Odwiedziny Karola Wojtyły na Ziemi Olkuskiej
18 maja Polska uroczyście obchodziła 100. rocznicę urodzin Karola Wojtyły; pewnie obchody byłyby daleko bardziej okazałe i nagłośnione, gdyby nie koronawirus, ale i tak kto mógł, ten próbował jakoś do tej rocznicy nawiązać. „Przegląd Olkuski” nie może być gorszy, tym bardziej, że Olkusz, a z nim cała Ziemia Olkuska, nie muszą związków z przyszłym papieżem szukać na siłę – wszak jest ich sporo i to bardzo ciekawych, a tym samym wartych przypomnienia i upowszechnienia.
Nie mamy pewności, kiedy Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, pierwszy raz odwiedził nasz region. Wiadomym jest, że już jako chłopiec uczestniczył wraz z ojcem w pielgrzymce na Jasną Górę, której trasa przebiegała przez nasze tereny. Z kolei w maju 1938 roku wziął udział w pielgrzymce krakowskiej młodzieży akademickiej do Częstochowy. Nie wiemy, czy był wtedy w Olkuszu, ale jest wielce prawdopodobne, że owszem – gościł w Srebrnym Grodzie . Lata temu usłyszałem z ust zacnego olkuszanina anegdotę – jak mnie zapewniono – mocno osadzoną na faktach: „Z wiarygodnych ust słyszałem historię o młodym Karolu Wojtyle, który jako świeżo upieczony ksiądz, a być może jeszcze przed wojną, gdy wędrował po Jurze, zamki podziwiał, pustkowia przemierzał, w pewnym momencie na środku tej dziczy natknął się na Olkusz. Zmrok się zbliżał, jak to on – nieuchronnie, pomyślał więc młodzieniec, że to jest dobre miejsce, żeby przenocować. Hoteli wtedy w Olkuszu nie było, no bo po co hotel w mieście, w którym nic nie ma? Udał się więc późniejszy Papież na plebanię przy kościele pw. św. Andrzeja. Potężna bryła kościoła sprawiła na nim odpowiednie wrażenie, ale wrażeń miał mieć więcej. Zapukał do drzwi. Po dłuższym czasie uchyliły się; nie wiemy, kto za nimi stał, czy sam proboszcz, czy gosposia, czy może któryś wikary, ważne, że ta nieznana nam dziś osoba, na pytanie Wojtyły o nocleg, powiedziała, że tu, na parafii, w żadnym wypadku nie ma miejsca spania dla strudzonych podróżnych, niech więc idzie i szuka gdzie indziej. Nie wiemy, gdzie w końcu młodzieniec spał, wiemy wszelako, że lata później, już jako kardynał, odwiedzając Olkusz, spotkał się z proboszczem i na pytanie tegoż: czy Wasza Eminencja pierwszy raz w Olkuszu? – odpowiedział, że nie, i przypomniał, uśmiechając się ciepło, poprzednią wizytę…”. Wiadomo na pewno, te pierwsze ślady bytności przyszłego świętego na ziemi olkuskiej były związane z wycieczkami po Jurze i zdarzały się niejako po drodze np. do Częstochowy; to podczas jednej z nich zwiedzał zamek w Rabsztynie, co pokazali twórcy filmu pt. „Karol. Człowiek, który został papieżem”. We wrześniu 1954 nocował ks. Wojtyła z grupą młodzieży akademickiej w Olkuszu, na parafii św. Andrzeja, u zaprzyjaźnionego z nim ks. proboszcza Andrzeja Marchewki. Rok później wespół z ósemką studentów podczas pielgrzymki rowerowej z Krakowa do Częstochowy, odwiedzili nie tylko Olkusz, ale także Wolbrom, Pilicę i Ogrodzieniec. Pierwsza oficjalna wizyta w Olkuszu – już krakowskiego kardynała – miała miejsce w 200. rocznicę kanonizacji Jana Kantego, nominalnego olkuskiego proboszcza w XV wieku. Było to w 1967 roku, w czasie rządów Władysława Gomułki, czyli w okresie tzw. małej stabilizacji. Emerytowany proboszcz ks. Stefan Rogula wspominał po latach: „Ks. proboszcz prałat Andrzej Marchewka zaprosił ks. kard. Wojtyłę, ks. bpa Jana Pietraszkę, biskupa sufragana archidiecezji krakowskiej, kilku księży z Kurii Kieleckiej. Uroczystość odpustowa ku czci św. Jana Kantego odbyła się w niedzielę 22 października. Mszę świętą celebrował ksiądz kardynał. Okolicznościowe kazanie wygłosił ks. bp Jan Pietraszko, znany kaznodzieja kolegiaty św. Anny w Krakowie oraz opiekun duszpasterstwa akademickiego. Niestety, nie mamy w parafii zarówno tekstu kazania, jak i słów kardynała Wojtyły, które skierował do bardzo licznie zgromadzonych wiernych Olkusza i kapłanów”. Tymczasem już rok później, 25 lipca 1968 roku, arcybiskup Karol Wojtyła przybył do Skały, aby wziąć udział w sumie koncelebrowanej z okazji 700-lecia śmierci bł. Salomei. W kazaniu powiedział wtedy: „Przybywam tutaj nie tylko jako biskup, ale i jako pielgrzym (…) na to miejsce, na które niegdyś przybyła księżna piastowska Salomea, ażeby resztę lat swojego życia tutaj, opodal Wawelu, spędzić na modlitwie, na służbie Bożej”.
