W tym roku, dzięki staraniom Dyrekcji uroczyście minęła 85. rocznica powstania Szkoły Podstawowej nr 1 w Olkuszu. Jest to placówka oświatowa o pięknej tradycji – pierwsza szkoła podstawowa w Olkuszu w odrodzonej Polsce. Wtedy – imienia marszałka J. Piłsudskiego, obecnie, od roku 1973 – imienia Mikołaja Kopernika. Wcześniej w naszym mieście istniała szkoła dla dziewcząt w budynku należącym dziś do Zespołu Szkół nr 1 i szkoła przy fabryce Westena – dla dzieci pracowników. Jednak ta, przy obecnej ulicy Jana Kantego, była autentycznie pierwsza.
Oto jak tamten czas wspomina obecnie najstarszy jej Wychowanek:
– Szkołę wybudowano w roku 1926. Chodziłem do niej od roku 1927 przez 7 lat, choć edukacja podstawowa trwała lat 6. To była szkoła męska (dla dziewcząt nadal była to szkoła przy ul. Górniczej), bardzo liczna – miała ponad 500 uczniów. Uczniowie się do niej „pchali”, nawet gdzieś z okolic Ojcowa. Były w niej dzieci z rodzin zamożnych i biednych, dobrze odchowane i zabiedzone. Do państwowej szkoły obowiązkowo chodziły także dzieci z rodzin żydowskich. Każdy uczeń otrzymywał na śniadanie bezpłatnie bułkę z masłem i szklankę kakao. Dla mnie, bo pochodziłem z rodziny zamożnej, nie było to niczym szczególnym, ale dla niektórych był to posiłek całodzienny. Piliśmy codziennie tran. Wspominam ten tran do dziś z odrazą. Państwo, mimo że było bardzo biedne, bo niedawno skończyła się wojna, dbało o edukację, a społeczeństwo, wtedy doprawdy żebracze, miało przeświadczenie o priorytetach nauczania. Wieś chętnie oddawała dzieci do szkoły. Nasza „Jedynka” była jak na tamte czasy nowoczesna: miała, co było ewenementem, salę gimnastyczną (gdzie jej tam do dzisiejszych hal sportowych!), stołówkę, sanitariaty, prysznice, łazienki. Bardzo dbano o higienę dzieci, a było o co dbać. Olkusz mógł być dumny z takiej szkoły. Pamiętam niektórych ówczesnych nauczycieli. Było ich dziewięcioro, potem ich liczba wzrosła do 19. Kierownika pana Noconia, który kierował tą szkołą jeszcze po II wojnie światowej, Panią Pałatyńską, panią Tarchalską. Nauczycieli surowych, ale bardzo dla uczniów życzliwych. Każdy, jak patrzę z dzisiejszej perspektywy, miał poczucie misji narodowej. Powstało w szkole harcerstwo, które miało mnie – rodzice mieli taką nadzieję – gościa niesfornego utemperować. I tam zostałem harcerzem na zawsze.
A teraz przeskoczmy kolejnych kilkadziesiąt lat. Rok 1959. Wspominają Państwo Barbara i Zdzisław Rosołowie. Pan Zdzisław – emerytowany Inspektor Oświaty w Mieście i Gminie Bukowno. Pani Barbara – emerytowana polonistka, bibliotekarka i dyrektorka jednego z olkuskich przedszkoli.
– Przyszedłem do tej szkoły w roku 1959 jako 18 letni nauczyciel po liceum pedagogicznym i pracowałem tam lat 14, a moja małżonka lat 18. Ile ja, wtedy 18- latek, wiedziałem o nauczaniu?…Trafiliśmy w tej szkole na bardzo szczególne warunki – na kilka mijających już pokoleń nauczycielskich. To najstarsze wywodziło się jeszcze z czasów przedwojennych, kontynuowało wzory zawodu nauczycielskiego jako posłannictwa: sumienne, uczciwe i sprawiedliwe. Wspomnę niezapomnianego Stasia Kaczmarczyka, który tu trafił po katordze Buchenwaldu, panią Helenę Zembalową, panią Wyrwałową – lwowiankę, panią Sagańską, panią Janinę Knoblochową. Całe pokolenie ówczesnych olkuskich nauczycieli, dziś już na cmentarzu.
