Z artystą plastykiem, Dyrektorem Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Olkuszu, Stanisławem Stachem, o dokonaniach ostatniego roku rozmawia Franciszek Lisowski.
– Panie Dyrektorze. Minął kolejny sezon działalności artystycznej waszej placówki. Który to kolejny?
– Drugi, a jeśli liczyć czas „we wspólnocie” z nowosądeckim BWA, to dziesiąty. Jest to więc okazja do zorganizowania jakiejś okolicznościowej imprezy artystycznej…
– Czy zechciałby Pan dokonać choćby ogólnego podsumowania tego minionego sezonu i podzielić się zamiarami…
– Z każdym rokiem program jest bogatszy i moim zdaniem ciekawszy. Od stycznia do maja br. zorganizowaliśmy 53 imprezy, w tym 16 wystaw plastycznych. Inaczej, niż w innych galeriach – wystawy zmieniamy co 19 dni. Olkuszanie mają więc możliwość zapoznania się z różnorodnością dokonań plastycznych, choć szczerze mówiąc – poza wernisażem, późniejsze zainteresowanie wystawami bywa niewielkie.
Oprócz wystaw są to warsztaty plastyczne, literackie, fotograficzne, wykłady z historii sztuki, prelekcje historyków dla młodzieży gimnazjalnej, wieczory autorskie, recitale muzyczne i wokalne. Zajęcia prowadzą specjaliści, między innymi profesorowie z ASP i UJ.
Nie liczę tu imprez o zasięgu krajowym: corocznego Międzynarodowego Pleneru Malarskiego „Olkusz – Srebrne Miasto”, Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Krzysztofa Ratonia i Ogólnopolskiego Festiwalu Jazzowego, w którym wstępują znakomici muzycy. Festiwal ten, o czym nie wszyscy wiedzą, cieszy się dużym zainteresowaniem publiczności, a nasza sala wystawowa, fatalna akustycznie, nie może pomieścić wszystkich miłośników takiej muzyki. Prowadzimy także, jakby oddzielnie, wymianę wystaw z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Mikołowie. Zorganizowaliśmy prezentację olkuskich artystów w mieście Nowa Wieś na Słowacji. Można zatem powiedzieć, że jesteśmy aktywną placówką, rozwijającą życie kulturalne w Olkuszu. Moglibyśmy dokonać o wiele więcej, ale nasze warunki lokalowe są skromne i na działalność mamy przyznane tylko dwa i pół etatu, podczas gdy Miejski Ośrodek Kultury ma tych etatów ponad 30! Nie udało się np. wyeksponować cennych zbiorów malarstwa współczesnego. Mamy ponad 200 eksponatów, a po kolejnym plenerze przybędzie jeszcze ponad 30 obrazów. Wszystkie one tłoczą się w sali na pierwszym piętrze, a są to obrazy wielu wybitnych, współczesnych malarzy krajowych i zagranicznych. Dodam, że w magazynach MOK-u znajduje się wiele obrazów z lat 60. podarowanych miastu przez wybitnych ówczesnych malarzy. Wszystkie te obrazy powinny znaleźć miejsce w Galerii Miejskiej. Gdyby te wszystkie obrazy wystawić w pustych salach MOK-u, można by bez trudu pokazać i Galerię OKNO, i galerię malarstwa współczesnego, i wystawy malarzy nieprofesjonalnych, i nasze wystawy czasowe oraz wspólnie zrealizować wiele ciekawych imprez plastycznych. Tak atrakcyjną formę, jak Krajowy Festiwali Muzyki Jazzowej można by pokazać w sali widowiskowej MOK, przystosowanej po remoncie do produkcji muzycznych.
Jako oddzielną imprezę, dokonując podsumowań, traktujemy Olkuski Weekend, blok imprez artystycznych: wystawę okolicznościową Pawła Batorskiego, performance Dariusza Fodczuka, koncert Jakuba Wociala, występ artystki-solistki Pauliny Stach oraz występ teatru ulicznego. Była to impreza, która w części zastąpiła Dni Olkusza, a została zrealizowana dzięki sponsorom i organizacyjnie naszymi skromnymi siłami.
– A co się, być może, nie udało?
– Przede wszystkim rozwiązanie wspomnianych problemów lokalowych. Przydałby się lepszy instrument muzyczny, bo fortepian będący na naszym wyposażeniu jest autentycznym zabytkiem, i… samochód dostawczy. Moglibyśmy upowszechnić nasze wystawy w innych, okolicznych miastach.
– Czy Pan nie ma pewnego niedosytu? Owszem, na wystawach widzimy artystów zawodowych, ale to jakby niższa klasa, czasem z dziwnymi projektami, gdzieś z odległych stron, choć, rzecz jasna, o klasie artysty nie decyduje jego miejsce zamieszkania…
– Poziom tegorocznych wystaw znacznie się podniósł. Ocena ich zależy od nastroju odbiorcy i jego upodobań artystycznych. Dobór artystów wystawiających swe prace nie jest przypadkowy. Dokonuje go komisja kwalifikacyjna i nie każdy, kto chce wystawiać, znajdzie tu miejsce. Dbamy o różnorodność wystawianych prac, o ich rozmaitość stylistyczną, choć nie wszystko i nie wszystkim, rzecz jasna, musi się podobać. Że w Mikołowie wystawiają lepsi artyści… My wystawiamy od dwu lat, oni od dwudziestu. To coś znaczy. Co do Pleneru Olkuskiego, to tak jest w zwyczaju, że bierze w nim udział 2-3 artystów miejscowych. I tak też jest w naszej imprezie. W bieżącym roku przybędzie do Olkusza w sierpniu ponad 30 malarzy, wielu z zagranicy…
– Ostatnia wystawa artystów olkuskich nie była sukcesem. Ominęli ją w większości malarze olkuscy, choć docenić trzeba fakt, że daje Pan szanse pokazania się malarzom nieprofesjonalnym.
– Staramy się, aby jeden raz w roku w naszej Galerii zaprezentowali się malarze nieprofesjonalni wraz z malarzami zawodowymi. Ich prace warte są wystawy ze względu na pasję artystów, w wielu przypadkach dużą biegłość techniczną i oryginalność kolorystyczną. Rozszerzyliśmy zakres wystawy o fotografię. A jeżeli artyści zawodowi nie chcą pokazać swoich prac – to cóż. Widocznie boją się, że się wobec innych nie obronią.
– Jak Pan ocenia działalność Klubu Literackiego…Wywołuje on częste internetowe emocje…
– To bardzo mocny klub, ważny odcinek naszej działalności. Dobrze, że jest. Jeszcze się taki nie urodził…Większość uczestników, a jest ich coraz więcej, akceptuje taką działalność. O klasie tego klubu świadczą m.in. nazwiska pisarzy, którzy tu spotykają się z czytelnikami. To czołówka polskiej literatury. Konkurs im. Ratonia zatacza coraz szersze kręgi.
– Co dalej, jakie ma Pan zamysły na przyszłość.
– O, szerokie, a wszystkie one zależą od rozwiązania wspomnianych problemów lokalowych. Marzy mi się utworzenie w Olkuszu Małopolskiego Centrum Sztuki Współczesnej, jakby stowarzyszonego z krakowskim Centrum Sztuki Współczesnej. Z łatwością moglibyśmy zorganizować ogólnopolską wystawę jednego obrazu, czy Biennale akwareli. Ze względu na nikłą wiedzę społeczeństwa o sztuce, wskazane by było uruchomienie Pracowni Medialnej Sztuk Plastycznych. A jak pięknie można by wykorzystać plastycznie ogród, który widzimy za oknem…
Niech się szanowny pan dyrektor pochwali ile osób było na jednym z ostatnich koncertów oprócz tych 2,5 etatu plus księgowa, sprzątaczka i obsługa. No, niech daje… i tak właśnie wygląda wiele innych imprez. a z innej beczki, nie wróżyłbym koncertom jazzowym dużego powodzenia na sali widowiskowej moku. dlaczego? bo miłośników tej muzy w Olkuszu jest akurat tyle że mieszczą się w klitce w bwa a sala moku przy 50ciu kilku osobach świeciłaby pustkami a co najważniejsze NIE TEN KLIMAT
Jak to w życiu, sa wernisaże (np. artystów olkuskich) czy spotkania (np. Jacek Hugo-Bader albo Stasiuk) na które przychodzi po 70-80 osób, ale sa takie, na których bywa po kilka czy kilkanaście.
[quote name=”S.S.”]Polecam fotorelacje na pewnym portalu z imprez w BWA – na wernisażu jest artysta z małżonką i pracownicy BWA – raptem 5 osób… Nawet lokalna władza tam nie bywa.[/quote]
Olkuska władza bywa w BWA tylko przed wyborami lub wtedy, gdy ma jakiś w tym ważny interes. Jedyną rozrywką jaką olkuska władza promuje w Olkuszu przez okrągły rok jest słuchanie i oglądanie na klęczkach rzeżących i fałszujących organów Hummla w dużym kościele lub bazylice mniejszej, jak kto woli.
BWA nie powinna czekać z założonymi rękami na Olkuszan, ale ich wszelkimi sposobami do BWA ściągać. Chwalenie się tym, że był znany ten lub tamten artysta niewiele znaczy, poczekam aż napiszą, że w BWA bywają ci lub tamci nieznani… mieszkańcy Olkusza.
Polecam fotorelacje na pewnym portalu z imprez w BWA – na wernisażu jest artysta z małżonką i pracownicy BWA – raptem 5 osób… Nawet lokalna władza tam nie bywa.
.
Ciekawy wywiad, faktycznie w BWA sporo się dzieje i każdy powinien znaleźć coś dla siebie, gdyby tylko znaleźć chciał :-). Uważam, że rodzice powinni ciągać swoje dzieci na wernisaże i spotkania, a BWA powinno oprócz wystaw profesjonalistów co jakiś czas udostępnić swoje zaszczytne sale małym lub młodym twórcom.
.
To wielka frajda oglądać własne prace na wystawach, dla dzieci byłaby to frajda szczególna. Skoro 10-letnia działalność BWA nie zapełniła sal zwiedzającymi, to może miast sprowadzać do Olkusza zawodowców powinno się częściej myśleć o dzieciach i młodzierzy z naszego regionu. Jak się wydaje zawodowcy bywają w BWA tylko po to, aby potem się nimi chwalić, a nie po to, aby przyciągać odbiorców, a chyba najbardziej o to chodzi.
.
To Pan Stach powiedział, że sale są zapełnione tylko podczas wernisaży, (przeważnie stałymi bywalcami), a potem świecą pustkami. Nie powinno tak być, przecież minęło już 10 lat.