Historia jakich wiele na tej trasie. Ostatni październikowy piątkowy poranek. 6:27 z Supersamu rusza bus, a właściwie pół autobus na 27 miejsc siedzących – przestronniejszy, bardziej komfortowy niż zazwyczaj. 6:30 przystanek na Słowikach przy I Liceum Ogólnokształcącym gdzie wsiada pięciu pasażerów. 6:33 dworzec kolejowy, 6:35 pierwsza niejasna sytuacja na skrzyżowaniu ul. Króla Kazimierza Wielkiego z Pakuską, na światłach, tuż przed wiaduktem. Busy obsługujące linię Olkusz – Kraków mijają się, choć różnica dzieląca obu kierowców powinna wynosić siedem minut. Już wtedy stało się jasne, że na wzajemnych uprzejmościach się nie skończy…
Na terytorium Przeginii, Gotkowic i Jerzmanowic przewoźnicy jadą już jeden za drugim, mimo teoretycznie siedmiu minut różnicy dzielących oba kursy. Ciężko to logicznie wytłumaczyć skoro kierowca z godz. odjazdu 6:27 z Supersamu nie sprawiał wrażenia ociągającego się – po prostu robił co do niego należało. Wjeżdżał na kolejne przystanki witając pasażerów uśmiechem i serdecznym dzień dobry. Od razu drukował też bilety. Gorzej miał się kierowca z firmy konkurencyjnej, który zachowywał się niczym król polskich szos, chociaż pojazd jakim dysponował pozostawiał wiele do życzenia. – Widzą państwo co on robi?… – pytał kręcąc głową kierowca jadący zgodnie ze swoim rozkładem jazdy. Ano państwo widziało, ale że niewiele mogło zrobić w tej sytuacji, tylko szeroko się uśmiechnęło i mocniej złapało się za fotele. Punkt kulminacyjny o 7:14 w Krakowie na przystanku przy ul. Jasnogórskiej. „Busiarz”, który powinien znajdować się dobrych kilka kilometrów za naszym kursem, ostentacyjnie zajechał drogę konkurentowi, uniemożliwiając mu wyjazd w dalszą trasę. Niestety, aż cierpkie słowa cisnęły się na język, ale jeśli już ktoś przeklinał pod nosem, to wyłącznie zdegustowani pasażerowie. Nasz kierowca okazał się właściwym człowiekiem na odpowiednim miejscu. Nie unosił się, nie próbował ścigać się z rywalem, tylko zachowując zasady bezpieczeństwa dojechał do celu, serdecznym do widzenia i do zobaczenia żegnając swoich pasażerów. Z klasą zachował się również na krakowskim dworcu, ze spokojem reagując na kolejną prowokację konkurenta. Na tym nasza historia pewnie by się skończyła, gdyby nie gorący temat, którym już od jakiegoś czasu są zarówno ceny przejazdu oraz warunki, w jakich prywatni przewoźnicy wożą do Krakowa swoich klientów. W takiej sytuacji można ujawnić nieco więcej szczegółów. W rolę kierowcy przez duże „K” wcielił się pracownik firmy „JKA Jarosława Kordaszewska”. Rola złego i niesfornego „busiarza” przypadła w udziale kierowcy firmy „Staszewski”.