Szkoła była duża i ciasna. Chodziło do niej ponad 700 uczniów. Wśród nauczycieli panowała wspaniała atmosfera. Starsi mieli do nas, adeptów, bardzo życzliwy, przyjacielski stosunek. Wiele się od nich nauczyliśmy, nie tylko jak się uczy, ale jak się kocha ucznia. Drugie, bliższe nam młodym, pokolenie, to m.in. pani Elżbieta Moorowa, pani Jadwiga Jaworska, pan Aleksander Banyś, pan Józef Narajowski. I my, najmłodsi: Rosołowie, Romek Nowosad, Wiesiek Kuciel., Małgosia Wójcicka. Moim pierwszym kierownikiem była pani Janina Machnicka, potem kolejno pani Janina Żelichowska, pani Leopolda Marcińska, pani Felicja Muchowa (w historii Szkoły kierowało nią 16 kierowników /dyrektorów- F.L./ ). Po 14 latach, a moja żona po kolejnych 4, odszedłem do pracy w innej szkole olkuskiej. Powstały nowe szkoły: nr 4 i nr 5, zgrany i doświadczony zespół „Jedynki” rozpadł się, niektórzy nauczyciele zasilili te nowe placówki.
Obecnie, Ewa Skubis od 6 lat jest dyrektorem tej zasłużonej szkoły. Z wykształcenia pedagog, absolwentka UŚ w Katowicach oraz studiów podyplomowych. Przez 25 lat pracowała w różnych placówkach oświatowych. Ostatnio jako pedagog w Szkole Podstawowej nr 10. Założyciel, a następnie Prezes zarządu Stowarzyszenia na Rzecz Wychowania „Dialog”. Osoba otwarta, operatywna. Czas w jakim objęła placówkę, nie był łatwy. Przed nowym dyrektorem stanęło wiele wyzwań, można powiedzieć poważne, życiowe wyzwania.
– Obejmując stanowisko dyrektora szkoły stanęłam przed wieloma zadaniami: koniecznością remontu bardzo zaniedbanego budynku, przeorganizowaniu placówki oraz określeniu kierunków działań zmierzających do podniesienia jakości pracy szkoły w każdym jej obszarze. Głównymi moimi celami było: podnieść efekty kształcenia, zreorganizować szkołę i jej pracę według współczesnych standardów. Do współpracy zaprosiłam jako wicedyrektora, Jadwigę Sawicką-Pragnący, z którą przez wiele lat współpracowałam przy realizacji różnorodnych projektów. Z satysfakcją mogę stwierdzić, iż zaplanowane kierunki rozwoju naszej szkoły na przestrzeni ostatnich pięciu lat, dzięki współpracy z gronem pedagogicznym oraz pracownikami szkoły, udało się zrealizować. Szkoła jest odnowiona, rozbudowana, wyposażona w nowoczesny sprzęt i urządzenia.
W naszej szkole uczy się 200 uczniów z różnorodnych środowisk społecznych. Aż 11 rodzin naszych wychowanków znajduje się pod opieką kuratora sądowego. Jesteśmy blisko tych zróżnicowanych środowisk wychowawczych i mamy możliwości na nie oddziaływać. Pragnąc dzieciom zapewnić bezpieczeństwo, podjęliśmy szereg działań, które zaowocowały przyznaniem naszej szkole certyfikatu „Szkoła Promująca Bezpieczeństwo” za inicjatywy i działania w ramach zintegrowanej polityki bezpieczeństwa (zajęliśmy pierwsze miejsce w województwie). Tak więc nasza szkoła jest spokojna i bezpieczna.
Prowadzimy również szereg działań proekologicznych, dzięki którym dwukrotnie uzyskaliśmy międzynarodowy Certyfikat Zielona Flaga. Zagospodarowaliśmy ogród szkoły, zakładając arboretum. Ogród ten jest wizytówką naszej szkoły, jest jednym z nielicznych w naszym województwie.
W szkole podejmowane są również działania zmierzające do rozwijania w naszych uczniach zainteresowań oraz talentów. W myśl zasady „że każde dziecko jest zdolne” powołaliśmy w szkole „Ligę Przedmiotową”.
Ponadto nasza placówka realizuje szereg programów i projektów, wśród których na uwagę zasługują: Program „Uczyć się, by działać” finansowany ze środków Unii Europejskiej. W ramach tego programu uczniowie naszej szkoły bezpłatnie uczą się języka angielskiego oraz niemieckiego, Program e-Twining – Zamki naszej najbliższej okolicy, Program „Diament” – dla uczniów uzdolnionych, Projekt „Lepsza Szkoła”, którego celem jest badanie efektywności nauczania, Program Comenius. Partnerami w realizacji tego projektu są szkoły z Grecji, Turcji, Włoch i Hiszpanii. Projekt „Szkolne Arboretum na olkuskim szlaku przystanią dla wszystkich”, Projekt „Lokalne Centrum Aktywności Ekologicznej”.
