Po poniedziałkowych ulewach najbardziej ucierpieli mieszkańcy ulic Czarnogórskiej i Kamyka w Olkuszu. Woda płynąca stromą drogą wylała się na sąsiadujące z nią posesje i zalała domy. Oczy poszkodowanych skierowane są na projektanta i wykonawcę nowej drogi na Kamyku, ponieważ wykonane tam korytko deszczowe nie zdało egzaminu i pierwsza próba dla nowej drogi okazała się fatalna w skutkach.
Podczas nawałnicy droga na Kamyku przypominała rwący potok, a głębokie na kilka centymetrów koryto deszczowe nie było w stanie odprowadzić wody. Ta znalazła sobie ujście wprost na posesje mieszkańców. – Trudno opisać, co się tutaj działo. Woda popłynęła przez podwórko nasze i sąsiadów i wdarła się do piwnic. Strażacy przy pomocy pomp i wiader pomogli nam usuwać wodę – opowiada poszkodowana mieszkanka. Efekt to zalane piwnice i szlam we wszystkich pomieszczeniach na najniższych piętrach oraz zrujnowane podwórka. Nie ma pewności, że przy dalszych obfitych opadach sytuacja się nie powtórzy, dlatego strażacy ułożyli wał z worków piasku, który przynajmniej w jakimś stopniu uchroni mieszkańców Czarnogórskiej od ponownego zalania.
Nie rozwiązuje to jednak całkowicie problemu, bo wygląda na to, że cały system odprowadzania wody na Kamyku został wykonany źle. Mieszkańcy nalegają, żeby inwestycja została jak najszybciej poprawiona. Już wcześniej zwracali na to uwagę i słali pisma, ale na reakcję przyszło im czekać. Odbioru technicznego jeszcze nie było, więc poprawki prawdopodobnie są możliwe. – Poprosiliśmy o wyjaśnienia projektanta i interweniowaliśmy u inwestora, czyli Wodociągów, bo sytuacja może się powtórzyć w przyszłości. To korytko, które zostało wykonane, jest korytkiem typowym. Natomiast teren nie jest typowy, dlatego powinno tutaj być zastosowane inne rozwiązanie. Czekamy na propozycje wykonawcy, ale w tym przypadku wchodzą w grę właściwie dwa rozwiązania. Trzeba przemyśleć, czy należałoby podwyższyć krawężniki, czy może dobudować dodatkowe obrzeże na tych ostatnich 200 metrach ulicy Kamyk. Obecna sytuacja w tym miejscu jest dla nas, jako administratora drogi, nie do przyjęcia – tłumaczy Artur Kocjan, naczelnik wydziału drogowego w olkuskim magistracie.
Akurat jestes w bledzie przedmówco. Na tamtym odcinku jest skarpa i uskok wiec tam akurat mijanek nie moze byc. widac to na jedym ze zdjec. krawezniki miali byc obnizone gdzie indziej a zostaly gdzie indziej. ot, olkuska mysl inzynierska!
Dziwne, że autorka tego artykułu nie zadała sobie trudu aby antykuł był żetelny. Droga została odbudowana po inwestycji zgodnie z zatwierdzoną dokumentacją, no prawie zgodnie ponieważ krawezniki po obu stronach miały być wysokie, ale na prośbę pewnych osób po jednej stronie zostały obniżone tj. zostały ułożone krawezniki najazdlwe, rzekomo lepiej będzie się minąć pojadą jadącym ta drogą. Dobrze chcieli a wyszło jak zawsze. Gdyby było zgodnie z dokumentacją było by ok. A że wprowadzono na prośbę pewnych osób zmiany to mamy co mamy. A że droga wąska to trzeba było na etapie projektowania i zatwierdzania myśleć, ale to przychodzi niektórym z trudem.
U zbiegu placu dworcowego i ul Kazimierza są trzy kratki
ściekowe,a fontanna spod kół ma i tak parę metrów.
To jest sztuka!!
wnioskuje aby koszty pokryli winni odstawionej fuszerki a nie ubezpieczyciel z naszych skladek.
najlepsze były by krawężniki półmetrowe i sygnalizacja mijankowa.
:-*