W podwolbromskiej wiosce Jeżówka ma powstać pierwszy w kraju publiczny ośrodek terapii uzależnień dzieci i młodzieży. Pojawia się jednak pytanie: jak na tego typu inwestycję zareagują mieszkańcy? W przeszłości w Olkuskiem zdarzało się, że ludzie ostro protestowali przeciwko działaniom mającym dać wsprcie ludziom borykającym się z biedą czy uzależnieniami. Jak będzie tym razem?
Obiekt ma powstać w budynku funkcjonującym jako filia Domu Pomocy Społecznej. Od prawie trzech lat stoi on niewykorzystany. Piętrowy budynek jest obszerny i dobrze utrzymany. By nie niszczał, starostwo ponosi koszty na jego utrzymanie i pilnowanie.

Pomysłów na zagospodarowanie obiektu było kilka. Na przeszkodzie stawało położenie na uboczu, kiepski dojazd i fakt, że sam budynek, jak i grunt, na którym stoi, w miejscowym planie zagospodarowania przeznaczony jest na usługi zdrowotne.
– Były różne koncepcje. Myśleliśmy o hostelu dla ofiar przemocy, ośrodku interwencji kryzysowej czy domu dla samotnych matek – wymienia sekretarz powiatu Ewa Klich. To właśnie ona wpadła na pomysł utworzenia w Jeżówce filii szpitala im. Babińskiego w Krakowie. W placówce psychiatrycznej, zajmującej się opieką nad dziećmi i młodzieżą, nie było możliwości rozbudowy – ze względu na zabytkowy charakter obiektu, w którym się mieści.
Po wielu miesiącach negocjacji dyrekcja szpitala wycofała się z projektu stworzenia filii w Jeżówce, jednak sam pomysł nie umarł. – Nie tylko w powiecie, ale w całej Małopolsce nie ma placówki, która w pełni profesjonalnie świadczyłaby pomoc dzieciom i młodzieży, którzy borykają się z uzależnieniami – podkreśla Ewa Barzycka, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej olkuskiego Starostwa.
– Podjęliśmy się bardzo trudnego zadania, bowiem specjalistów w tej dziedzinie medycyny nie ma zbyt wielu. Udało nam się to dzięki doktor Agnieszce Nowak, która stworzyła bardzo interesujący projekt działalności placówki – dodaje Ewa Klich.
Aby w opuszczonym budynku powstał ośrodek terapii, trzeba najpierw zrobić w nim szereg adaptacji. Ich koszt szacuje się na prawie 3 miliony złotych. Kwotę tę zarezerwowano w przyszłorocznym projekcie budżetu województwa. Niezbędne remonty będą trwały około 9 miesięcy. Potem w Jeżówce pojawią się pierwsi podopieczni.
Wraca jednak pytanie postawione już wyżej: jak na tę inwestycję zareagują mieszkańcy? Na razie plany powiatu nie wzbudzają w wiosce zbyt wielkich emocji. Głównie dlatego, że mieszkańcy niewiele o nich wiedzą.
– Trudno ocenić, jak ludzie mogą zareagować – twierdzi Jan Kowalczewski, sołtys Jeżówki, i przypomina historię, gdy opuszczonym budynkiem zainteresował się MONAR. Taka placówka dla uzależnionych funkcjonowała w sąsiedniej wiosce Wierzbie. – Ludzie nie mieli nic przeciwko. Podopieczni placówki bywali u nas, pomagali w drobnych pracach polowych. Problem pojawił się, gdy mieli zamieszkać w wiosce, wtedy pojawiły się protesty – opowiada.
Na razie mieszkańcy spokojnie przyjmują informacje o planach związanych z budynkiem, ale już pojawiają się pytania: Jak będzie wyglądać kontrola nad uzależnionymi dziećmi? Gdzie będą uczęszczać do szkoły?
– Tak naprawdę, oficjalnie nic nie wiemy na temat tej inwestycji. Należy nam się rzetelna informacja – podnosi szef wioski.
– Jesteśmy otwarci na społeczne konsultacje, chętnie spotkamy się z mieszkańcami i odpowiemy na wszystkie pytania – zapewnia sekretarz Klich. Jak dodaje, powstanie ośrodka w żaden sposób nie wpłynie na codzienne życie mieszkańców, gdyż będzie to placówka zamknięta. Należy też dodać, że w ośrodku będą leczeni nie tylko narkomani, lekomani i alkoholicy, ale również ludzie uzależnieni od gier hazardowych czy Internetu.
Problem z ośrodkiem w Jeżówce ma jeszcze jedno podłoże. Przez kilka lat działała tu przychodnia zdrowia. Mieszkańcy chcą, by do ich wioski wrócił lekarz. Obawiają się, że gdy rozpocznie tu działalność placówka terapeutyczna, będzie to niemożliwe. – Budowaliśmy ten budynek 12 lat w czynie społecznym. Powinniśmy mieć wpływ na to, co tu powstanie – twierdzi jeden z mieszkańców wioski.
Sytuacja, jaka panuje w Jeżówce, nie jest sprawą odosobnioną. Niemal za każdym razem, gdy w Olkuskiem rozpoczynano podobne inicjatywy, pojawiały się obawy, a nawet protesty mieszkańców.
Wiele kontrowersji wzbudzała np. lokalizacja bloku socjalnego, który chciała wybudować gmina Olkusz. Pomysł ostro oprotestowali np. mieszkańcy Zimnodołu i Osieka. Ostatecznie blok stanął na alei Tysiąclecia w Olkuszu, jednak i tam kilkuset mieszkańców protestowało przeciwko temu.
– Okazało się, że obawy były niepotrzebne. Nie mamy w tym bloku więcej interwencji niż w jakimkolwiek innym – ocenia Jarosław Medyński, rzecznik prasowy olkuskiego magistratu.
Sporo obaw mieli także mieszkańcy Klucz, gdy obok ich domów osiem lat temu powstawało przytulisko dla osób bezdomnych. – Udało nam się przekonać ludzi, ale musiało to potrwać. Zapraszaliśmy ich do siebie, pokazywaliśmy, na czym polega nasza działalność – opowiada pastor Daniel Wołkiewicz z Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego.
Niedawno placówka otworzyła filię w Gorenicach i tu także mieszkańcy nie mają powodów do narzekań. Przeciwnie, chwalą pensjonariuszy, którzy w ciągu kilku miesięcy znacznie poprawili wizerunek obiektu Nadleśnictwa, w którym mieszkają.
– Najważniejsze to nie zniechęcać się od samego początku i dać tym ludziom szansę. W końcu trafiają oni do ośrodków, bo chcą zmienić swoje życie – kończy pastor Wołkiewicz.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze