Krapkowice
W inauguracyjnym meczu sezonu 2021/2022 Srebrne Lwice nie sprostały rywalkom z Krapkowic. Podopieczne Marcina Księżyka w niedzielny wieczór przegrały w hali Otmętu 20:24. Spotkanie może nie obfitowało w bramki, ale w emocje już na pewno tak. Niesione głośnym dopingiem swoich fanów szczypiornistki beniaminka na poziomie I Ligi, prowadziły właściwie przez cały pojedynek, mimo gorszych momentów „dowożąc” zwycięstwo do końcowej syreny. Olkuszanki co prawda dzielnie walczyły o odrobienie strat, jednak ostatecznie nie były w stanie dogonić zespołu gospodyń.
Potyczka w Krapkowicach była dużą niewiadomą. Otmęt po nieco „chudszych” latach dopiero raczkuje na zapleczu PGNiG Superligi, natomiast Lwicom w nowej kampanii przyjdzie walczyć o punkty w mocno odmłodzonym składzie.
Jedynie pierwsze akcje niedzielnego spotkania mogły napawać optymizmem kibiców olkuskiej drużyny. Wynik otworzyła bowiem debiutująca w dorosłej ekipie Nikola Sołościuk, a na wyrównującą bramkę miejscowych chwilę potem odpowiedziała Magdalena Barczyk. 6. minuta była jednak ostatnią, w jakiej SPR prowadził. W kolejnych dominowały już zawodniczki Otmętu, które pomimo mocno szarpanej gry zarówno z jednej jak i z drugiej strony, zaczęły budować przewagę. Po 20 minutach i trafieniu z rzutu karnego Katarzyny Czaprackiej, krapkowiczanki prowadziły 7:5. Po następnych pięciu i dublecie Natalii Staszkiewicz powiększyły prowadzenie do czterech goli – 9:5, by na przerwę zejść przy wyniku 11:8. W obozie Srebrnych Lwic najwięcej szumu w ofensywie robiła Karolina Herian. Jako jedyna trafiała do siatki Otmętu w drugiej części pierwszej połowy. Listę strzelczyń po stronie gości w premierowych dwóch kwadransach uzupełniły wspomniana wcześniej Nikola Sołościuk oraz Vanessa Nowak.
19 bramek do przerwy to skromny rezultat. Na parkiecie sporo było jednak błędów, niedokładności i nerwów, czyli ogólnego chaosu, z którego wyłaniały się skuteczne interwencje bramkarek obu zespołów.
Trzybramkowa strata Lwic do rywalek wydawała się być do nadrobienia, ale nie po takim początku drugiej odsłony… Trzy kolejne trafienia gospodyń sprawiły, że sytuacja olkuszanek stała się bardzo trudna, jednak jeszcze nie beznadziejna, tym bardziej, że piłkarki trenera Księżyka wzorem swoich rywalek potrafiły celnie rzucić trzy razy z rzędu – N. Sołościuk oraz Barczyk. W 37. min gra zaczęła się więc niejako od początku drugiej odsłony. Sytuacja na boisku wciąż „falowała”. Na dwie bramki Krapkowic, Olkusz odpowiedział trzema, a zmagania „oko za oko” sprawiły, że w 52. min na tablicy obowiązywał wynik 19:17. Szansy na zmniejszenie dystansu do przeciwniczek nie wykorzystała Herian pudłując z siódmego metra, ale za to więcej zimnej krwi zachowała Kamila Pietruszka, więc Lwice miały już tylko jedną bramkę do nadrobienia. O finałowym rozstrzygnięciu miała zadecydować końcówka – emocjonująca i emocjonalna jak właściwie całe spotkanie. Próbę nerwów ponownie lepiej wytrzymały wspierane głośnym dopingiem miejscowe szczypiornistki, które od stanu 21:19 zdobyły cztery kolejne gole, stawiając pieczęć na swoim inauguracyjnym zwycięstwie po powrocie w I-ligowe szeregi. Bramka Barczyk w ostatniej minucie nic już nie zmieniła, poza tym, że Lwice po stronie zysków mecz zakończyły z dwójką z przodu.
Najskuteczniejszą zawodniczką niedzielnego spotkania z ośmioma bramkami na koncie została Aleksandra Kuźnik z Krapkowic. W drużynie Lwic najwięcej goli – sześć zdobyła Magdalena Barczyk, pięć trafień zaliczyła 17-letnia Karolina Herian, a trzy 16-letnia Nikola Sołościuk.
Początek sezonu trudny i jak się okazało bardzo wymagający. Okazja do powetowania sobie strat nadarzy się dopiero 16 października, kiedy to do Olkusza w ramach 3. serii gier przyjedzie UKS Dziewiątka Legnica. W 2. kolejce Lwice zgodnie z terminarzem zaliczą przymusową pauzę.
SPR Olkusz (PK)