Olkusz
– Kiedyś dosłownie utoniemy w śmieciach! Czasem mam wrażenie, że są wszędzie tam, gdzie być nie powinny. Rowy przy drodze, las, trawnik – przecież ktoś to tam wywozi. Naprawdę nie jesteśmy w stanie dbać o wspólny porządek? – to jedna z wielu wypowiedzi mieszkańców, którzy w ostatnim czasie interweniują w naszej redakcji w sprawie zaśmieconych miejsc. Zarządcy terenów, na które podrzucane są różnego rodzaju odpady, zwracają z kolei uwagę na koszty, jakie ponoszą w związku z koniecznością ich uprzątnięcia.
Co mówią mieszkańcy?
-Nie wiem, czy ktoś przywiózł to samochodem, czy też może ktoś szedł do śmietnika, ale tam nie dotarł – to reakcja mieszkańca osiedla Młodych na śmieci zostawione tuż obok miejsca postojowego przy ul. Krasińskiego. – Jak na to patrzę, to mam wrażenie, że mentalność niektórych ludzi się nigdy nie zmieni, bo takie rzeczy widuję od lat – komentuje olkuszanin.
-Trudno wymienić wszystkie drogi, przy których jest aż nadmiar śmietników. Tak, śmietników – bo ludzie właśnie w taki sposób traktują pobocza i przydrożne rowy. Zimą mniej się to rzuca w oczy, bo wiadomo, śnieg przysypie. Ale jak tylko robi się cieplej, to czasem aż przykro patrzeć. Do zimowych odpadów dorzucane są kolejne – zadzwonił do nas kierowca często jeżdżący drogami naszego powiatu.
Nie brak też głosów, że śmieci wyrzucane są wprost na osiedlowe trawniki. -Szkoda mi tylko pań sprzątających te miejsca, bo czasem ilość butelek, puszek czy petów jest naprawdę spora. Komuś się wydaje, że sprzątanie po kimś to przyjemność, zwłaszcza w czasach pandemii? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby wywalać śmieci gdziekolwiek, chyba w myśl zasady „jak nie mój teren, to niczyj” to z kolei głos mieszkańca osiedla Pakuska.
Rowy jak kosze na śmieci
Co zrobić z butelką czy opakowaniem po jedzeniu w trakcie jazdy samochodem? Najłatwiej wywalić przez okno. Przecież ktoś to posprząta. Tak – nadal są osoby, które „sprzątają inaczej” w trakcie jazdy. A potem w przydrożnych rowach widać prawdziwy przegląd opakowań po artykułach spożywczych, bo takie odpady najczęściej można tam znaleźć.
-Oczywiście, że na bieżąco dostajemy zgłoszenia o zaśmieconych miejscach – odpowiada na nasze pytania Paweł Pacuń, dyrektor Zarządu Drogowego w Olkuszu. – To, że trzeba posprzątać, nie ulega wątpliwości. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że to kosztuje. Powtórzę to, co w ubiegłych latach – zamiast płacić za sprzątanie po niechlujnych ludziach, można te środki wydać na inne cele. Śmieci jest dużo, czasem zwyczajnie nie nadążamy z ich sprzątaniem. Jedno jest pewne – dopóki sami nie nauczymy się dbać o porządek, lepiej nie będzie – dodaje Paweł Pacuń.
Kontrole były, są i będą
Zgłaszane do nas interwencje dotyczą głównie Olkusza. Tutejszy magistrat twierdzi, że kontrole dotyczące czystości i porządku w mieście są intensywnie prowadzone od kilku lat. Dotyczą także prywatnych terenów. Niezależnie od tego, kto jest właścicielem lub zarządcą zaśmieconego miejsca, schemat działania jest taki sam – wezwanie do posprzątania, mandat w wysokości do 500 złotych, a gdyby sprawa trafiła do sadu, wówczas grzywna może wynieść nawet 5 tys. złotych. Straż Miejska sprawdza też, czy dany teren został doprowadzony do porządku.
Wzorem ubiegłych lat, kontrolą czystości zajmują się także urzędnicy. Sprawdzane są również osiedlowe śmietniki, głównie pod katem podrzucania tam odpadów wielkogabarytowych.
-Kontrole i edukacja – takie działania są systematycznie prowadzone od kilku lat. Przy śmietnikach widnieją tablice z informacjami na temat Punktu Selektywnej Zbiorki Odpadów Komunalnych, gdzie powinna trafiać większość podrzucanych w niedozwolone miejsca śmieci. Kolportujemy ulotki dotyczące prawidłowej segregacji. Cyklicznie organizowane są zbiórki odpadów wielkogabarytowych. Każdy mieszkaniec, w ramach systemu gospodarowania odpadami, może oddać ich dowolną ilość, zarówno zmieszanych jak i segregowanych. Niestety, niektórzy nadal wywożą śmieci do lasu czy podrzucają także na tereny miejskie. Nie sposób nie wspomnieć, że każdorazowo sprzątanie przez gminę zaśmieconych miejsc wiąże się z kosztami pokrywanymi z publicznych pieniędzy – mówi rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Gminy w Olkuszu Michał Latos.