Właśnie wątpliwa dyspozycja dnia poszczególnych panów zasiadających za kółkiem mocno denerwuje pasażerów. – Jedni wiedzą, co to uprzejmość, natomiast od innych chamstwo „bije” na odległość. I nie mam tu bynajmniej na myśli jedynie przewożenia pasażerów tak, jakby byli workami ziemniaków, a nie ludźmi… – napisała do redakcji nasza zdenerwowana czytelniczka, która korzysta z usług przewoźników, aby dostać się do pracy. Zarzut poważny, słowa ostre, więc trzeba było to sprawdzić. Przez niemal miesiąc dokładniej przyglądaliśmy się życiu przeciętnego kierowcy i przykro nam to stwierdzić, ale zdecydowanie więcej jest „maszynek do zarabiania pieniędzy”, jak to napisał w swoim mailu nasz kolejny czytelnik, aniżeli kierowców z powołania, znających się na swoim fachu. Wyjątków znalazło się ledwie kilka i znowu dużego plusa trzeba przyznać firmie „JKA”. – Tak dobieram sobie pracowników, aby nie tylko znali przepisy ruchu drogowego, ale także wykazywali należyty szacunek dla klienta, jakim w naszym przypadku jest pasażer – mówi Artur Kordaszewski, współwłaściciel ww. firmy. Sama rozmowa również należała do bardzo przyjemnych, czego nie da się powiedzieć o innych przewoźnikach, którzy albo nie odbierali telefonów, albo nie mieli nic do powiedzenia w tym temacie. – Jaki szef, taki pracownik – czytamy w kolejnym redakcyjnym mailu. I jak tutaj nie przyznać racji zdegustowanym czytelnikom?…
Względy kultury osobistej są istotne, to fakt, ale zdecydowanie więcej uczuć wywołują kolejne podwyżki. Od 1 października w większości busów można przeczytać: „W związku z poborem opłat drogowych Viatoll wzrastają ceny biletów średnio o 0,50 zł (50 gr). Obowiązuje na trasie Olkusz – Kraków” – Najpierw mówią, że są dziury i zużycie samochodu się zwiększa, później drożeje paliwo i podnoszą stawkę VAT, teraz te bramki, każdy pretekst jest dobry żeby zarobić kosztem drugiego – piekli się kolejny internauta. Akurat w tym konkretnym przypadku mimo, że kolejną podwyżkę trzeba przyjąć z bólem serca, to jednak można logicznie uzasadnić, bowiem przemawiają za tym konkretne liczby. – Dysponuję czterema busami, od niedawna jeden z nich jest nieco większy od pozostałych. Miesięcznie system E-myto kosztuje mnie osiem tysięcy złotych – przyznaje Artur Kordaszewski, choć to właśnie on obok jeszcze m. in. „Kayatrans Jerzy Kordaszewski” (zbieżność nazwisk przypadkowa), świadczy usługi przewozowe za starą cenę 5,50zł. – Od września poprzedniego roku podnosiliśmy ceny biletów już trzykrotnie. Inni zrobili to po raz kolejny. Ja w najbliższym czasie nie zamierzam zmieniać cenników. Wspomniałem już o większych autach. To właśnie w nich upatruję wyrównania bilansu zysków – dodaje współwłaściciel.
Sprawę biletów można pociągnąć dalej. Niektórzy kierowcy po krótkim okresie spowodowanym kontrolami biletów wrócili do starych przyzwyczajeń i przy wejściu do busa można od nich usłyszeć: „płacimy przy wysiadaniu”. Nie wszyscy jednak wiedzą, ale w razie jakiegokolwiek wypadku, podstawą domagania się o odszkodowanie jest posiadanie biletu, z dokładną datą i godziną wydania. W przypadku jego nieposiadania wszelkie roszczenia będą bezpodstawne. Prośba o wydrukowanie biletu zmniejszy też ryzyko związane z nieuczciwością kierowców wobec szefów. Dlatego pasażerowie, domagajcie się biletów już przy wejściu do busa, przed rozpoczęciem jazdy. Z biletem łatwiej też uniknąć zbyt wczesnej wysiadki. Bo chyba większość stale podróżujących do stolicy Małopolski była świadkiem jak kierowca po otrzymaniu informacji przez CB radio o policyjnych kontrolach tak naprawdę wyprasza pasażerów ze swojego auta. Posiadając bilet zawsze można zadzwonić do właściciela danej firmy i przedstawić bieg wydarzeń. Drążąc temat biletów dochodzimy do ulg ustawowych i biletów miesięcznych. Firm obsługujących linię Olkusz – Kraków jest jedenaście. Bilet miesięczny zobowiązuje do bezpłatnej jazdy po wcześniejszym uiszczeniu konkretnej kwoty tylko w ramach jednej firmy przewozowej. – Co więcej, pierwszeństwo przy wsiadaniu mają właśnie posiadacze biletów okresowych, a co wtedy gdy taką osobę zostawię na przystanku, ze względu na brak wolnego miejsca w busie? Może mnie zaskarżyć, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, dlatego lepiej nie igrać z ogniem – przyznaje Artur Kordaszewski. Faktycznie, temat jest złożony, a powód podany przez właściciela firmy „JKA” jak najbardziej trafny. – A co z ustawowymi ulgami? – Niestety nie stać mnie na dokładanie do interesu… – bezradnie rozkłada ręce Kordaszewski.
