Stary cmentarz w lesie cieplickim nieopodal Jangrota to bodaj największa pod względem liczby pochowanych żołnierzy, poległych na małopolskiej trasie Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej nekropolia na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Wśród spoczywających tu ofiar walk toczonych między oddziałami austro-węgierskimi i rosyjskimi w listopadzie 1914 r. jest wielu orawskich Słowaków. W czwartek, 8 listopada na cmentarzu odbyła się uroczystość poświęcona ich pamięci.
Rozmowy pomiędzy inicjatorami uroczystości, członkami słowackiego „Klubu vojenskej histórie Beskydy”, a strona polską na temat możliwości wybudowania przy starym cmentarzu w Cieplicach drewnianej dzwonnicy, jako uniwersalnego symbolu pamięci poległych Słowaków trwały od wiosny br . W załatwieniu formalności pomagali wójt gminy Trzyciąż Roman Żelazny oraz kierownictwo i pracownicy nadleśnictwa Miechów, na terenie którego położona jest nekropolia. Ostatecznie – plan się powiódł, przy cmentarzu stanęła drewniana dzwonnica – taka sama, jakie Słowacy postawili już przy kilku podobnych wojennych cmentarzach na szlakach walk I wojny światowej. Na jej uroczyste przekazanie do użytku i poświęcenie przybyła ponad stuosobowa delegacji Słowaków, wśród których znaleźli się konsul Republiki Słowackiej w Krakowie Slavomír Nagy, miłośnicy historii zrzeszeni w klubie oraz liczne grono młodzieży szkolnej ze szkół słowackich, a także grupa zaproszonych gości i rekonstruktorów oraz miłośników historii z Polski. Gminę Trzyciąż reprezentowali wójt Roman Żelazny oraz przewodniczący Rady Gminy Lucjan Gajda.
Na tablicy informacyjnej upamiętniającej ofiary ciężkich walk toczonych między oddziałami austro-węgierskimi i rosyjskimi w listopadzie 1914 r. zapisano bardzo ogólnie, że na cmentarzu w Cieplicach spoczywa 2014 żołnierzy z armii austro-węgierskiej i 561 – rosyjskich. O Słowakach, walczących w szeregach austro-węgierskich nie ma tu żadnej wzmianki. Orawianie, którzy od kilku lat zabiegają o przywrócenie pamięci o wojennych losach swoich rodaków postanowili to zmienić.
– Zależy nam, aby nasi polegli rodacy nie zostali zapomniani. W historii nie wspomina się narodowości żołnierzy wcielonych do szeregów wojsk austro-węgierskich – w tym kontekście mało kto wie, ilu naszych spoczywa w grobach na cmentarzu wojennym w Cieplicach. A było ich prawdopodobnie kilkuset. Wielu z nich pochodzi z naszych okolic, niejeden był członkiem naszych rodzin: dziadkiem, wójem, stryjem… Dlatego grono Orawian interesujących się historią I wojny światowej zrzeszonych w „Klubu vojenskej histórie Beskydy”, postanowiło upamiętnić tamtych, wielokrotnie bezimiennych już bohaterów – tłumaczy Jozef Krupa, jeden z organizatorów wydarzenia. – W tym celu, wspólnie z wójtem Romanem Żelaznym i przedstawicielami nadleśnictwa Miechów, na terenie którego położony jest wojenny cmentarz, rozważaliśmy możliwość postawienia w Cieplicach drewnianej dzwonnicy, jako swego rodzaju pomnika. Podobne powstały już przy innych cmentarzach, gdzie leżą nasi, polegli podczas I wojny światowej, na terenie Słowacji, Słowenii i Polski – wyjaśnia Krupa.
Drewniana dzwonnica, która ostatecznie stanęła przy ogrodzeniu wojennego cmentarza w Cieplicach została poświęcona przez katolickiego kapelana klubu historycznego ze Słowacji, w asyście duchownych różnych wyznań. Wśród nich nie zabrakło reprezentanta duchowieństwa polskiego – ks. Janusza Stacha z imbramowickiego klasztoru. Język praktycznie nie stanowił bariery pomiędzy uczestnikami uroczystości, którzy na przemian po słowacku i polsku wspominali wydarzenia wielkich bitew stoczonych w okolicy w 1914 r. Konieczność kultywowania pamięci żołnierzy poległych podczas Wielkiej Wojny podkreślali m. in. uczestnicząca w uroczystości Erika Jurinowá, Predsedníčka Žilinského Samosprávneho Kraja, a także wójt Roman Żelazny.
Słowacy oddając hołd swoim rodakom odśpiewali kilka patriotycznych pieśni, a następnie na grobach poległych złożono symboliczne wieńce. Na zakończenie części oficjalnej uroczystości przedstawiciele władz polskich i słowackich wspólnie zasadzili dąb wolności przy krzyżu upamiętniającym wszystkich pochowanych na cmentarzu w Cieplicach Słowaków.
Natomiast po zakończeniu części oficjalnej przybyli do pięknego cieplickiego lasu goście raczyli się wojskową grochówką, rozmawiając o dawnych czasach oraz dzisiejszej przyjaźni polsko-słowackiej, która od kilku lat zagościła i jest pielęgnowana również w gminie Trzyciąż.
Wielka Wojna przetoczyła się przez Małopolskę w latach 1914–1915, zbierając krwawe żniwo wśród żołnierzy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej. Poległych i zmarłych w szpitalach grzebano w tymczasowych mogiłach polowych lub na prowizorycznych cmentarzach. Na północ od Krakowa na rozległym płaskowyżu między Sułoszową, Jangrotem, Trzyciążem i Zadrożem jesienią 1914 stoczono wiele krwawych bitew. W listopadzie tegoż roku ciężkie walki rozgorzały w okolicach Cieplic i Jangrota. W wyniku wielokrotnie ponawianych ataków i kontrataków po obu stronach doszło do ogromnych strat w ludziach. V Korpus z 1. Armii austro-węgierskiej walczył tu z elitarnymi rosyjskimi dywizjami gwardyjskimi. Jangrot przechodził z rąk do rąk kilka razy. Przeprowadzony 17 listopada w lesie na północ od Cieplic atak austriacki przyniósł ostateczny sukces i pozwolił zająć położoną po północnej stronie lasu wieś Gołaczewy. Ci co przeżyli – poszli dalej, a na bitewnych polach pozostały groby tysięcy poległych.
{joomplu:81800}{joomplu:81784}{joomplu:81740}