W ostatnich miesiącach Olkusz, powiat olkuski oraz okoliczne gminy „żyły” tematem Szpitala Powiatowego w Olkuszu. Polemika pomiędzy stronami była czasem rzeczowa, czasem gorąca, a czasem prymitywna. W ten sposób istotny problem dla nas samych oraz naszych dzieci i wnuków został sprowadzony do pyskówki politycznej, zaś istotne argumenty, także strajkujących, w tym wszystkim się rozmyły, niestety. Osobiście swoje zdanie na temat olkuskiego szpitala i panującej tam atmosfery wyraziłem w artykule „Gdybym zachorował…”, który ukazał się w lokalnych mediach w marcu 2007 roku. Już wówczas zwracałem uwagę na zagrożenia, jakie niesie dalsze lekceważenie sytuacji panującej w naszym szpitalu.
Jakież było moje zdumienie, które następnie przerodziło się we wściekłość, kiedy przeczytałem, że niepubliczny zakład opieki zdrowotnej lepiej wydaje pieniądze niż publiczny zakład! Pytam zatem, czym różni się złotówka wydana przez państwowy podmiot od złotówki wydanej przez prywatny podmiot? W mojej ocenie niczym, lecz w opiniach innych, szczególnie tych, którzy mają wpływ na ten stan rzeczy, różnica jest. Różnica ta polegać ma na tym, że prywatna firma, pozyskując każdą złotówkę, a następnie ją wydając, czy to na bieżące utrzymanie, czy na inwestycje, bardzo dokładnie ją „obejrzy”, zanim ją wyda, czy aby nie utonie w przysłowiowym błocie – i tu się zgadzam. Zaś państwowa firma, a taką w tym przypadku jest ZOZ olkuski, nie potrafi i nie może rozsądnie wydawać pozyskanych złotówek – i tu się nie zgadzam! Skąd moje przekonanie, że tak właśnie jest? Jak już wspomniałem powyżej, informacje te pochodzą z przeczytanych artykułów oraz z przeprowadzonych rozmów. Jako przykład przytoczę fragment tekstu z dnia 14 maja 2009, zamieszczonego na oficjalnej stronie Starostwa Powiatowego, tytuł „Przekształcenia ZOZ-u uchwalone” … Szpitale prywatne natomiast są – z reguły – lepiej zarządzane niż publiczne, działają oszczędniej, bardziej dbają o jakość usług. W praktyce – przy tych samych warunkach ekonomicznych – prywatne zakłady opieki zdrowotnej radzą sobie z reguły dużo lepiej niż publiczne… Zamiast komentarza, pytam, gdzie do licha jest dyrektor? Pytam się także, jak długo mienie państwowe będzie traktowane jako niczyje, jako „podwórko” na którym kadra zarządzająca robi co chce, bo „jakoś to będzie”. Bo jak postawi podmiot państwowy w stan upadłości czy likwidacji, znajdzie sobie miejsce zatrudnienia w kolejnym. Przy pomocy znajomych, oczywiście. Zatem jak długo jeszcze podmiotami państwowymi czy samorządowymi będą zarządzać ludzie z przypadku?
W każdym, rozsądnie prowadzonym podmiocie gospodarczym, wynagrodzenia dla kadry zarządzającej są odzwierciedleniem sytuacji finansowej, w jakiej znajduje się przedsiębiorstwo, którym kierują. Tymczasem, przywołuję przykład wielokrotnie podnoszony na łamach prasy, wynagrodzenie dyrektora naszego szpitala było najwyższe bodaj w Małopolsce, zaś sytuacja ekonomiczna szpitala – …niekoniecznie. Ale przecież szpital nie jest jedyną instytucją państwową, w której management ma wynagrodzenia sięgające maksymalnych, prawem dopuszczonych, progów. Lecz czy te podmioty, czy sytuacja w nich panująca jest adekwatna do uposażeń kierujących? Sami to oceńcie.