Pewnie w tym miejscu niejeden z czytelników złapie się za głowę i ciśnie niecenzuralnym zwrotem. Najlepiej w takim przypadku posłużyć się liczbami na konkretnym przykładzie. Firma „JKA” na trasie Olkusz – Kraków dysponuje czterema busami, trzema mniejszymi (22 miejsca siedzące) i jednym większym (27 miejsc). Każdego wieczoru po ostatnim kursie kierowcy wlewają do baków ok. 400 zł (do mniejszych) i ok 600 zł (do większego), co w skali miesiąca daje wydatki rzędu 60 tys. zł. Do kosztów wchodzących w skład świadczenia usług transportowych wchodzą również opłaty za E-myto – ok. 8 tys. zł, ryczałt za parking na krakowskim dworcu – 5 tys. zł, opłaty za korzystanie z przystanków na terenie Krakowa – 2 tys. zł oraz 1 tys. zł odprowadzany do olkuskiego ZKGKM – czyli w sumie ok. 76 tys. zł miesięcznie – bez pensji dla pracowników i opłat leasingowych. I tak każdego miesiąca. O ile ponoszone koszty policzyć jest łatwiej, o tyle próba oszacowania miesięcznego przychodu to nie lada wyzwanie. Nawet współwłaściciel „JKA” ma z tym trudności, bo wszystko zależy przecież od liczby pasażerów. My posłużyliśmy się średnimi liczbami, aby chociaż w niewielkim stopniu przybliżyć zyski. Na przestrzeni 30 dni, każdy z czterech busów dziennie pokonuje trasę 400 km (pięć razy tam i z powrotem, przy założeniu że odległość między Olkuszem a krakowskim dworem wynosi 40 km). Za średnią ilość pasażerów przyjmujemy 24 osoby; za średnią cenę biletu 4,50 zł. Mnożąc wszystko otrzymujemy 129 600zł.
Te sumy porażają. Porażają też i ceny biletów. Wydaje się jednak, że powoli właściciele prywatnych firm transportowych dochodzą do poprawnych wniosków. Bo klient niezadowolony, może oznaczać stratę klienta. A jeśli pasażerów będzie mniej, to i opłacalność świadczenia usług się zmniejszy i znowu odbije się to na cenach biletów. I tutaj błędne koło się zamyka. Niemniej problem istnieje i ciężko będzie go rozwiązać w taki sposób, aby obie strony były zadowolone. No chyba, że myśli się przez pryzmat ludzki, a nie wyłącznie ekonomiczny. Niektórzy zaczynają dawać dobre przykłady, a to cieszy.
Kordaszewski to nie zbieznosc NAZWISK jak ktos piszacy ten artykul pisze to sa dwaj BRACIA pochodzacy z Zedermana.
JKa i Kayatrans to dwie najgorsze firmy na olkuszu. Popatrzcie co robia na trasie osiedle mlodych – supersam. Bus stoi 5 min pod supersamem potem wyjezdza pod skarbet tak stoi 4 min i pozniej jeszcze z 2 min na dworcu. TO JEST CHORE!!! Dodac jeszcze mozna do nich siole i mamy trojke matolow 🙂
[quote name=”east”]A teraz poważnie – nie jestem busiarzem, napisałem tego posta tylko dlatego aby podjąć chwilową walkę z wiatrakami tzn. ze skrajnym debilizmem i brakiem znajomości nie tylko ekonomii, ale przede wszystkim podstawowej logiki, i brakiem umiejętności myślenia, na poziomie wiązania przyczyn ze skutkami.
