie przynosi dochodów. Czy olkuszanie mają powody do obaw?
L.K.:Celem nadrzędnym jest oczywiście funkcjonowanie szpitala w takim zakresie świadczenia usług, jak dotychczas. Chcielibyśmy wręcz rozszerzać zakres tych usług, jak ma to miejsce w tej chwili np. na Oddziale ortopedycznym, przez wprowadzenie zabiegu przeszczepu stawów biodrowych.
W przypadku ewentualnej komercjalizacji nie jest brany pod uwagę wariant, w którym powiat straciłby kontrolę nad szpitalem czyli miałby mniej niż 51 proc. Udziałów.
Gdyby rzeczywiście było tak, jak niektórzy twierdza, że po komercjalizacji zostaną zlikwidowane nierentowne oddziały, a pozostawione tylko t, które przynoszą dochody, to w pierwszej kolejności musiałby zostać zlikwidowany Oddział Ginekologoczno-położniczy. To on jest najbardziej nierentowny. Ok. 50 procent ciężarnych mieszkanek powiatu olkuskiego wybiera do porodu inne placówki niż szpital olkuski. Czy w związku z tym należy ten oddział zlikwidować? O istnieniu oddziałów decydują przede wszystkim kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia, a więc to, czy oddział otrzyma taki kontrakt i czy jest w stanie go zrealizować.
PO: Czy w takim razie szpital nie może nadal działać w takie formie, jak dotychczas, czyli jako placówka publiczna? Czy komercjalizacja nie utrudni pacjentom dostępu do usług? Jakie da ona szpitalowi korzyści?
L.K.:Tym, którzy nie podejmują decyzji, łatwo jest stwierdzać, ze szpital musi być publiczny, a jeżeli będzie przekształcony w spółkę, to osoby starsze, renciści i bezrobotni pozostaną bez opieki. Jest to totalna bzdura. Pytam, w jakich zakładach podstawowej opieki zdrowotnej leczą się obecnie mieszkańcy Olkusza – prywatnych, skomercjalizowanych, czy publicznych? Jedynie w gminie Bolesław działa publiczny podstawowy zakład opieki zdrowotnej. Wszystkie inne przychodnie mają status spółek prawa handlowego. Czy w związku z tym ludzie są zadowoleni z ich działalności czy nie? Czy świadczona jest tam pomoc dla wszystkich potrzebujących czy nie?
Komercjalizacja może otworzyć drogę do pozyskania środków od prywatnych inwestorów. Skoro nie radzi sobie z tym pastwo, to ktoś musi tę lukę wypełnić.