Na wiele tych programów pozyskaliśmy odpowiednie granty. Wymaga to od wszystkich pracowników szkoły dodatkowego zaangażowania, również w wolnym czasie, ale praca ta daje zadowolenie i przekonanie, że zadania, które przed nimi postawiłam, choć być może uciążliwe, przynoszą satysfakcję.
Stale współpracujemy z wieloma organizacjami pozarządowymi, dzięki którym pozyskujemy środki finansowe na organizację dodatkowych zajęć pozalekcyjnych dla naszych dzieci, śniadania oraz obiady, jak również inne niezbędne rzeczy (ubiór, obuwie, pomoce szkolne itp.).
W szkole pielęgnowana jest tradycja i wychowanie patriotyczne – jesteśmy finalistami kuratoryjnego konkursu na projekt edukacyjny „Małopolska – moje miejsce na ziemi, moja mała ojczyzna”.
Powoli, z roku na rok, jesteśmy bardziej nowocześni, podnoszą się wyniki nauczania, a oferta szkoły spełnia oczekiwania rodziców, co dla nas jest szczególnie cenne. W naszej pracy staramy się łączyć dobre tradycje z nowoczesnością.
Podsumowując, pragnę podkreślić, że nawet najlepsza koncepcja pracy nie ma szans powodzenia, jeżeli nie jest akceptowana i przyjęta przez współpracowników. Cieszę się, że znalazłam zrozumienie wśród swoich pracowników i że razem działamy na rzecz rozwoju uczniów, a przez to szkoły..
Z wielka przyjemnością i rozczuleniem przeczytałam artykuł o „mojej jedynce” . Pamietam moja pierwszą wychowawczynię (1953 rok) panią Marcińską, która zimą sprawdzała czy mamy dobrze zawiązane szaliki, założone czapki.; panią Zembalową, dzięki której lubiłam i umiałam matematykę (i skonczyłam studia techniczne), panią Knoblochową, która prowadziła w szkole świetne kółko taneczne (jakimś cudem zakupiła stroje łowickie w których występowalismy na różnych uroczystościach nie tylko w szkole), pana Kaczmarczyka, który nas krótko trzymał,ale uczył wspaniale, no i oczywiscie panią Machnicką (uczyła przed wojną mojego ojca)- baliśmy się jej mocno, ale historii i polskiego nauczyła nas znakomicie. Dostawalismy łapy drewnianym piórnikiem,stawiano nas do kąta ale dzięki
tym wszystkim pedagogom wyrośliśmy na „ludzi”, A te łapy i kąty fajnie sie teraz wspomina. Ciekawe co wyrosnie zz pokolenia, któremu od małego właściwie wszystko wolno. Pozdrawiam Redakcję serdecznie.
Wychowawczynia mojej klasy byla Pani Zofia Zawadzka. Pamietam dobrze wszystkich nauczycieli. Pana Rosola, nauczyciela wychowania fizycznego tez. Dlatego kiedy wspomina on jak to od starszych nauczycieli uczyl sie, „nie tylko jak się uczy, ale jak się kocha ucznia.”, to musze przypomniec tu pewne zdarzenie z konca lat szescdziesiatych.
Bylo to podczas kolejnej akademii upamietniajacej bolszewicki przewrot w Rosji. Kiedy w jej trakcie zaczeto spiewac „Miezynarodowke”, tego bylo juz dla mnie za wiele, wiec z impetem usiadlem na krzesle, ktore wydalo – przesuwajac sie po parkiecie – glosny dzwiek, na odglos ktorego wszyscy spojrzeli w moja strone. W tej chwili dobiegl do mnie towarzysz Rosol i lapiac mnie za ucho, ciagnal mnie tak z sali gimnastycznej, az do pokoju kierownika szkoly. Bol ucha pamietam do dzis. Kazdy kto zna szkole nr.1, wie jaka to jest odleglosc. Milo jest dowiedziec sie, ze uczynil to z…milosci
Ach mam same piękne wspomnienia po tej szkole. Mało jest takich szkół, wyjątkowy klimat i sympatyczni nauczyciele.Wspomnienia z pierwszej wycieczki chyba do Krakowa na Wawel i oczywiście po drodze obowiązkowy Mc Donald’s Pamiętam panią Małgorzatę Wójcicką jak wspaniale z nami pracowała na lekcjach matematyki naprawdę nauczyciel z prawdziwego powołania dziś już niewielu takich. Pamiętam też pana Stefana Piętkę od fizyki z którym lekcję wspominam do dziś, bo fizykę z Panem Stefanem pamięta się przez całe życie 🙂