Po raz drugi przyszły Ojciec Święty gościł oficjalnie w olkuskim kościele w trakcie peregrynacji Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, 13 października 1973 roku. Dodatkowo rangę ówczesnej uroczystości podnosił jubileusz 800-lecia olkuskiej parafii. Od roku proboszczem parafii św. Andrzeja był już ks. prałat Lucjan Czachowski. „Dostojny Gość przybył do Olkusza wraz ze swoim kapelanem ks. Stanisławem Dziwiszem. Powitanie Obrazu miało miejsce w godzinach popołudniowych przy polowym ołtarzu zbudowanym na placu kościelnym od północnej strony (tam, gdzie stoi figura Matki Bożej Niepokalanej). Jego Eminencja przewodniczył Najświętszej Ofierze w obecności ks. bpa kieleckiego, księży prałatów, kanoników i wielu innych kapłanów. Była oczywiście bardzo liczna rzesza wiernych (…). Po zakończone mszy świętej Obraz został przeniesiony do Świątyni na całonocną adorację. Ks. proboszcz zaprosił ks. kardynała na posiłek. Miałem zaszczyt zasiąść przy wspólnym stole i być świadkiem bardzo bezpośredniej, swobodnej rozmowy. Przy pożegnaniu ks. kardynał każdemu podał rękę i z uśmiechem zamienił choćby słowo.” (ks. S. Rogula).
Z kolei w 1956 r. w Bolesławiu wybuchł wykorzystywany przez władze komunistyczne konflikt religijny, który podzielił mieszkańców gminy. Doszło do powstania parafii Kościoła polskokatolickiego, która przejęła tamtejszy kościół. Rzymscy katolicy zostali bez swojej świątyni. Przez wiele lat między wiernymi obu obrządków dochodziło do konfliktów, obrzucania się kamieniami, wyzywania i ciągnącej się sprawy sądowej o kościół. Rzymscy katolicy w tym czasie zmuszeni byli uczestniczyć w mszach świętych w kościółku św. Barbary w Tłukience lub na cmentarzu w Bolesławiu. Wśród wizytujących parafię rzymskokatolicką i wspierających miejscowych wiernych w walce o odzyskanie kościoła znalazł się m.in. Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński. A w niedzielę 12 sierpnia 1973 r. Mszę Świętą na bolesławskim cmentarzu parafialnym – na ołtarzu polowym – odprawił kardynał Karol Wojtyła; i ta wizyta miała związek z peregrynacją Obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej. Ks. Witold Świąder, wikary w Bolesławiu na początku lat 70., wspominał w rozmowie z Ireneuszem Cieślikiem: „Przyjęliśmy ten Obraz na cmentarzu, bo tam mieliśmy swoją kaplicę. Papież, wtedy jeszcze kardynał, nazwał ją wtedy „Bazyliką większą”. Mówił: „Wiem, dlaczego was cyganami nazywają: bo w namiocie macie swój kościół”. I tam, przy tym namiocie, odbyła się uroczystość. Ale Wojtyła przyjechał do nas miesiąc lub dwa wcześniej. Zapowiadał się; mówił, że „chce się nauczyć Bolesławia”. Zanim tam wystąpi publicznie, chciał się czegoś dowiedzieć. Miałem to szczęście, że byłem jego przewodnikiem, siedziałem w jego samochodzie. Najbardziej ucieszyło mnie to, że pierwszym jego pytaniem o Bolesław, jakie mi zadał, było: „A kto ma młodzież?”. Bardzo mnie ucieszyło to jego zainteresowanie młodzieżą. No i powiedziałem smutną prawdę: „Nikt”. Bo w takiej sytuacji, gdy się Kościół wali, przychodzi inne wyznanie, walka się zaczyna, to młodzież odchodzi. Trzeba było dużo wysiłku; próbowaliśmy tę młodzież „złapać” i to nam się udało. Nawet na peregrynacji troszkę tej młodzieży śpiewało. W każdym razie jeździmy sobie z kardynałem Wojtyłą po Bolesławiu, po parafii i miałem szczęście zaprosić go na herbatę – do dziś pamiętam, że nie chciał kawy, tylko herbatę – do swojego „pałacu”. Mieszkałem w kuchni, a w dużym pokoju miałem kaplicę. I tak się zaczęło budowanie ośrodka, który dziś już jest parafią Bukowno Stare.” Z czasem konflikt wygasł. W końcu udało się rozwiązać sprawy własności kościoła. 