Nie będziemy póki co jeździć autobusami i busami (pociągami też) jak w Niemczech, Szwecji czy Anglii, bo jako społeczeństwo nie jeździmy nowymi Mercedesami, Audi, BMW, Volvo i Porsche, tylko przeciętnie kilkunastoletnimi Oplami, VW, Fordami i Fiatami.
Brutalna prawda wygląda tak, że przeciętny korzystający z busów nie ma w garażu Mercedesa klasy S rocznik 2011, tylko kilkunastoletnie auto od Helmuta, więc dlaczego wymaga, aby busiarz woził go za te jego 6 zł busowym odpowiednikiem nowego Mercedesa? Np. przedłużanym [/quote]
Autobusy sprowadzane są z Hiszpanii tam już stoją w parku sztywnych, natomiast u nas dopiero zaczną jeżdzić
Dołączam kolejnego kierowcę do rywalizacji o podium w kategorii: „Cham 2011”. Firma Unibus (moderacja) kierowca w bordowym busie (odjazd z RDA w Krakowie o 14.27). Na „dzień dobry” nie odpowiada, biletów nie drukuje (macha ręką przy wejściu i burka: „przy wysiadaniu”). Upycha ile się da. Przy wysiadaniu pasażerom nie wydaje paragonów z kasy fiskalnej, robi to- z wielką łaską- dopiero na żądanie. Na „do widzenia” nie odpowiada. A w środku busa stary cennik, Olkusz- Kraków wg. niego kosztuje 5,50 PLN, a kasuje sześć. Przestrzegam- warto poczekać kilkanaście minut na następny bus. Jeszcze jedno: w firmie Raf Bus Rafał Król jest jeden sympatyczny, miły i uśmiechnięty kierowca, jednak stan taboru pozostawia sporo do życzenia.
A może powinno być tak że do Krakowa kilka razy dzienne powinien jeżdzić autobus o dużych gabarytach wtedy pomieścili by się wszyscy nawet ci z plecakami i nie było by ścisku w minimbusach .W innych gminach w okolicy Krakowa są autobusy i nikt nie narzeka Może jest tak że ktoś Olkuszowi nie pozostawił wyboru Minibusy jadą tylko wtedy gdy się im to opłaca ..i na wyścigi
jak będzie kontrola i każą wysiąść nadprogramowym pasażerom np w Szycach, a tam poczekają na następnego niezapełnionego busa 2 godziny, to ciekawe czy będą kontrolę chwalić i czy taki zadowolony każdy będzie?
Tylko nie zdziwcie się kiedyś, że jak będziecie mieć kontrolę w busie którym podróżujecie, to nie dojedziecie na czas do pracy, czy na uczelnię ;-).
Jak komuś nie pasuje to niech chodzi na piechotę, jeździ rowerem, motorem, samochodem, taxi, autobusem, etc.
Po Olkuszu też często jeżdżę busem.
Ja jeżdżę przynajmniej raz w tygodniu i nie miałem nigdy żadnych problemów i sobie chwalę. Jedyne co mi przeszkadza to ceny( przez podatki). No i w weekendy mogło by być ich więcej. Nie wyobrażam sobie braku prywatnych przewoźników. Może jeździmy innymi busami…
Najgorsze są autobusy z Częstochowy i Myszkowa do Krakowa. Przyjeżdżają wcześniej niż jest na rozkładzie w internecie. Średnio 5-10 minut i nie czekają( jestem z Klucz). Kilka razy były 20-30 minut wcześniej… Na szczęście wychodzę wcześniej z domu.
Ktoś pisał, że mu cb-radio przeszkadza. Ja siedzę z tyłu to nie słyszę. Cisza jest w busie i słychać radio jak jadą ludzie którzy się nie znają i nie rozmawiają ze sobą ;).
