Lato jest czasem tradycyjnych pielgrzymek do miejsc kultu. Tysiące ludzi wyrusza na pątnicze szlaki, szuka wewnętrznego odrodzenia, okazji do refleksji nad sobą i swoim życiem. Najważniejsze do miejsc takich, jak Jasna Góra czy Kalwaria Zebrzydowska i pomniejsze, bardziej lokalne, jak np. na Górę św. Anny czy do Piekar Śląskich, żeby wymienić te nieodległe. W okresie międzywojennym największą popularnością cieszyły się trasy do Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie. Ale tradycja pielgrzymowania jest nieporównanie starsza, niż ta nasza, polska.
Ma ponad 1000 lat! W Średniowieczu z północy na południe Europy wiódł szlak do grobu Świętego Jakuba Większego (lub Starszego) Apostoła, którego grób i miejsce pochówku, jak mówi tradycja, odkryto, w roku 818 w Santiago de Compostela w północno-zachodniej Hiszpanii. Jakub Większy był biskupem Jerozolimy. Został ścięty z rozkazu Heroda Agryppy w roku 44 lub 43. Jego szczątki przewieziono do Hiszpanii z Jerozolimy w VII wieku. Jest patronem Hiszpanii i Portugalii. Pierwszy pielgrzym, który przybył do grobu Apostoła, był biskupem francuskim. Był to rok 950. Od tego czasu rozpoczęły się wspomniane pielgrzymki. Nad grobem Świętego wybudowano wspaniałą Katedrę, a budowano ją przez 7 stuleci. Od XIII wieku w bocznej kaplicy tej Katedry, jak mówi tradycja czy legenda, znajduje się święty Graal. Santiago de Compostela jest jednym z trzech najważniejszych miejsc pielgrzymkowych na świecie, obok Jerozolimy i Rzymu. Pielgrzymów do Santiago nazywa się peregrino.
Przemierzało Szlak świętego Jakuba tysiące peregrino. Miało to wymiar zarówno religijny, pokutny, jak i kulturowy i społeczny. Na tej liczącej setki kilometrów trasie należało wyżywić olbrzymie rzesze ludzi, powstawały więc zajazdy a z czasem i miasta.Pielgrzymom należało dać opiekę duchową, budowano więc bazyliki (bazylika to również pojęcie architektoniczne: trójnawowa budowla sakralna o trzech nawach jednakowej wysokości), najpierw drewniane, a z czasem kamienne. I tak kształtował się styl architektoniczny, później nazwany romańskim. Z czasem były one coraz piękniejsze, a ich niepowtarzalny urok możemy, nawet na zdjęciu, podziwiać do dziś. Goethe podsumował ową tradycję pielgrzymowania słowami: „Drogi świętego Jakuba ukształtowały Europę”. Pielgrzym pokonywał te setki kilometrów oczywiście pieszo lub na jucznym zwierzęciu. Wędrował tak dwa albo i więcej lat, zanim wrócił w ojczyste strony, bywało o chlebie i wodzie. Odziewał się w charakterystyczną opończę, do ręki brał kostur, do dziś symbol pielgrzymowania, jak np. „laska pielgrzymia” Papieża Jana Pawła II, który dwukrotnie pielgrzymował do grobu św. Jakuba. Na głowę wkładał charakterystyczny okrągły kapelusz ozdobiony muszelkami, bo muszla to symbol świętego Apostoła. Do pasa przytroczył zbiorniczek na wodę. Nawiasem mówiąc z tego symbolu kapelusza wywodzą się dzisiejsze góralskie kapelusze ozdabiane muszelkami. Kiedy doszedł już do Katedry, jak ten pierwszy pielgrzym o francuskim nazwisku i skłonił się przed grobem Świętego-poszedł jeszcze kilka kilometrów dalej, nad Ocean i stamtąd zabierał pamiątkę, właśnie ową muszlę, którą ozdabiał nakrycie głowy. I był to znak, że dotarł do Santiago de Compostela.
Różne były losy „Drogi świętego Jakuba” w historii, ale funkcjonuje ona do dziś, odradza się i cieszy się w Europie coraz większym powodzeniem. Nie jest to jedna trasa, ale drogi i ścieżki prowadzące do jednej rzeki pątników, na której spotykają się wszyscy wędrowcy. Ze względu na znaczenie tego szlaku Rada Europy zaleciła, aby utworzyć taki właśnie „Europejski Szlak Kulturowy”. A wiedzie on przez najpiękniejsze drogi średniowiecznej Europy, przez jej tradycję i historię, np. przez Akwizgran, gdzie znajduje się grób Cesarza Karola Wielkiego. Przez Pampelunę znaną z historii o Rolandzie, czy Orlean, kojarzony z Dziewicą Orleańską, Świętą Joanną D’Arc.
Naturalnie, kiedy w Średniowieczu wędrowano do Santiago, w Polsce budowaliśmy dopiero samodzielny byt państwowy. Najstarsze zabytki polskiego romanizmu pochodzą przecież dopiero z XI-XIII wieku (daty graniczne:1050-1250 rok). Nie przypuszczamy więc, aby na „Królewskiej Drodze” spotykali się nasi rodacy. Jednak obecnie ożywają, czy lepiej powiedzieć niemal powstały (bo są jeszcze in statu nascendi) w Polsce Andrzejowe Szlaki, a najdłuższy, jakby odgałęziony od głównej trasy, został nazwany Via Regia. Droga Królewska. Wiedzie on trasą: Korczowa-Przemyśl-Łańcut-Rzeszów-Tarnów-Kraków-Piekary Śląskie-Opole-Brzeg-Wrocław-Zgorzelec-Lipsk-Kolonia-Akwizgran-Bruksela-Paryż-Orlean-Pampeluna-Burgas-Santiago de Compostela. Jego lokalnym odcinkiem jest bliska nam trasa Małopolsko-Zagłębiowska: Ojców-Pieskowa Skała-Przeginia-Olkusz-Bukowno-Sławków-Maczki-Dąbrowa Górnicza-Będzin-Czeladź-Sosnowiec-Sączów-Bobrowniki-Piekary Śląskie(z odgałęzieniami). Tu łączy się z główną trasą. Spotykamy na niej piękne, zabytkowe budowle sakralne i obronne, choć rzecz jasna nie tak dawne, jak te w zachodniej Europie. Trasy świętego Andrzeja są jakby symbolem naszej łączności z zachodnią cywilizacją, kulturą i tradycją. Pątniczą drogę do Santiago pokonuje się pojedynczo lub w małych grupkach. Nie ma mowy o wspieraniu się samochodem.
„Nie spiesz się, nie bój się wyzwań, po prostu podążaj za znakiem muszli z żółtymi strzałkami…Podróż możesz zacząć w dowolnym miejscu, na progu własnego domu lub100 kilometrów od Santiago de Compostela… Wybierz swój sposób: pieszo, rowerem lub konno” -piszą pięknie autorzy Projektu utworzonego przez Stowarzyszenie „Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego”, honorowo wspieranego przez Województwa Małopolskie i Śląskie.
posłuchaj Party Hard!!!
http://listn.to/partyhardband
do zobaczenia w Baszcie! 🙂
Każdy sposób spędzania wolnego czasu – jaki byśmy sobie sami nie wybrali – jest równie dobry i wartościowy. Jest wiele metod szukania wewnętrznego odrodzenia, okazji do refleksji nad sobą i swoim życiem – i niekoniecznie musi się to odbywać przy aktywnym udziale czynników ZEWNĘTRZNYCH – i może wtedy, gdy są to świadome przemyślenia własne, bez żadnych narzucanych z góry podtekstów, pozostają w nas na dłużej.
Czy pielgrzymowanie zmienia człowieka na tyle, aby stawał się lepszym, mądrzejszym, bardziej uniwersalnym i otwartym na innych ludzi? Niestety, nic na to nie wskazuje. Raczej człowiek staje się jeszcze bardziej ubezwłasnowolnionym i jeszcze bardziej podległym, a chyba nie o to powinno w „przemyśleniach” chodzić. Można spacerować dla zdrowia a nawet pokonywać wraz z innymi duże odległości, ale niech tak to się nazywa – bez zbędnych górnolotnych słów, które są wyłącznie nic nie znaczącą IDEOLOGIĄ.