Owszem, reprezentuję prywatną działalność gospodarczą. I uważam, że prywatny kapitał rozsądniej wydaje pieniądze, bowiem ryzyko upadku jest znacznie boleśniejsze niż nieudolne zarządzanie podmiotem państwowym. Ale na Boga, nie wolno dopuścić do sytuacji, aby wszystko prywatyzować! Są sektory gospodarki, które państwo powinno kontrolować. Kontrolować nie znaczy zarabiać, a dbać o dobrobyt swoich obywateli. Idąc tokiem rozumowania obecnie sprawujących władzę (co nie przynosi dochodu należy likwidować lub prywatyzować, bo prywaciarz lepiej wydaje pieniądze!), to pozamykajmy na przykład szkoły. Bo one także nie przynoszą dochodu, ba, wręcz generują „koszty” na poziomie kilkudziesięciu procent budżetu. Przepraszam za wyrażenie, ale „spędźmy” młodych ludzi do dwóch, trzech szkół bo tak taniej. Co tam, że będzie ich kilka tysięcy w jednym miejscu. Co tam, że nie będą pod nadzorem opiekunów. Co tam, że pokażą się dealerzy i powstaną gangi młodocianych. Przecież zaoszczędzimy kilka, a nawet kilkanaście milionów złotych. Czy tędy droga? Czy nie lepiej edukować, niż później ponosić koszty podjętych „oszczędności”? Czy nie lepiej tłumaczyć, że państwowe to także moje? Moje to nie znaczy, że ja, jednostka biorę swoją część, w tym przypadku „moje” to znaczy nas wszystkich i o takie „moje” należy dbać, bo to „nasze” jest bogactwem narodu. Czy nie lepiej wymagać od kierujących państwowymi podmiotami, czy też wreszcie uświadomić im, że służą nam wszystkim. I że ta służba ma być na najwyższym poziomie! Bo, przecież zarządzają naszym wspólnym majątkiem, dla naszego dobra. Dlaczego choćby w ościennych Niemczech funkcjonują zakłady państwowe, komunalne z wyśmienitymi rezultatami, także finansowymi, a u nas nie mogą, bo są nieefektywne? Przykład? Grupa energetyczna RWE. Właściciel – landy niemieckie. Ktoś powie, że przesadziłem z porównaniem, ale jeszcze całkiem niedawno to była mała firma. Proszę sprawdzić u źródeł.
Nie można opierać funkcjonowania budżetu, który jest do wykorzystania w danym roku kalendarzowym, o wpływy do kasy ze sprzedaży nieruchomości czy innego majątku. Nie można opierać funkcjonowania budżetu na nieustannym zaciąganiu kredytów, bo przecież te w końcu trzeba będzie spłacić. Niestety, od wielu lat taka praktyka jest stosowana. Niestety, środki pozyskane ze sprzedaży zamiast być skierowane na zakup, na powiększenie majątku, są przeznaczane na bieżące funkcjonowanie. Jak długo jeszcze? Ano, wydaje się, że już niedługo. Właśnie została podjęta decyzja o prywatyzacji szpitala. Jednego z ostatnich łakomych kąsków znajdujących się na ziemi olkuskiej. Czy to czegoś Wam, drodzy Czytelnicy, nie przypomina? Czyżby deja vu, tylko w innej obsadzie?
Kilka tygodni temu czytałem, jak wymieniali ze sobą „argumenty” panowie Leszek Konarski i Jan Orkisz. Pozostawiam do Waszej oceny poziom dyskusji pomiędzy tymi gentelmanami. Zwróciłem uwagę, jak w pewnym momencie jeden z panów zarzucił drugiemu przynależność do PZPR. Do dziś dnia nie wiem, czemu miał służyć ten zarzut. Skoro już jednak wywołano tamten okres, to pozwolę sobie zwrócić uwagę na następujący fakt. Olkusz u schyłku PRL słynął między innymi z dwóch przedsiębiorstw zatrudniających tysiące pracowników. Mam na myśli Olkuską Fabrykę Naczyń Emaliowanych oraz Olkuskie Przedsiębiorstwo Budowlane. Czy nie z tych zakładów wywodzą się osoby, które mają dziś duży, ba, bardzo duży wpływ na funkcjonowanie lokalnych samorządów? Hmmm… Wiemy, jaki los spotkał wyżej wymienione firmy, czy aby ten sam los ma spotkać Olkusz?
Kończąc moje rozważanie, pozwólcie, że zwrócę się bezpośrednio do pracowników olkuskiego ZOZ.
Trzymam za Was kciuki! Wszak nie raz pokazaliście, że to Wam naprawdę zależy na utrzymaniu tego zakładu. Powodzenia!
Z poważaniem
Paweł Piasny
pawel@piasny.pl
Subskrybuj
Zaloguj sie aby komentować
0 komentarzy
najnowszy