[quote name=”east”]A tymczasem stoi jeden hipokryta z drugim, z wielkimi plecakami czasem, i pchają się na siłę do busa gotowi klęknąć przed kierowcą,[/quote]
Często takie sytuacje można zobaczyć na dworcu nawet (że o Kleparzu nie wspomnę) jakby nie mógł poczekać te 7 min. na następnego pustego busa. Ja specjalnie tracę z 15 min., aby dojechać zamiast na Kleparz to do dworca i siąść kulturalnie, a jak nie ma już miejsc to czekam na następnego busa.
Dużo mądrych słów napisał „east”. Ja powtórzę tylko, że przyszłością między Olkuszem a Krakowem jest faktycznie kolej, nawet, jeśli będzie zbudowana dopiero w 2030 roku. To tak naprawdę ułatwi podróż z Olkusza na wschód i zachód. Ja jestem przeciwnikiem rozbudowy drogi 94, uważam, że pieniądze, zwłaszcza z nowego budżetu UE na latach 2013- 20 powinny iść na przygotowanie projektu linii kolejowej Olkusz- Kraków i modernizacji istniejącej (nr 62) do Sosnowca. Ja żadnej ekspresówki do Krakowa nie chcę, tylko możliwości dojazdu do pracy w Krakowie pociągiem!
Busy są dziadowskie, tak jak dziadowskie jest nasze państwo. Jeśli jako państwo pójdziemy do przodu to i stan busów będzie się poprawiał, a jeśli będziemy biednieć to i busy będą jak te w Afganistanie.
Państwem dziadowskim jesteśmy dlatego, że tacy mądrale jak Wy myślą jak myślą, albo nie myślą wcale, nie potrafią powiązać podstawowych prawideł rządzących gospodarką, zarówno na poziomie budżetu państwa, jak i na poziomie małego przedsiębiorstwa przewozowego.
Dziwić się, że jesteśmy dziadowskim państwem jeśli wiele osób nie marzy o szybkich kolejach jak TGV, czy Shinkansen tylko chcą powrotu PKS? I PKS nie kojarzy im się właśnie z dziadostwem, jakim był w rzeczywistości, tylko z pewnego rodzaju luksusem. Jest to promowanie dziadostwa. Społeczeństwo niewykształcone i nierozumiejące oczywistych prawideł życia społeczno-ekonomicznego, i wybierające podobnych sobie polityków jest samo winne niestety temu, że w całej Polsce codziennie samo jeździ w dziadowskich warunkach.
A teraz poważnie – nie jestem busiarzem, napisałem tego posta tylko dlatego aby podjąć chwilową walkę z wiatrakami tzn. ze skrajnym debilizmem i brakiem znajomości nie tylko ekonomii, ale przede wszystkim podstawowej logiki, i brakiem umiejętności myślenia, na poziomie wiązania przyczyn ze skutkami.
Nie będziemy póki co jeździć autobusami i busami (pociągami też) jak w Niemczech, Szwecji czy Anglii, bo jako społeczeństwo nie jeździmy nowymi Mercedesami, Audi, BMW, Volvo i Porsche, tylko przeciętnie kilkunastoletnimi Oplami, VW, Fordami i Fiatami.
Brutalna prawda wygląda tak, że przeciętny korzystający z busów nie ma w garażu Mercedesa klasy S rocznik 2011, tylko kilkunastoletnie auto od Helmuta, więc dlaczego wymaga, aby busiarz woził go za te jego 6 zł busowym odpowiednikiem nowego Mercedesa? Np. przedłużanym Hammerem, ze skórzanymi kanapami i lodówką z napojami?
Końcowy argument – skoro zasady na jakich działają firmy busiarskie Wam nie odpowiadają, to może stwórzcie własne firmy przewozowe?! Już widzę ten sukces biznesowy – nowiutkie Mercedesy sprintery, wymieniane co 2 lata, w środku tylko obszerne miejsca siedzące dla 20 osób. W dodatku pewnie będziecie zapewniać zniżki dla praktycznie każdego od dawnego ZOMOwca, po studentów. Kursy co 10 min, i oczywiście nikt na przystanku nie zostanie z braku miejsca. Poza tym Żadne ViaTolle nie będą straszne.