Magistrat apeluje o zgłaszanie przypadków wyrzucania śmieci w miejscach niedozwolonych do Straży Miejskiej (tel. 32 647 89 00; pn.– pt. 6:30-21:30, sob. 7:00-15:00) lub komendy policji.
W lasach nie jest lepiej
74 tys. złotych – tyle w ubiegłym roku kosztował olkuskie nadleśnictwo wywóz śmieci z lasów. Czy ta kwota robi wrażenie? Biorąc pod uwagę, że zaśmiecanie lasów od lat trwa w najlepsze, chyba nie na wszystkich. Idźmy dalej – 2020 rok to 2914 worków o pojemności 120 litrów, czyli 350 m3 śmieci, do tego 20 ton odpadów wielkogabarytowych i innych, jak: opony, lodówki, okna,, odpady poremontowe. Z łącznej kwoty, która podaliśmy, 31 tys. złotych kosztowało zebranie i podwiezienie śmieci do punktu odbioru, a 43 tys. złotych odbiór przez zakład.
Do naszej redakcji co pewien czas docierają sygnały od spacerowiczów, którzy wskazują zaśmiecone papierkami czy butelkami miejsca, a czasem wręcz sterty zwiezionych tam odpadów. Czym ich więcej, tym wyższe koszty sprzątania. Przykład? Pod koniec ubiegłego roku z terenu Starego Olkusza wywieziono pokaźną ilość odpadów, wśród których znalazły się stare sprzęty AGD. Koszt tej akcji wyniósł 13 tys. złotych.
-Śmieci sprzątamy cały czas – niestety, w kwestii wyrzucania różnego rodzaju odpadów do lasów nic się nie zmienia. Śmieci są zbierane do naszych zielonych worków z nadrukiem. Po posprzątaniu są one gromadzone w jednym miejscu. Często zdarza się, że gdy przyjeżdża po nie firma, śmieci jest więcej. Po prostu dowożone są inne worki z odpadami, a także monitory czy części samochodowe, które powinny być zutylizowane – opowiada nadleśniczy Marcin Polak.
Nadleśnictwo zwraca także uwagę, że nie wszystkie lasy są państwowe. – Na naszym terenie są także lasy należące do prywatnych właścicieli. Takich terenów nie możemy sprzątać. Nie zmienia to jednak faktu, że przywożenie śmieci do lasu, jak i wyrzucanie ich w miejscach do tego nieprzeznaczonych, w ogóle nie powinno mieć miejsca – mówi Maria Gronicz, Specjalista Służby Leśnej.
Wyrzucanie śmieci dosłownie wszędzie to temat – rzeka, regularnie pojawiający się na naszych łamach. W tej sprawie interweniuje wielu naszych Czytelników. Niestety, problem nie maleje. Jest sposób, aby skutecznie go rozwiązać? Czekamy na Wasze opinie!
zdjęcia z lasów: Nadleśnictwo Olkusz
Dodam jeszcze że dopóki PSZOK nie będzie przyjmował wszystkiego na zasadzie: przywożę co mam, zostawiam na placu w jednym miejscu i do widzenia bez żadnego ważenia i sortowania i brudzenia się na ich placu to zaśmiecanie lasów będzie codziennością. Pracownicy powinni wszystko sortować ale pracownik to koszt a liczą się zyski. Obecnie oddawanie do PSZOK wygląda tak: „to wrzuć do niebieskiego pojemnika, to zanieś tam na tą kupę, to zostaw tutaj, tego nie przyjmiemy, gruz zawieź tam pod płot, farby zanieś tam do kontenera” a za mną ustawia się kolejka następnych osób. Łatwiej wyrzucić do lasu. Uważam również że w PSZOK powinno dać się kupić odpady które można ponownie wykorzystać tak jak na autozłomach. Potrzebowałem kilka palet plastikowych. W PSZOK cała sterta tego była ale nie mogą sprzedać bo palety są do utylizacji. Kupiłem nowe palety. Ekologia = Patologia.
Dopóki PSZOK będzie utrudniał oddawanie odpadów i będą limity to zaśmiecanie lasów będzie codziennością. Byłem oddać 2 opony od samochodu osobowego. Powiedzieli w PSZOK że nie mogą przyjąć tych opon bo są uszkodzone i rozcięte i firma co od nich te opony odbiera nie weźmie ich. Powiedziałem że w takim razie zawiozę te opony i zostawię pod drzwiami Urzędu Miasta. Wtedy w drodze wyjątku przyjęli.
Samorząd tworzy nierozwiązywalne problemy. A potem tworzy kolejne etaty i komisje żeby się nad nimi głowić