1 sierpnia 1975 roku świątynia w Bolesławiu – wyrokiem sądu – trafiła ponownie do wyznawców rzymskokatolickich; wierni polskokatoliccy otrzymali działkę przy ul. Głównej i wybudowali własną świątynię. 11 sierpnia tego samego roku parafię nawiedził pielgrzymujący Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Dzień później w uroczystości powitania wziął udział krakowski metropolita kardynał Karol Wojtyła, któremu towarzyszył sufragan krakowski biskup Julian Grobicki. Kardynał Wojtyła wygłosił homilię. Po tej wiekopomnej wizycie w Parafii pozostał ornat, w którym przyszły Papież odprawiał mszę i wygłaszał homilię. Dodajmy, że jeden z mieszkańców Gminy Bolesław, pan Henryk Czerniak znał osobiście Karola Wojtyłę, z którym w 1941 r. znalazł się w grupie Baudienstu (Polska Służba Budowlana) na krakowskich Czyżynach. „Tak wypadło, że spali »prycza pod pryczą«, Karol na górze, on na dole, a w długie robocze dnie (»dniówki« co najmniej dziewięciogodzinne) ramię w ramię machali łopatami, pchali przeciążone taczki. – Opisywał po latach tę znajomość regionalista Józef Liszka. – Wspólna niedola szybko zbliża, we współtowarzyszu losu szuka się oparcia i zrozumienia. Tak też ułożyło się między nimi. Do połowy maja wykładali »trylinką« plac koło fabryki tytoniowej. Niby »szkoleniowo«. Potem nagle wywieziono ich w okolice Krosna, na odcinek Jasło-Rzeszów. Stacjonowali we Frysztaku. Tam przez trzy miesiące doprowadzili tory kolejowe do kazamatów, tak olbrzymich, że chowały się w nich całe pociągi. W głębokich wykopach utwardzali polnym kamieniem przejazdy zdolne udźwignąć największe ciężary. Nie mieli wątpliwości, że ich ręce wykorzystuje się do przygotowania nowego szlaku wojennego. W takich okolicznościach między Karolem i Henrykiem zadzierzgnęło się koleżeństwo, o jakie łatwo w młodym wieku”. Henryk Czerniak tak wspominał młodego Karola Wojtyłę: „On był bardzo przystępny, serdeczny, niezawodny, musiał znać niemiecki, chociaż się tym nie chwalił. Nasi nadzorcy z jakiegoś powodu liczyli się z nim… Myślę, że imponował im tą swoją innością, która mnie do niego przyciągała. I miał coś jeszcze – gdy było najtrudniej, on się uśmiechał, robił kawały, jakby na przekór. (…) Poza tym każdemu okazywał ogromną życzliwość. Wtedy, w tych wilczych warunkach, to się bardzo liczyło. Za nic nie zdradziłby kolegi, z solidarności brał odpowiedzialność i na siebie. Jak z tym aresztem. A przecież szczuli nas przeciwko sobie, znajdowali też chętnych na kapusiów (…). Dlatego Karol był mi jak brat, dlatego do niego przylgnąłem. A jednocześnie dawał do myślenia… Choć pogodnego charakteru, czasem zdawał się daleki. Już wtedy przypuszczałem, że ma jakieś tajemnice, lecz wolałem w nim widzieć bratnią duszę. Zrozumiałem, gdy mi się zwierzył, że był w seminarium, a teraz się ukrywa. Hitlerowcy wprost polowali na kleryków, zsyłali ich do obozów koncentracyjnych. A On chciał doczekać Polski i zostać kapłanem…”. Zachowały się dwa zdjęcia grupy robotników w kamieniołomie w Czyżynach z 1941 r., na których widać Henryka Czerniaka z Karolem Wojtyłą.
