Stało się! Po raz pierwszy w 55-letniej historii klubu, Spójnia Osiek awansowała do IV ligi. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadły dopiero w ostatniej kolejce. Zespół Daniela Tukaja wygrywając 3:1 (2:1) w krakowskich Bronowicach zapewnił sobie sportową promocję bez konieczności oglądania się na innych. – Prezesie, melduję wykonanie zadania! – krzyknął po końcowym gwizdku do telefonu kapitan świeżo upieczonego IV-ligowca, Piotr Kasprzyk.

Przed ostatnią serią gier sporo było niewiadomych. Głównie ze względu na niepewną sytuację w III lidze Górnika Wieliczka (ostatecznie ekipa Jacka Mroza przegrała rywalizację z Naprzodem Jędrzejów i od sierpnia będzie grać w IV lidze) oraz niewyjaśnioną do tej pory sprawę Akademii Piłkarskiej Zabierzów, która chciałaby od sierpnia przystąpić do rozgrywek IV ligi, a nie jak mówią przepisy – do Ligi Okręgowej. W tej sytuacji przed środową 30. kolejką pewne awansu mogły być tylko cztery zespoły: Garbarz Zembrzyce, MKS Trzebinia-Siersza, Orzeł Piaski Wielkie oraz Niwa Nowa Wieś. Pozostała czwórka, a więc: Halniak Maków Podhalański, Borek Kraków, Sokół Przytkowice i Spójnia Osiek musiały zapunktować, aby przeskoczyć najgroźniejszych rywali.

– Zaczęliśmy bardzo źle, jakby sparaliżowani stawką tego meczu. Udzieliło się to każdemu, łącznie ze mną. Jeszcze trudniej zrobiło się po stracie bramki, ale na szczęście w porę się obudziliśmy i po końcowym gwizdku mogliśmy ze łzami w oczach świętować na środku boiska. Dla takich chwil warto żyć i bawić się w piłkę. Zawodnicy bez wyjątku zasłużyli sobie na to święto i awans – nie ukrywa emocji grający szkoleniowiec Spójni – Daniel Tukaj, który po raz kolejny wyciągnął swój zespół z opresji. Chodzi przede wszystkim o 34. minutę, gdy prawym skrzydłem pomknął Góral i odegrał piłkę Jóźwikowi, który najpierw poradził sobie z Glanowskim, a później mierzonym strzałem tuż przy słupku zapewnił Bronowiance sensacyjne prowadzenie. Sensacyjne – bo gospodarze wiosną wobec problemów kadrowych i ekonomicznych byli głównie dostarczycielem punktów, przegrywając najczęściej w pokaźnych rozmiarach. – Ewidentnie „się zagotowaliśmy”. Nic nam nie wychodziło. Momentami wyglądało to jak w marnej komedii, tym bardziej, że niefrasobliwość dotyczyła nie tylko ofensywy, ale co gorsza, także naszych tyłów – przypomina trener Tukaj. Na szczęście goście losy meczu odwrócili jeszcze przed przerwą. W 42. min Rzeźniczek sprytną „podcinką” dograł futbolówkę Czarnocie, a ten mając przed sobą tylko Wrońskiego, płaskim uderzeniem umieścił piłkę w siatce. W ostatniej akcji pierwszej odsłony, Petrasz sfaulował wchodzącego w pole karne Beretę, więc arbiter bez chwili zawahania zarządził rzut karny. Próbę nerwów wygrał doświadczony Tukaj i tym sposobem na 15-minutową pauzę przyjezdni zeszli z przewagą jednego trafienia.

Wydawało się, że po zmianie stron Spójnia definitywnie rozstrzygnie to spotkanie i pewnie tak by się stało, gdyby nie dziwna blokada strzelecka pod bramką rywali. Świetne szanse na potęgę marnowali Rzeźniczek, Kasprzyk i Tukaj. W szczególności niesmak pozostał po sytuacji na kwadrans przed końcem, gdy na samotne spotkanie z Wrońskim ruszyli Kasprzyk z Tukajem. Kapitan gości zbyt długo zwlekał jednak z oddaniem piłki, a gdy już podał w pole karne, składającego się do strzału Tukaja uprzedził Małodobry. Niewykorzystane okazje lubią się mścić, ale nie w tym dniu i nie tym razem. Nadeszła wreszcie 86. min, kiedy to prosty techniczny błąd przy próbie złapania piłki popełnił Wroński. Na taką pomyłkę tylko czyhał Tukaj, z bliska trafiając do bramki. Po stracie trzeciego gola gospodarze już się nie podnieśli. Spójnia natomiast ewidentnie zwolniła, wyczekując na ostatni gwizdek sędziego z Nowego Sącza. Ten wreszcie się rozległ i można było zacząć świętować. Z Makowa Podhalańskiego i Przytkowic nadeszły kolejne dobre informacje, więc taniec radości, szampan oraz chóralne okrzyki nie mogły dziwić. Wszak piąte miejsce na finiszu rozgrywek zapewnia awans do IV ligi bez konieczności oglądania się na nikogo. – Czwarta liga, czwarta liga, LKS! – niosło się jeszcze długo nad stadionem Bronowianki.

Bronowianka Kraków – Spójnia Osiek 1:3 (1:2)
1:0 Jóźwik 34′ , 1:1 Czarnota 42′ , 1:2 Tukaj 45′ (karny), 1:3 Tukaj 86′

Sędziował: Bartłomiej Serafin (Nowy Sącz)
Żółte kartki: Jóźwik, Kowalczyk – Czarnota, Michał Mróz
Widzów: 50.

Bronowianka: Wroński – Małodobry, Calik, Skwarczeński, Kowalczyk – Osowski (85′ Kraj), Kowalówka (56′ Lutak), Góral, Petrasz (55′ Błądek) – Socha, Jóźwik.

Spójnia: Kubiczek – D.Glanowski (87′ Szewczyk), Ziarno, Kordaszewski, Gocyk – Bereta, Michał Mróz (83′ Marcin Mróz), Rzeźniczek, Kasprzyk, Porębski (11′ Czarnota) – Tukaj.


0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze