Wolbrom
W dniach od 5 do 13 września 1942 roku Niemcy, w ramach „Aktion Reinhard”, przystąpili do eksterminacji kolejnych, żyjących w mieście obywateli narodowości żydowskiej, których nie wywieziono z Wolbromia podczas wcześniejszej likwidacji getta. Ok. 800 osób zabito na miejscu, a pozostałych wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu. Mimo upływu lat wciąż powinniśmy pamiętać o tamtych tragicznych wydarzeniach.
– Każdego roku dajemy wyraz, poprzez złożenie symbolicznych kwiatów i zapalenie światełka, naszej pamięci o ofiarach tamtej zbrodni z czasów II wojny światowej, pochowanych w zbiorowych mogiłach w lesie oraz na terenie dawnego cmentarza żydowskiego przy ul. Skalskiej – wyjaśnia wolbromski radny Radosław Kuś, podkreślając jak ważna jest pamięć o przeszłości dla budowania lepszej przyszłości.
Jak czytamy w specjalnym portalu internetowym, poświęconym akcji Reinhard, na początku wojny, we wrześniu 1939 r. w Wolbromiu mieszkało ok. 5000 osób narodowości żydowskiej. 1 kwietnia 1942 r. ich liczbę szacowano na 4940 osób, a we wrześniu 1942 r., w zorganizowanym w mieście getcie Niemcy zamknęli ok. 7000 Żydów z Wolbromia i okolic.
W maju 1942 roku setki mężczyzn z Wolbromia wysłano do obozów pracy przymusowej zlokalizowanych w okolicach Krakowa. Osoby, które stamtąd próbowały uciec lub powrócić do rodzinnego miasteczka zabierano w nieznane miejsce i mordowano.
W lipcu 1942 roku w budynku Bet Midraszu okupanci utworzyli szwalnię, gdzie wszyscy żydowscy krawcy musieli stawić się wraz ze swoimi maszynami do szycia. W sierpniu niemieccy okupanci zażądali od społeczności okupu w wysokości 20 kg w złocie. Judenratowi udało się zgromadzić kruszec. W tym czasie do wolbromskiego getta Niemcy przesiedlali kolejnych Żydów z okolicznych miejscowości.
Na przełomie sierpnia i września w położonych ponad 30 km od Wolbromia Słomnikach, utworzono punkt zbiorczy dla Żydów. Trafili tam również niektórzy Żydzi z Wolbromia. Wkrótce osoby te wysłano do obozu zagłady w Bełżcu.
Na początku września Służba Bezpieczeństwa z Krakowa zorganizowała pierwszą akcję w Wolbromiu. 3 września lokalny rabin wraz z liderami z synagogi ukryli zwoje Tory w skrzynce i zakopali je na cmentarzu żydowskim. SS przekazało Judenratowi, że cała społeczność ma zgromadzić się na rynku w sobotę o godz. 8 rano. Żydzi mieli pozostawić swoje domy otwarte, stawiając się z maksymalnie 10-cio kilogramowym bagażem. Każdemu, kto próbowałby uciec groziła śmierć. Niektórzy Żydzi poukrywali swoje kosztowności w domach, wielu popełniło samobójstwo, przedawkowując tabletki uśmierzające ból…
4 lub 5 września SS wraz z ukraińskimi pomocnikami, w asyście żandarmerii i granatowej policji, otoczyli dzielnicę żydowską. Na rynku zebrało się około 6000 osób. Na wozach przybyła młodzież polska ze Służby Budowlanej z łopatami i siekierami. Na furmanki załadowano osoby starsze i niezdolne do pracy. Wszystkich zabrano do pobliskiego lasu zlokalizowanego nieopodal cmentarza żydowskiego. Tam ofiary były rozstrzeliwane, a ich ciała wrzucano do wykopanych dołów. Egzekucji dokonała niemiecka policja.
Do Wolbromia sprowadzono Żydów z dwóch okolicznych miast, gdyż nie było w nich kolei. Około godz. 24:00 znalazło się tu 1000 osób z Żarnowca, a o 16:00 ponad 1000 – z Pilicy. Przeprowadzono selekcję, z której wyłoniono około 2500 mężczyzn w wieku od 18 do 50 lat, których skierowano do pracy przymusowej. Pozostałych w wagonach bydlęcych wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu. Transport został odprawiony 9 września i liczył około 7000 osób.
Wyselekcjonowane do pracy osoby przebywały w Beit Midraszu, dokąd zaczęli powracać również Żydzi ukrywający się w pobliżu. W ciągu następnych kilku tygodni do miasta przybyli reprezentanci niemieckich fabryk, by wybrać i skierować Żydów do pracy przymusowej. Wielu trafiło do Płaszowa. Ci, którzy próbowali powrócić, zostali zamordowani przez niemieckich nazistów pod koniec września w Wolbromiu. 11 września z grupy od 2000 do 2500 osób, część wysłano do obozów pracy w Stalowej Woli, Przemyślu, a pozostałych do Rzeszowa i Radymna. Pozostawiono 150 osób, których zadaniem był pochówek ciał oraz porządkowanie getta i sortowanie kosztowności. Byli wśród nich członkowie Judenratu i żydowskiej policji wraz z rodzinami. 3 listopada wysłano ich do obozu zagłady w Bełżcu. Na dzień przed likwidacją niektórym udało się zbiec do Będzina lub Sosnowca, albo też dołączyć do polskiego podziemia.
Jak się szacuje, z 5 tysięcy żydowskiej ludności Wolbromia okupację przeżyło jedynie ok. 300 osób. Tragiczne wydarzenia z 1942 roku, kiedy niemal z dnia na dzień połowa ludności miasta została wywieziona i wymordowana, zamknęły długą, 300-letnią historię wolbromskich Żydów. Nie pozostał po nich nawet cmentarz, a o tym, że w Wolbromiu mieszkali Żydzi przypomina młodym tylko niewielki pomnik, stojący na placyku pomiędzy ośrodkiem zdrowia a siedzibą MOPS oraz zbiorowe mogiły pomordowanych w lesie powyżej…