Pamiętna okazała się także wizyta kardynała Karola Wojtyły w Gorenicach – w czerwcu 1974 r., z której pozostał znakomity materiał fotograficzny. „Wzdłuż całej wioski wił się barwny, papierowy wąż, przetykany świerkowymi gałązkami i kiściami brzozowych witek. Na łuku drogi powitalna brama. – pisał świadek tego wydarzenia, malarz i pisarz Jacek Majcherkiewicz. – Duża ciasnota nikomu nie przeszkadza, nogi nie bolą, oczy wypatrują upragnionej sylwetki. Wreszcie jest! Kardynalska czerwień rozkwitła niczym mak. Poruszenie, szmer, gość specjalny, gość najpierwszy! Jak zawsze uśmiechnięty, z wąskimi szparkami oczu, z których wylewa się ciepłe spojrzenie. Głowa lekko przechylona kieruje się raz w prawo, raz w lewo, chce na każdego spojrzeć, nikogo nie pominąć. Prawa dłoń zsyła błogosławieństwa. Ludzie zaczynają się tłoczyć, chcą być bliżej kardynała i jego życiodajnej mocy rozsiewanej gestem Boskiego siewcy. Tuż za Karolem Wojtyłą postępuje cichutki młody ksiądz, wierny krakowski towarzysz Stanisław Dziwisz. Orszak uzupełniają licznie przybyli księża. Na twarzy gospodarza, księdza Józefa Marczaka, widać radość zmieszaną z niepokojem. Czy wszystko dobrze wypadnie, czy godnie przyjmiemy tak znamienitego gościa? Dla małych parafii takie wizyty są wielkim wydarzeniem (…)Pieśni powitalne, teksty i staropolskim zwyczajem, bochen chleba, który Karol Wojtyła przyjął z wielkim wzruszeniem. Z polowego ołtarza, razem z kadzielnym dymem, płynęły modły do Ojca Niebieskiego, jakby bardziej żarliwe, składane przez wiernych w ręce krakowskiego metropolity. A Wojtyła mówił i pocieszał, karcił i udzielał rad. Wielka dobroć emanowała z całej jego postawy, z jego słów, nawet chwile milczenia nie były pustką. Wszystko było radośniejsze i bardziej świąteczne. I dzwony bijące jak oszalałe, i feretrony, i chorągwie sunące powoli w procesyjnym pochodzie, i monstrancja dźwigana z wielkim namaszczeniem przez kardynała. A monstrancja rzeczywiście była piękna, srebrna, z XVII wieku. W stylu gotyckim przechodzącym w renesans. Pod środkową wieżyczką mieściła się w niej figura Najświętszej Marii Panny, odzianej w słońce. Pod bocznymi wieżyczkami figurki św. Jana Ewangelisty i św. Stanisława. Ośmiolistną podstawę zdobiły tłoczone kwiaty oraz herby Ostoja i Nałęcz. Szczególnym widokiem były onieśmielone dzieci przytulane przez Wojtyłę. Dużą euforię wywołały słowa kardynała, że Gorenice są wioską pięknie położoną wśród lasów.”
Karol Wojtyła bywał i w innych miejscowościach ziemi olkuskiej. Przyszły Papież odwiedził też lub wizytował jako biskup: Ojców, Pilicę, Skałę, Racławice czy Szklary. Do tej ostatniej miejscowości, gdzie władze komunistyczne dokonały częściowej rozbiórki domu katechetycznego, przybył krakowski metropolita 22 sierpnia 1974 r. i wsparł miejscową wspólnotę wiernych w dniach ciężkiej próby. Po tej wizycie pozostał w parafii podarowany przez kardynała Wojtyłę kielich. Przyszły Święty był w tej miejscowości jeszcze dwa razy: 25 października 1976 roku, wtedy to na zjeździe koleżeńskim kapłanów rocznika 1971 koncelebrował mszę świętą; w homilii wówczas wygłoszonej powiedział: „Przyszedłem tutaj do Was i sprawuję tę Najświętszą Ofiarę w punkcie katechetycznym, ażeby wszystko to, coście ucierpieli, wszystko coście ponieśli – bo są także i na Waszych ciałach sińce, może jeszcze ktoś znajdzie się w szpitalu – żeby wszystko to złożyć w ofierze” (cytat za: Kazimierz Tomczyk „Dzieje wsi i parafii Szklary”, Kraków 2004) 140). A 3 czerwca 1977 roku, wizytując parafię Racławice, odwiedził także sąsiednie Szklary, błogosławiąc miejscowe rodziny.
Sporo więc – jak widać – mamy tych świadectw i relacji z bytności Karola Wojtyły w naszym regionie. Pozostały po nich np. ornaty, oraz wspomnienia i zdjęcia; nawet niżej podpisany – jako pięciolatek – zapamiętał tłumy mieszkańców wokół olkuskiej fary podczas peregrynacji kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i wizytę ówczesnych kościelnych hierarchów – z czasem dopiero uświadomił sobie, że widział wśród nich późniejszego papieża i świętego. Sam Jan Paweł II też zachował Olkusz we wdzięcznej pamięci; jak relacjonował po latach członek zarządu miasta Marek Dąbek, uczestnik delegacji, która spotkała się z Papieżem w Watykanie, Ojciec Święty pamiętał – jak się wyraził „piękną olkuską świątynię”.
Fot. 1. Karol Wojtyła na uroczystościach 200-lecia kanonizacji św. Jana Kantego, w farze olkuskiej, 1967 rok.