Wolbrom
Na prośbę kilku naszych czytelników zapytaliśmy burmistrza Adama Zielnika o dokonane przed kilkunastoma dniami zmiany w letnim wystroju wolbromskiego rynku. Nowa koncepcja sposobu ukwiecenia centrum miasta wzbudziła wśród mieszkańców zdziwienie, a także sporo emocji i kontrowersji.
Stare łacińskie przysłowie mówi: De gustibus non disputandum est (o gustach się nie dyskutuje), ale opinie, jakie do nas dotarły, były wyjątkowo jednomyślne: według poruszonych wolbromian, którzy się do nas odezwali – stare, usunięte z rynku donice dobrze służyły przez lata, były trwałe i należycie spełniały swoje funkcje, a na dodatek, choć nie były specjalnie efektowne, wyglądały o wiele gustowniej od świeżo zakupionych. „Po co wydano pieniądze na coś, co na pierwszy rzut oka wygląda na byle jakie, a na dodatek jest kiczowate i jeszcze bardziej psuje i tak dość przygnębiający wygląd centrum Wolbromia? Ile to kosztowało i czy nie można było lepiej zainwestować tych pieniędzy?” – czytamy w korespondencji od pani Anny. Według innej opinii „ szkoda starych donic, bo nowe, nie dość, że mają do niczego nie pasujące, pstrokate kolory i są zwyczajnie brzydkie, to jeszcze sprawiają wrażenie, jakby miały zaraz się rozpaść od byle kopnięcia”. „Co to za pomysł, by w połowie sezonu usuwać istniejące kwietniki z ukorzenionymi roślinami tylko po to, by zastąpić je podobnymi roślinami w dużo gorzej wyglądających donicach? Nie można było tego zrobić na wiosnę, kiedy normalnie sadzi się kwiaty? Co stało się ze starymi, dobrymi donicami? Czy nowe donice mają według władz zaspokoić potrzebę konkretnych działań na rzecz poprawy estetyki naszego zaniedbanego, pełnego ruin i brudu miasta?” – pyta kolejny Czytelnik.
Oczywiście nie popieramy testów wytrzymałościowych, poprzez kopanie kwietników, ale faktem jest, że elementy małej architektury często bywają doświadczane przez różnych „eksperymentatorów” – mamy zatem nadzieję, że pierwsze wrażenie jakie wywarły na naszych Czytelnikach nowe donice, a właściwie donico-ławki, jest pozorne. Ponieważ jednak dość rzadko zdarza się, aby – w sumie tak mało znaczące wydarzenie, jak realizacja nowej koncepcji dekoracji miejskiego placu – wywołało tak burzliwe reakcje społeczne, zdecydowaliśmy się przekazać pytania Czytelników burmistrzowi Adamowi Zielnikowi. W odpowiedzi czytamy:
„Nowa koncepcja ukwiecenia wolbromskiego rynku nie kosztowała nic. Jest efektem pracy moich ludzi. Zakup nowych donic wraz z kwiatami kosztował 112.710,16 zł. Stare donice zostały rozdysponowane na terenie sołectw i jednostek gminy: DK Wolbrom, Chrząstowice i Jeżówka. Uznano, że trzeba je wymienić na skutek licznych postulatów mieszkańców, którzy zadają pytania w temacie inwestowania w estetykę całego terenu miasta i gminy Wolbrom, a nie tylko jednej jednostki organizacyjnej. Zmiana na początku sezonu letniego (środek to połowa sierpnia) jest finałem koncepcji opracowanej jesienią ubiegłego roku, decyzji o jej realizacji z początku tego roku i zawirowań w dostępie do towarów spowodowanych wojną na wschodzie. Pierwotnie nowa aranżacja miała się pojawić wraz z nastaniem wiosny.”
Tyle odpowiedź burmistrza. Czy usatysfakcjonuje zainteresowanych mieszkańców Wolbromia? Nie nam oceniać. Proponujemy, by podejść do sprawy optymistycznie: być może jest to wstęp do konkretnych, pozytywnych dla wizerunku miasta działań? Bo – nie ma co udawać – smutnym faktem jest niestety, że przestrzeń publiczna Wolbromia nie zmienia się na lepsze od lat (za wyjątkiem – jak to wskazał Pan Burmistrz: „jednej jednostki organizacyjnej”, czyli, jeżeli dobrze rozumiemy, bo narzuca się samo – pięknego, przemyślanego i zadbanego otoczenia Domu Kultury), i aż się prosi, żeby coś pozytywnego działo się w mieście i gminie także w tej dziedzinie życia. Trzymamy kciuki!