Oddaję ten biznesplan każdemu mądrzejszemu od szympansa za darmo, i liczę, że oprócz busów z usługami jak opisałem, zaroi nam się też w Olkuszu od milionerów, którzy się dorobili na busach – jakże to proste prawda?
A poza tym, czy ktoś Wam każe jeździć tymi przeładowanymi busami? Ciągnie Was na łańcuchu, czy może trzyma na muszce i każe jechać w ścisku – jeśli nie to zapraszamy do taksówki, oprócz ilości miejsca, możecie nawet muzykę dobrać.
Wiecie, że busy są przeładowane, to nie czepiajcie się policji czy busiarzy tylko przestańcie nimi jeździć, jeśli to powyżej Waszej godności.
A tymczasem stoi jeden hipokryta z drugim, z wielkimi plecakami czasem, i pchają się na siłę do busa gotowi klęknąć przed kierowcą, żeby ich tylko wpuścił i doładował ludzi. A wieczorem siada mądrala i pisze, że busy przeładowane. To po diabła się pchasz do nich i jeszcze to przeładowanie zwiększasz.
Kolejna sprawa to stan busów, i liczba pasażerów.
Czy pomstujący tu na liczbę pasażerów w czasie kursu pojmują taką prostą zależność pomiędzy zapełnieniem busa a ilością mieszkańców dowiezionych do celu? Czy dociera to do niektórych głów, że jeśli busy zupełnie przestałyby zabierać nadliczbowych pasażerów to około 1/3 z Was zostanie na przystankach, nieważne, czy w Zedermanie, Jerzmanowicach, czy na Rondzie Kraka próbując wrócić z pracy. Już widzę w zimie wasze zmarznięte twarze, jak gratulujecie Policji, że rozwiązała problem przeładowania busów. Ale nawet wtedy to busiarz będzie winny, że zmieścicie się dopiero po godzinach szczytu, bo w ich trakcie bus zapełni się na pierwszych dwóch przystankach. Pewnie powinien zapewnić dla niemieszczących się salonkę ze wszelkimi wygodami za Wasze 6 zł.
Przeczytajcie parę zdań ekonomiczni analfabeci!!!
Najpierw jeden mądrala broni PKS, co to źli ludzie nie chcieli nim jeździć i dlatego upadł. Obudź szare komórki człowieku! Tęsknisz, za czasami w których PKS był królem transportu, ale przypomnę Ci, że w tych czasach ludzie na OFNE chodzili co rano po kilkanaście kilometrów, więc się nie udław tą nostalgią. Jak ktoś słusznie zauważył PKS jechał z Krakowa od 1,5 do 2 h w normalnych warunkach, a w zimie to był czysta loteria, po pierwsze, czy autobus da radę zapalić, a często mu się nie udawało, więc nie jechał najzwyczajniej, a jeśli już zapalił, to wyjeżdżał pół godziny wcześniej, żeby w zimowej aurze nie spóźnić się więcej niż jego wyśrubowana norma. O to że w lecie człowiek się rozpływał, a w zimie zamarzał nie będę kruszył kopii bo w busach też nie jest idealnie, ale z reguły lepiej.
To jest pierwszy fakt, z którym pewnie ORMOwcy się nie zgodzą-dla nich świat był lepszy kiedy władza lepiej wiedziała, co dobre.
[quote name=”______”][
A co do radia to ciekawe czy właściciele płaca tentiemę? Warto sprawdzić :)[/quote]
Tantiemy płaci już stacja radiowa. Płacą też np.knajpy i te firmy, które mogą poprzez nadawaną stację radiową przyciągać klientów. Busami ludzie jeżdżą bo muszą, a nie żeby radia słuchać… i to jakiego.. RMF SS bo busiarze są na poziomie tego radia.
[quote name=”Ciszej w tych busach”]Dodać by jeszcze trzeba by kierowcy nie dręczyli radiem.Przed pracą ludzie dosypiają a wracając chcą ciszy.[/quote]
Zwłaszcza CB gdzie uszy więdną.
A co do radia to ciekawe czy właściciele płaca tentiemę? Warto sprawdzić 🙂
[quote name=”No i o co te żale?”]Mieliście ludziska PKS, to woleliście gnieść się w busiku, który podjeżdżał minutę przed PKS’em. PKS splajtował, to teraz gnieść sie w busiku i nie narzekać![/quote]
Róbcie tak dalej, to komunikacja miejska też w Olkusz zniknie.Zostaną tylko zapyziałe busy.
[quote name=”…”]
18 osób zginęło w Nowym Mieście nad Pilicą przy zderzeniu z tirem.[/quote]
Oni nie jechali busem jak to uparcie durnowate media powtarzały, a zwykłym dostawczakiem.
Inna sprawa to faktyczne przeładowanie busów z Krakowa – po w/w wypadku miśki kontrolowały przez miesiąc busy, oczywiście nic to nie dało bo busiarze wiedzieli o takich kontrolach. Przydała by się lotna kontrola nieoznakowanym samochodem no ale dla policji to za dużo roboty i przychód niewielki w porównaniu z kamerowaniem przekroczeń prędkości.
Za PKS to ja dziękuję. O godz.22 potrafił z Kleparza do Olkusza jechać 1h 20 min.
a nasza policyjka to ma tylko obowiązek „suszyć” czy też może kontrolować „panów” chyba nie szoferów bo szofer to był gość w uniformie , może szoferaków kontrolować.
Ale nie rozwalić się jak do „suszenia” tylko trochę subtelności.
Subtelność to jest …[Wikipedia].
Każdy bus wyjeżdżający z Krakowa jest przeładowany co najmniej 10 – 12 osób stoi.
Nie da się tego skontrolować?
A mandat nie 100 zł bo to tyle jest warte życie 12 stojących osób które na 100% poniosą śmierć.
18 osób zginęło w Nowym Mieście nad Pilicą przy zderzeniu z tirem.
Mieliście ludziska PKS, to woleliście gnieść się w busiku, który podjeżdżał minutę przed PKS’em. PKS splajtował, to teraz gnieść sie w busiku i nie narzekać!
90% kierowców busów to buraki którzy nawet 3 klasowej szkoły podstawowej nie powinni skończyć.
Wszytko się zgadza i rózniez stwierdzam, iż świetny artykuł ukazujący niezły bałagan(by nie powiedzieć dosadniej) i samowolkę panującą na tej trasie gdzie jeździ najwięcej pasażerów. Moje zdanie jest takie, iż skoro nasze kochane piękne miasto nie potrafi zapewnić swoim obywatelom pracy i nauki wysyłając ich codziennie do Krakowa i czerpiąc z tego zyski (płacimy podatki i zakupy robimy w Olkuszu), to może zorganizowaliby publiczny transport, który wprowadziłby bliety miesięczne, zniżki i wymusił na prywaciażach większy szacunek do klienta bo teraz to oni wiedzą, że i tak nie mamy wyjścia i traktują nas jak bydło w czym przewodzi Staszewski i Sioła.
Dodać by jeszcze trzeba by kierowcy nie dręczyli radiem.Przed pracą ludzie dosypiają a wracając chcą ciszy.
Znakomity artykuł. Pokazuje wiele. Ja sam dojeżdżam codziennie do pracy w Krakowie i wiem, jak różne jest podejście kierowców do pasażera. Niestety częste są przypadki niewydawania kwitków z kas fiskalnych, przeładowywania i zwyczajnego chamstwa. A konflikt pomiędzy „busiarzami” pewnie bierze się stąd, że nie wszyscy zastosowali się do zmowy cenowej, czyli podniesienia cen z powodu wprowadzenia systemu Viatoll. Dla mnie numer jeden to JKA i Kayatrans, wielki minus m. in. dla firmy „Rafał Król” z Olkusza, szczególnie dla jednego gburowatego kierowcy.